Jak naprawdę wyglądało Boże Narodzenie? Co czuli wówczas nowonarodzony Chrystus i Jego Matka? Pan Jezus zabrał do stajenki polską mistyczkę Leonię Nastał. Widziała żłóbek podobnie jak bł. Katarzyna Emmerich widziała sceny z życia Chrystusa.
W czasie Świąt Bożego Narodzenia lubimy stawiać małe stajenki pod choinką, na stolikach czy półkach regałów. Zwykle są w nim figurki małego Pana Jezusa, Matki Bożej i świętego Józefa. Czasem dla ozdoby pojawi się baranek lub – w większych szopkach – pastuszkowie z trzema królami.
Jednak dzięki polskiej mistyczce Służebnicy Bożej Leonii Nastał, możemy przenieść się na moment do stajenki, w której przyszedł na świat Chrystus. Leonia to nieco zapomniana w Kościele wizjonerka, którą Pan Jezus poprosił o popularyzowanie drogi duchowego niemowlęctwa. To pełna oddania i pokory postawa zawierzenia Bogu.
Jezus, by przypieczętować swoje wezwanie do praktykowania drogi duchowego niemowlęctwa, często objawiał się Leonii jako uśmiechnięte niemowlę, z wyciągniętymi ku niej rączkami. W trakcie jednej z taki wizji Leonia doświadczyła nawet łaski wzięcia małego Pana Jezusa w swoje ramiona.
Ucałowałam nóżki Jezusa
Jednego z najważniejszych i najpiękniejszych objawień Leonia doświadczyła 8 stycznia 1937 roku, w drugą oktawę świąt Bożego Narodzenia. Jezus zaprasza wtedy s. Leonię do stajni, miejsca swoich narodzin. Oto relacja Leonii: „Była czyściutko umieciona – pisze – św. Józef spał, a Maryja klęczała pełna zachwytu miłości”.
Leonia wpatruje się w Nią z rosnącą wciąż radością i myśli: „jesteś szczęśliwa, szczęśliwsza od wszystkich matek ziemskich, od królowych i księżniczek, choć one w pałacach, a Ty w stajni, wśród dwojga bydląt”. Z jej serca wyrywa się pytanie: Więc to stajnia dla Twego majestatu w chwili narodzenia?
„O, jakbym chciała – pisze dalej – dać Ci złotą kolebkę, najpiękniejsze mieszkanie, najwygodniejsze posłanie. Jezus zapłakał. Serce Jego doznało przedziwnego bólu, że ludzie nie przyjęli Go do domów swoich. Mnie udzielił się ten ból. Cierpiałam bardzo. Zdawało mi się, że jestem w Sercu Pana Jezusa i czuję to, co On czuł. Wiedziałam przy tym, że Boże Dziecię ma świadomość, że samo wybrało stajenkę na miejsce swojego narodzenia. Pan Jezus do mnie nie mówił, ale dawał mi uczestnictwo w najgłębszych tajnikach myśli i uczuć swoich. W duszę Maryi wlał Pan Jezus najobfitsze poznanie Jej godności macierzyństwa Bożego i płynące stąd upojenie szczęścia. Maryja wzięła na ręce swoją Dziecinę, przytuliła do Serca, okryła płaszczem, wielbiąc w swym Synku majestat Boży. Matuchno – wyszeptałam – ucałuj ode mnie Boże Dziecię. Ucałowała, a potem rzekła: Pójdź i ty ucałuj, ty jesteś także moim dzieckiem przez Jezusa. Zbliżyłam się na klęczkach. Ucałowałam nóżki i rączki Jezusa – piękne, bieluchne i przedziwnie miłe. Każdy okres mojego życia ma wartość nieskończoną, Boską. Ten sam Jezus jest wiekuiście w chwale u Ojca, ten sam – jako niemowlę kwili w żłobie betlejemskim, ten sam naucza, ten sam umiera, zmartwychwstaje i żyje chwalebnym i sakramentalnym życiem”.
Ten niezwykle emocjonalny opis, nie tylko pokazuje wielkie wrażenie, jakie na Leonii zrobiła wizja stajenki i Świętej Rodziny. Dowiadujemy się wiele o tym, co czuli Maryja i sam Pan Jezus, a także jak bardzo delikatne było nowonarodzone święte ciało naszego Pana.
W okresie Bożego Narodzenia warto rozważać ten obraz, zatopić się w tej wizji choćby na chwilę, by na moment samemu znaleźć się w ubogiej stajence u stóp naszego Zbawiciela.
POZNAJ NIEZWYKLE WIZJE SŁUGI BOŻEJ LEONII NASTAŁ! ZOBACZ TUTAJ!

No Comments