Dusze ofiarne to osoby, które ofiarowując siebie Bogu, cierpią za grzechy innych. Za nasze grzechy spotka nas kara, ale ich cierpienie pozwala nam „kupić” czas, by się nawrócić.
Historia Kościoła pełna jest świętych, którzy cierpieli męki. Nie chodzi tutaj o rodzaj męczeństwa rozumianego jako oddanie życia za wiarę, lecz poświęcenie siebie na rzecz innych. Akt, skutkujący często długą chorobą, duchowymi udrękami, któremu towarzyszą niezwykłe znaki, jak mistyczne wizje, dar bilokacji czy nieprzyjmowanie żadnych pokarmów poza Komunią Świętą, do dzisiaj pozostaje jedną z największych tajemnic mistyki.
„Pan musi karać”
Cierpienie dusz ofiarnych – w przeciwieństwie do cierpienia męczenników – często bywa niezrozumiałe. Ludzkiej percepcji wymyka się często to, jakim sposobem Pan Bóg może oczekiwać od kogoś cierpienia.
Doskonałego wyjaśnienia, które rozwiewa wszelkie wątpliwości wokół zagadnienia dusz ofiarnych, dostarcza nam wypowiedź niemieckiej mistyczki Teresy Neumann, żyjącej w latach 1898–1962. Od 1926 roku ograniczała się ona do codziennego przyjmowania wyłącznie poświęconej Hostii, nie posilając się przy tym żadnym innym pokarmem ani napojem. Z tego powodu w czasie wojny naziści nie przyznali jej nawet kartek niezbędnych do zakupu pożywienia.
Biograf Teresy Neumann, Fritz Gerlich, spisał rozmowę, jaką przeprowadził z nią na temat mąk pokutnych:
„Pan jest sprawiedliwy, musi więc karać. Jest On jednak również dobry, dlatego chce nam pomagać. Popełniony grzech musi zostać ukarany, lecz jeśli ktoś inny chce przyjąć na siebie karę, sprawiedliwość zostaje zachowana i Zbawiciel może okazać swoją dobroć”. Rozważania te skłoniły mnie do zapytania jej, jaki ma stosunek do bólu. Sądziłem bowiem, że się go obawiała i zmuszała się do znoszenia go z wielkim wysiłkiem ducha oraz z posłuszeństwa dla Boskiego rozporządzenia, które nałożyło na nią ten krzyż. Teresa odpowiedziała na moje pytanie: „Bólu nie można lubić; ja też go nie lubię. Żaden człowiek nie lubi cierpieć, a ja jestem człowiekiem jak inni. Kocham jednak wolę Pana i kiedy zsyła mi On cierpienie, przyjmuję je, gdyż On tego pragnie. Ból jednak wcale mi się nie podoba”.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ NA TEMAT SEKRETÓW DUSZ OFIARNYCH! ZOBACZ TUTAJ!
Musieli cierpieć?
Lista świętych, ale też osób, które (jeszcze?) nie zostały wyniesione na ołtarze, składających ofiarę Panu Bogu z samych siebie, jest długa. Często zapisywali oni swoje doświadczenia, ale w różny sposób podchodzili do bólu, którego doświadczali.
Mistyczka Maria Valtorta, uderzona kijem przez napastnika, została unieruchomiona do końca życia i w ten sposób zdana na łaskę innych. Gdy pragnęła zrozumieć sens Bożych zamiarów, objawił się jej anioł. „Dusze-ofiary muszą we wszystkim upodabniać się do Jezusa. Płacz, lecz nie mów, że twoje cierpienie jest zbyt wielkie. Jest proporcjonalne do tego, co możesz znieść. I mogłoby się nawet zwiększyć. Jednocześnie wzmocni się jednak twoja siła do zniesienia cierpień, gdyż wzrośnie też miłość. A wzrost miłości oznacza wzrost siły. Sądzisz, że Bogu podoba się patrzeć, jak cierpisz? Nie myśl tak. Tak jak cierpiał za Syna Człowieczego, cierpiącego na krzyżu za ludzi, tak samo On, Dobroć, cierpi z tego powodu, że ty musisz cierpieć. Lecz ty sama o to prosiłaś, aby upodobnić się do Jezusa we wszystkim. I Bóg cię zadowolił” – powiedział Boży posłaniec.
Duszą ofiarną był też o. Pio, stygmatyk, dręczony przez demona duchowo i fizycznie, także poprzez cierpienia, jakich doznawał ze strony braci w kapłaństwie. On, z charakterystyczną dlań dobrotliwością – wbrew powszechnej opinii gburowatości, która wciąż mu towarzyszy – nie szczędził ironii, aby minimalizować spotykające go mistyczne doświadczenia. Pewnej osobie, która, widząc go pochylonego i bolejącego, oznajmiła: „Ojcze, cierpisz tak bardzo, gdyż z Bożego natchnienia nieopatrznie poświęciłeś się jako ofiara nie tylko za Kościół i za Włochy, lecz także za całą ludzkość”, odpowiedział krótko: „Cóż, potrzeba było jakiegoś naiwniaka”.
Luiza Piccarreta, mistyczka z włoskiego Corato, która od 1887 roku, gdy miała dwadzieścia dwa lata, aż do śmierci w 1947 roku żyła przykuta do łóżka, opisała w swoim pamiętniku prośbę, jaką skierował do niej Jezus: „Jeśli zaofiarujesz się cierpieć, nie tak jak do tej pory, od czasu do czasu, lecz nieustannie, każdego dnia, przez pewien czas, Ja oszczędzę ludzi”. Luiza zgodziła się, przyjmując na siebie bolesny ciężar krzyża.
POZNAJ PRZEJMUJĄCĄ HISTORIĘ LUIZY PICCARRETY! ZOBACZ!
Piorunochrony
Warto zauważyć, że sama idea dusz ofiarnych wcale nie jest nowinkarstwem, wymysłem współczesnego człowieka, skupionego na tym, co w wierze doświadczalne. To starożytna tradycja, sięgająca korzeniami obyczaju składania przez Żydów kozła ofiarnego w ofierze przed świątynią jerozolimską dla odkupienia grzechów narodu.
Przez swoje wcielenie i dokonane przez siebie odkupienie również Jezus Chrystus stał się barankiem ofiarnym. Wszyscy Jego wyznawcy zostali następnie osobiście włączeni w dzieło zbawienia, o czym świadczył św. Paweł już w I wieku: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24).
Nawet Maryję, Matkę Zbawiciela, najczystszy wzór chrześcijańskich cnót, nazywamy Matką Boską Bolesną, który to tytuł wyobraża serce przebite siedmioma mieczami, symbol tylu boleści, ile musiała znieść Maryja: proroctwo Symeona o mieczu, który miał przeszyć Jej duszę, ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu, zaginięcie dwunastoletniego Jezusa w Jerozolimie, spotkanie z Jezusem na drodze na Kalwarię, oczekiwanie u stóp krzyża podczas ukrzyżowania, oddanie w Jej ramiona zmarłego Syna, złożenie Jego ciała do grobu.
Misja powierzona duszom-ofiarom została przy różnych okazjach zwięźle określona przez samego Jezusa: Pan nazywa je swoimi „piorunochronami”. Portugalska błogosławiona Aleksandrina Maria da Costa, która w wieku czternastu lat została sparaliżowana na skutek skoku z okna, z którego rzuciła się, by uniknąć gwałtu, otrzymała od Jezusa następujące wyjaśnienie:
„Zsyłam na ciebie cierpienia, abyś mogła ocalić wiele dusz. Ty jesteś piorunochronem Bożej sprawiedliwości. Dzięki Tobie oraz innym duszom nie zostały zesłane straszliwe kary”.
POZNAJ PORUSZAJĄCĄ HISTORIĘ ALEKSANDRINY DA COSTY! ZOBACZ!
„Córko, doznaję obelg”
Chrystus wybiera spośród najwierniejszych tych, którzy gotowi są przyjąć cierpienia, by uzyskać przebłaganie za postępowanie grzeszników. Nie oznacza to jednak, że ich grzechy zostaną im z miejsca przebaczone. Dzięki tym, którzy dobrowolnie poświęcają się Panu Bogu, otrzymujemy szansę na przemianę swojego życia.
Jeśli jednak nie wykorzystamy jej, kara nas nie ominie. Chrystus wielokrotnie zwracał na to uwagę, mówiąc wprost o straszliwych wydarzeniach, jakie mogą spotkać ludzkość. Na przykład Luiza Piccarreta usłyszała od Jezusa:
„Córko moja, moja sprawiedliwość jest zbyt obciążona i doznaję ze strony ludzi wielu obelg, których nie mogę już znieść. A zatem kosa śmierci dokona nagłego żniwa na wielu ludziach, na innych spadną choroby i wiele innych kar, które ześlę na świat, a będą one rodzajem sądu”.
I dalej mistyczka zanotowała: „[…] Wydawało mi się, jakbym widziała drogi pełne ludzkich ciał, krew zalewającą ziemię, miasta oblegane przez wrogów, którzy nie szczędzili nawet dzieci. Wydawali mi się niczym demony, które wyszły z piekła; nie uszanują ani kościołów, ani księży. Wyglądało, jakby Pan zesłał z nieba karę, nie umiem powiedzieć jaką. Wydawało mi się tylko, że wszyscy otrzymamy śmiertelny cios i niektórzy staną się ofiarami śmierci, a inni przetrwają”.
Oczywiście kara Boża nie jest dziełem Boga, lecz człowieka. Wyjaśniała to swego czasu św. Łucja, tłumacząc ostrzeżenia przekazywane przez Matkę Bożą. „(…) nie mówmy, że to Bóg nas karze; przeciwnie, to ludzie sami przygotowują sobie karę. Bóg troskliwie ostrzega nas i wzywa na dobrą drogę, z poszanowaniem wolności, którą nam dał; dlatego też to ludzie są za to odpowiedzialni” – napisała widząca z Fatimy.
O ile jednak zupełnie po ludzku przerażają nas wszelkie cierpienia i ból zadany ciału, o tyle w Bożej optyce ważne są przede wszystkim nasze dusze. Warto zacytować w tym kontekście inne znamienne słowa, wypowiedziane przez Jezusa do Luizy Piccarety:
„Nie zależy mi na miastach, na cudach ziemi; zależy mi na duszach. Zniszczone miasta, kościoły i inne budowle można odbudować. Czyż w potopie nie zniszczyłem wszystkiego? Czy później wszystko nie powstało na nowo? Lecz kiedy zatracają się dusze, to na zawsze; nic nie może mi ich zwrócić. Ach, jakże płaczę za tymi duszami! Dla ziemi nie uznały nieba, więc ja zniszczę ziemię; sprawię, że znikną najpiękniejsze rzeczy, które jak więzy krępowały człowieka. Konieczne jest, aby na świat spadły kary; w przeciwnym wypadku, aby oszczędzić ciała, zatracą się dusze”.
Dusze ofiarne poświęcają się właśnie dlatego, byśmy mogli zyskać czas na udzielenie odpowiedzi kochającemu Chrystusowi. Do ostatniej chwili mamy szansę, by zwrócić się z miłością do Boga. Tę „ostatnią szansę” często otrzymujemy właśnie dzięki temu, że ktoś zdecydował się cierpieć w naszej intencji.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O DUSZACH OFIARNYCH! ZOBACZ!

No Comments