• Ks. Piotr Glas
  • Proroctwo dla Polski
  • Proroctwo dla Kościoła
  • Zawierz się Maryi
  • Walka duchowa
  • Święci na pomoc
Twoja walka duchowa
Walka duchowa 0

„Uczynki nie mają wpływu na zbawienie człowieka… „Na czym polega herezja protestantów? 

By admin · On 23 maja, 2022

Czy nasze uczynki nie mają znaczenia dla zbawienia? Jeśli tak, to po co w ogóle mamy być dobrymi ludźmi? A jeśli ktoś w naszym otoczeniu jest „dobry”, ale nie wierzy w Chrystusa, to czy zostanie ostatecznie zbawiony? Oto odpowiedź ojca Jana Strumiłowskiego OCist. 

Kwestią pokrewną i w pewnym sensie wyłaniającą się z zależności między Duchem i ciałem oraz Duchem i Prawem jest rozumienie zbawczego znaczenia dobrych uczynków. Na kanwie silnego podkreślania znaczenia łaski, a właściwie jej darmowości, zauważyć możemy narastający sprzeciw wobec wartości pełnienia dobrych uczynków dla zbawienia człowieka. Możemy go nazwać nowym sprzeciwem wobec odradzającego się pelagianizmu. 

KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE „ZACHWIANA HIERARCHIA” O. JANA STRUMIŁOWSKIEGO OCist

Pelagiusz spierał się ze św. Augustynem w kwestii udziału wolnej woli w procesie zbawienia: obstawał przy tezie, jakoby człowiek wysiłkiem swojej woli inicjował ten proces. Sprowadzało się to do twierdzenia, że zbawienie, czyli powrót do Boga, polega na dokonaniu aktu woli, który wyraża się właśnie w pełnieniu dobrych czynów. Święty Augustyn sprzeciwiał się takiemu poglądowi ze względu na fakt, że po grzechu człowiek nie ma kontaktu z Bogiem i nie może go nawiązać z własnej inicjatywy. Musiałby przecież przekroczyć własną naturę i sięgnąć natury Bożej, a to jest oczywiście niemożliwe. 

Dlatego też według  Augustyna inicjatywa zbawcza musi należeć do Boga. To On pierwszy uzdalnia człowieka do poznania Boga i do zwrócenia się ku Niemu. Akt człowieka jest wtórny – jest już współpracą z łaską. Bez łaski człowiek sam z siebie nie jest zdolny do pojednania się z Bogiem. Kościół ów spór rozstrzygnął na korzyść Augustyna. Doktryna katolicka, nie bagatelizując znaczenia dobrych uczynków, słusznie przyznaje pierwszeństwo łasce. By zwrócić się do Boga, by się z Nim pojednać i współdziałać, człowiek musi zostać najpierw obdarzony Bożym życiem.

Protestanci atakują

W czasach reformacji ów spór wybuchł na nowo, miał już jednak nieco inne podłoże. Reformatorzy całkowicie zakwestionowali istotność dobrych uczynków w procesie zbawienia.

Twierdzili, że natura ludzka po grzechu uległa zniszczeniu, więc jest niezdolna do jakiegokolwiek dobrego uczynku, a dobro jest atrybutem Boga. Zbawienie jest zatem dziełem samej tylko łaski, bez udziału czynów człowieka. Dobre uczynki są co najwyżej poświadczeniem i uwiarygodnieniem posiadania łaski, ale kluczowa jest osobista wiara w Jezusa Chrystusa.

Zatem jeśli człowiek ma żywą wiarę – rozumianą już jednak nie na sposób tradycyjny, ale jako wewnętrzny i osobisty akt uznania Jezusa za zbawiciela (został więc tutaj zredukowany element obiektywnej treści wiary na rzecz subiektywnego aktu woli) – jego dobre czy złe uczynki nie odgrywają już żadnej roli zbawczej. Kościół katolicki takie twierdzenie potępił na Soborze Trydenckim.

Obecnie w różnych środowiskach kościelnych zwraca się uwagę na problem rozumienia dobrych uczynków jako pewnego rodzaju waluty, dzięki której wykupujemy się ze stanu potępienia. Kwestionuje się zatem twierdzenia kapłanów nawołujących do przestrzegania przykazań i pełnienia dobrych czynów, aby „zarobić sobie” na życie wieczne. Postrzegane jest to jako forma handlowania z Bogiem, a Bóg jawi się jako ktoś, komu musimy zapłacić naszymi dobrymi czynami za zbawienie, co przecież sprzeciwia się tezie o darmowości łaski. Słusznie zatem w kwestionowaniu zbawczego znaczenia dobrych czynów (rozumianych jako zapłaty za zbawienie) dostrzega się pewnego rodzaju ostrożność wobec mentalności pelagiańskiej. Rzeczywiście w wiernych może pojawić się przeświadczenie, że na zbawienie trzeba sobie zasłużyć – a przecież to Chrystus sam wysłużył nam łaskę zbawienia.

Co ciekawe, ów sprzeciw wobec dobrych uczynków jest bardzo niekonsekwentny. Z jednej strony bowiem karci się wiernych, którzy przywiązują wagę do dobrych uczynków i próbują sobie nimi zaskarbić Bożą przychylność, z drugiej jednak w powszechnej świadomości istnieje przekonanie, że istotą religijności jest bycie dobrym człowiekiem. Jeśli ktoś jest dobry, jest blisko Boga. Często o ludziach żyjących z dala od Kościoła twierdzi się, że przecież zostaną zbawieni, bo są dobrymi ludźmi. 

Uzasadnione jest więc pytanie, dlaczego u wierzących usiłuje się wyrugować przywiązanie do pełnienia dobrych czynów, które w ich mniemaniu mają prowadzić  do zbawienia lub nawet je zapewniać, a jednocześnie twierdzi się, że najistotniejsza dla zbawienia nie jest religijność czy wiara, ale bycie dobrym człowiekiem?

Uczynki pogan

Na gruncie teologicznym istnieje oczywiście pewne rozróżnienie, jeśli chodzi o drogę do zbawienia. Uważa się, że wierzący będzie zbawiony dzięki swojej wierze, co jednak nie unieważnia uczynków; natomiast poganin, który nie miał okazji poznać Chrystusa, będzie sądzony – i zbawiony lub potępiony – na podstawie swoich czynów. Dobre czyny są tu rozumiane jako postępowanie zgodne z własnym sumieniem, czyli z prawem Bożym wypisanym w ludzkiej duszy.

KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE „ZACHWIANA HIERARCHIA” O. JANA STRUMIŁOWSKIEGO OCist 

Nie oznacza to oczywiście, że istnieją alternatywne drogi do zbawienia. Nie twierdzimy, że w przypadku pogan dobre uczynki wystarczą – twierdzimy, że do zbawienia prowadzi wierność sumieniu, wierność pierwotnemu światłu Bożemu rozproszonemu w stworzeniu i ludzkiej naturze. Wierność temu światłu winna jednak poganina przybliżać do światła

Objawienia pozytywnego tak, że człowiek idący za tym światłem jest niejako ukierunkowywany na Objawienie w Chrystusie. Zatem wierność sumieniu nie jest celem samym w sobie, ale jest środkiem prowadzącym do zbawienia w Chrystusie.

Nie ma bowiem innego zbawienia niż zbawienie w Chrystusie. Chodzi zatem o kwestię ukierunkowania człowieka: czy jest ukierunkowany na łaskę, czy raczej odwraca się od niej i jest ukierunkowany na grzech lub własne „ja”. Dlatego też nadzieja zbawienia przyzwoitych pogan żadną miarą nie może nas dyspensować od głoszenia im Chrystusa. Zauważenie, że poganie, niewierzący czy wyznawcy innych religii w swoich wierzeniach podzielają pewne tezy doktryny chrześcijańskiej (na przykład muzułmanie również wierzą w jednego Boga), nie powinno uspokajać naszego sumienia i budzić radości, że oto oni też mają kontakt z prawdziwym Bogiem. Ich religijność może świadczyć o pewnych elementach prawdy. Te elementy jednak nie zbawiają same w sobie, lecz stanowią pewnego rodzaju przygotowanie ukierunkowujące ich na przyjęcie prawdziwego zbawienia w Chrystusie. Zatem fakt, że ktoś jest dobrym człowiekiem, uzasadnia nadzieję zbawienia, ale go nie gwarantuje.

Mocne napiętnowanie przywiązania chrześcijan do uczynków i jednoczesne zadowolenie z faktu, że przecież nie trzeba być chrześcijaninem, by być dobrym człowiekiem (a jeśli ktoś jest dobrym człowiekiem, to przecież jest blisko Boga, więc jest zbawiony), jest wewnętrznie sprzeczne. Ową sprzeczność oczywiście da się rozwiązać, ale tylko kosztem bardzo istotnej prawdy objawionej: kiedy utożsamimy łaskę z naturą. Wierzący będzie zbawiony przez łaskę wiary, łaskę przyjęcia Objawienia w Chrystusie, poganin natomiast będzie zbawiony przez godne życie, również uważane za życie łaską. Każde dobro w takim znaczeniu miałoby być pewnego rodzaju nieuświadomionym i ukrytym życiem łaską. Pytanie jednak, które w takim kontekście może się zrodzić, brzmi: Co takiego w takim razie daje nam wiara? Czy Kościół rzeczywiście daje nam łaskę, czy tylko nazywa to, co już i tak każdy ma z natury? I czy łaska jest czymś wyjątkowym, czy powszechnym?

Dobre życie gwarantuje zbawienie?

Wydaje się, że we współczesnej mentalności łaska jest mocno utożsamiona z naturą. To błąd, który wynika z niezrozumienia, czym jest łaska, czym jest życie nadprzyrodzone i czym różni się ono od naszego życia przyrodzonego.

Dobre uczynki niewierzących nie są, ściśle rzecz ujmując, uczynkami wypływającymi z łaski. Życie nadprzyrodzone, życie dziecka Bożego istotowo różni się od przyrodzonego życia dobrego człowieka. Moglibyśmy powiedzieć obrazowo, że dobre uczynki niewierzącego nie zawierają w sobie elementu życia Bożego, nie jednoczą z Bogiem. Dobre życie jest raczej czymś w rodzaju naczynia przystosowanego do przyjęcia łaski. Kształt szlachetnego życia nie jest kształtem życia dziecka Bożego; jest kształtem egzystencji przysposobionej i pasującej do przyjęcia daru życia nadprzyrodzonego.

Zatem takie życie nie zbawia, ale dysponuje na przyjęcie zbawienia. „Dobry człowiek” jest odpowiednim naczyniem, idealnie pasującym do przyjęcia kształtu egzystencji Syna. Dobre życie do życia łaską ma się tak jak forma dopasowana do zawartości, która ma być w niej umieszczona. Brak tego rozróżnienia, związany z zanikiem poczucia sacrum i niezrozumieniem życia nadprzyrodzonego, niestety owocuje indyferentyzmem religijnym, błędnie pojętym dialogiem religijnym i ekumenicznym. Rozpoznając w niechrześcijanach pewne aspekty czy elementy kształtu sposobiącego do przyjęcia łaski, twierdzimy, że skoro ich egzystencja w ich tradycjach religijnych czy po prostu w życiu ma znamiona podobieństwa do życia chrześcijańskiego, muszą oni być obdarzeni łaską. Makietę czy formę uznaje się za świadczącą o treści, która ma tę formę wypełniać.

Z tego rozróżnienia wynika także rozumienie prawa Starego Testamentu i przykazań w ekonomii zbawienia. Prawo samo w sobie nie miało mocy zbawczej. Ono miało kształtować egzystencję człowieka, przysposabiając ją do przyjęcia łaski. Przykazania czynią z człowieka naczynie gotowe na przyjęcie łaski w Chrystusie. Jednakże nawet przykazania, które są doskonałym odbiciem i odrysowaniem egzystencji według Ducha, nie są możliwe do zrealizowania bez łaski. Tylko łaska pozwala dopełnić miary doskonałości wyznaczonej przez Prawo. Zatem przykazania uczyły doskonałej formy życia, dawały przedsmak doskonałości i tęsknotę za nią, ale wypełnienie Prawa jest możliwe dopiero, kiedy nasze życie staje się życiem synów Bożych.

W tym wyjaśnieniu widzimy ciekawą rzecz. Otóż przyjęcie łaski nie unieważnia Prawa – nie sprawia, że uczynki stają się nieistotne. One stają się możliwe, pełne i doskonałe. Napełnienie formy ludzkiego życia Boską substancją nie unieważnia formy, ale ją doskonali. Zatem twierdzenie, że uczynki nie mają znaczenia, jest błędne, podobnie jak twierdzenie, że samo dobre życie gwarantuje zbawienie.

TEKST JEST FRAGMENTEM KSIĄŻKI JANA STRUMIŁOWSKIEGO OCist „ZACHWIANA HIERARCHIA”. KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ WIĘCEJ!

herezjajan strumiłowskikosciółstrumiłowskiwalka duchowaWatykanzachwiana hierarchia
Share Tweet

admin

You Might Also Like

  • Ks. Piotr Glas

    Jak bardzo szatan boi się Komunii Świętej? Świadectwa egzorcyzmów św. o. Pio i ks. Glasa

  • Walka duchowa

    Nie wolno „słuchać diabła”? 3 powody, dla których katolik powinien poznać szatana

  • Walka duchowa

    Za wierność Chrystusowi czeka nas męczeństwo. Jak nie zawieść w chwili próby?

No Comments

Leave a reply Cancel reply

Najnowsze

  • „Dusza znajduje się jakby w pomieszczeniu…”. Co dokładnie dzieje się z nami po śmierci? [OBJAWIENIE]

    1 lipca, 2022
  • Ks. Piotr Glas i Jacek Pulikowski w Krakowie! [ZAPROSZENIE]

    28 czerwca, 2022
  • Krwawe znaki i łzy Maryi. Czy to zapowiedź wielkiej wojny? 

    27 czerwca, 2022
  • To nabożeństwo będzie ratunkiem w chwili śmierci! Obietnice, które Pan Jezus złożył wielkiej mistyczce

    24 czerwca, 2022
  • Jak bardzo szatan boi się Komunii Świętej? Świadectwa egzorcyzmów św. o. Pio i ks. Glasa

    23 czerwca, 2022

Zobacz nas na Facebooku

  • Home
  • O nas
  • Kontakt

© 2019 Wydawnictwo Esprit. All rights reserved.