Anioł stróż pozostaje naszym wiernym towarzyszem. Chroni nas w chwilach próby, dba o naszą duszę, ale często pomaga także w sprawach codziennych. W czym pomagał ks. Dolindo Ruotolo? Oto niezwykłe świadectwo!
Istnieją liczne świadectwa świętych, w których opisują oni niezwykłą determinację anioła stróża w pełnieniu powierzonej mu misji. Aniołowie przychodzili do swoich „podopiecznych” z Komunią Świętą, towarzyszyli i dodawali otuchy w chwili śmierci, a także chronili przed niebezpieczeństwami.
CHCESZ WIEDZIEĆ JAK POMAGA ANIOŁ STRÓŻ? ZOBACZ WIĘCEJ!
Jednak rzadko mówi się o tym, że anioł stróż pomaga nam często w codziennych, bardzo prozaicznych sprawach. Świadectwo takiego działania swojego anioła dał ojciec Dolindo, autor słynnej modlitwy „Jezu, Ty się tym zajmij!”.
Czułem jego dłoń…
Ksiądz Dolindo Ruotolo, poruszony działaniem swojego niebiańskiego opiekuna, opisał w swojej „Autobiografii” taką historię: „Kiedy miałem czternaście lat i byłem ministrantem, do moich zadań należało czuwanie nad tym, żeby lampka przed Przenajświętszym Sakramentem nie zgasła. Świeczki, jakie miałem do dyspozycji, były wadliwe, gasły o różnych godzinach, nie mogłem przewidzieć, jak długo będą się paliły. W dzień czuwałem nad lampką, kontrolując ją od czasu do czasu, ale co mogłem zrobić nocą? Z dziecięcą prostotą i wiarą pomodliłem się do mojego Anioła Stróża, aby budził mnie na minutę przed zgaśnięciem lampy. Jedną minutę, bo – wstyd przyznać – nie chciałem tracić więcej snu. Zresztą minuta wystarczała, żebym z łóżka doszedł do kaplicy, gdzie znajdował się Jezus w Sakramencie.
Każdej nocy, o różnych porach, zgodnie z kaprysem świeczek, czułem delikatny dotyk na ramieniu i słyszałem głos mówiący: «Dolindo, lampka». Szedłem wtedy do kaplicy, a lampka zaczynała się wypalać. Przycinałem knot i wracałem do łóżka.
Pewnej fatalnej nocy ogarnęło mnie lenistwo – aż żal wspominać! Poczułem rękę na ramieniu oraz wołający mnie głos, lecz nieskory do wstawania pomyślałem, że mogę się oszukać. Przez minutę zostałem, wylegując się w łóżku, lecz w końcu wstałem. Anioł musiał mnie już tylko oświecić: z delikatności nie dotknął mojego ramienia ani nic nie powiedział, ponieważ już nie spałem. Wyskoczyłem z łóżka, zszedłem do kaplicy i zobaczyłem zgaszoną lampkę z dymiącą świeczką. Anioł wołał mnie dokładnie minutę przed tym, zanim zgasła.
Moi współbracia, zaskoczeni, że nocą przychodziłem zawsze na czas, żeby zadbać o lampkę, zapytali mnie: «Jak to robisz, że zawsze wiesz, kiedy lampka ma zgasnąć, skoro nie da się określić czasu palenia świeczki?». Odparłem: «To proste – pomodliłem się do mojego Anioła Stróża, żeby budził mnie minutę przed tym, jak ma zgasnąć, i on mnie budzi». Mój anioł już więcej nie przyszedł. Może to z powodu tej delikatnej powściągliwości, jaką powinny mieć sprawy nadprzyrodzone? A może ogarnął mnie cień próżności, który nie pozwolił mu więcej przyjść? Nie wiem, mogę się tylko ukorzyć. Fakt ten miał miejsce w tygodniu męki Pańskiej 1897 roku, a ja wciąż czuję na prawym ramieniu delikatność tamtej dłoni i słyszę łagodny głos mówiący: «Dolindo, lampa»”.
Ksiądz Dolindo we wszystkich swoich książkach wspominał o aniołach; twierdził wręcz, że do pisania zainspirował go właśnie niebiański duch, którego różni biografowie kapłana identyfikowali potem ze św. Rafałem.
TEKST POWSTAŁ NA PODSTAWIE KSIĄŻKI „SPOTKANIA Z ANIOŁEM STRÓŻEM”. ZNAJDZIESZ JĄ TUTAJ!
No Comments