Saverio Gaeta, włoski watykanista w swojej najnowszej książce „Dusze ofiarne” przyjrzał się proroctwom, które przekazały ludzkości tzw. Dusze ofiarne. Co z nich wyczytał? Czy koniec czasów jest już bliski? – na te pytania odpowiada autor w wyjątkowym wywiadzie!
Kim są dusze ofiarne? Do czego są powołane?
Są to ludzie wielkiej wiary, często proste i skromne kobiety, które złożyły swoje życie w osobistej ofierze Panu, biorąc na siebie tragiczne cierpienia, które w przeciwnym razie dotknęłyby całą ludzkość. Znamy imiona tylko niektórych z nich: są to osoby, które otrzymały wyraźne zadanie opisania tego, co przeżyły i przekazania świadectwa o otrzymanych proroctwach. Ale jest to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, ponieważ jest wiele dusz, które w najgłębszym ukryciu przeżywają to doświadczenie daru z siebie.
Wielu mistyków otrzymało przepowiednie, które się spełniły. Czy może Pan podać jakieś przykłady?
Takie proroctwa mają za zadanie pokazać, że przesłania otrzymywane przez dusze ofiarne naprawdę pochodzą od Boga. Pozwalają one na natychmiastowe sprawdzenie rzeczywistego wypełniania się przepowiadanych zdarzeń. Już Katarzyna Labouré, która w połowie XIX wieku w Paryżu była adresatką pierwszych w czasach nowożytnych objawień maryjnych, usłyszała od Matki Bożej: „Pośród paryskiego kleru będą ofiary. Ksiądz arcybiskup umrze”. I Katarzyna przewidywała, że stanie się to jakieś czterdzieści lat później. W 1871 roku arcybiskup Paryża Georges Darboy został rozstrzelany przez rewolucjonistów. W 1846 roku dwoje pastuszków, Melania Calvat i Maksymin Giraud, otrzymało na górze La Salette przepowiednię, że nastąpią dramatyczne wydarzenia dotyczące zbiorów. W 1847 roku zaczęły się we Francji problemy z pszenicą, orzechami, winogronami i ziemniakami. Doprowadziły one do klęski głodu. Na początku XX wieku Luisa Piccarreta przewidziała wojny między Rosją a Japonią i następującą po nich I wojnę światową, przepowiedziała także w kolejnych latach trzęsienia ziemi w San Francisco i Reggio Calabria oraz erupcję Wezuwiusza. Bruno Cornacchiola, widzący związany z Tre Fontane w Rzymie, określał otrzymywane wizje jako „sny-znaki”. Przepowiedział m.in. wojnę w Izraelu w 1973 roku, zabójstwo włoskiego polityka Aldo Moro w 1978 roku i wybuch elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 roku. Sens tego wszystkiego objaśniła siostra Łucja z Fatimy: „Nie mówmy, że to Bóg nas karze; przeciwnie, to ludzie sami przygotowują sobie karę. Bóg troskliwie ostrzega nas i wzywa na dobrą drogę, z poszanowaniem wolności, którą nam dał; dlatego też to ludzie są za to odpowiedzialni”.
Opisuje Pan wyjątkowe doświadczenie „nocy ciemnej”. Co to takiego?
Mimo ogromu Bożych łask te wybrane dusze często musiały stawiać czoła ciężkiej próbie, tak zwanej „nocy ciemnej”, jak ją określił św. Jan od Krzyża. Jest nią to, co św. Jan Paweł II tak relacjonował: „Nierzadko święci doznawali czegoś podobnego do doświadczenia Jezusa na krzyżu, które polega na paradoksalnym połączeniu szczęścia i cierpienia”. Doświadczyła tego także matka Teresa z Kalkuty, która opisywała to w dramatycznych słowach: „Mówi się, że ludzie w piekle cierpią męki wieczyste z powodu utraty Boga. […] Czuję w duszy po prostu ten straszliwy Ból z powodu utraty – Boga, który mnie nie chce – Boga, który nie jest Bogiem – Boga, który naprawdę nie istnieje (proszę, Jezu, wybacz moje bluźnierstwa – kazano mi pisać wszystko). Ta ciemność, która otacza mnie z każdej strony – nie potrafię wznieść swojej duszy do Boga – nie dociera do niej żadne światło ani natchnienie”.
Wielu mistyków przepowiedziało wydarzenie nazywane „Ostrzeżeniem”. Czym miałoby ono być? Jak możemy się na nie przygotować?
Ostrzeżenie zostało szczegółowo opisane przez Conchitę González, widzącą z Garabandal, zgodnie z tym, co 1 stycznia 1965 roku przekazała jej Maryja w objawieniu: „Wzbudzi grozę, zarówno w dobrych, jak i w złych. Dobrym posłuży, aby jeszcze bardziej zbliżyć ich do Boga. Złym, aby ich przestrzec, że nadchodzi kres czasów. […] Będzie to widoczne na całym świecie, dla wszystkich, w jakimkolwiek miejscu by się znajdowali. To będzie jak wyjawienie naszych grzechów. Poczujemy to wszyscy w tej samej chwili, lecz każdy na inny sposób, gdyż będzie to zależało od sumienia każdego człowieka, a grzechy osobiste ludzi są różne. Będzie to bardzo osobiste przeżycie, dlatego każdy zareaguje na nie inaczej. Zasadniczą kwestią będzie dostrzeżenie własnych grzechów i ich konsekwencji. Zobaczą je i doświadczą ich zarówno wierzący, jak i niewierzący, ludzie wszystkich wyznań”.
Jedno z objawień św. Faustyny Kowalskiej uświadamia nam, na czym konkretnie może to wydarzenie polegać: „W pewnej chwili zostałam wezwana na sąd Boży. Stanęłam przed Panem sam na sam. Jezus był takim, jakim jest w męce. Po chwili znikły te rany, a pozostało tylko pięć: w rękach, nogach i boku. Natychmiast ujrzałam cały stan duszy swojej, tak jak Bóg na nią patrzy. Jasno ujrzałam wszystko, co się Bogu nie podoba”.
Zobacz więcej w najnowszej książce „Dusze ofiarne. Historie dusz, które ratują świat”

No Comments