Nie każde świadectwo dane w świetle kamer przez znaną osobowość może przynieść dobre owoce. Czasami nawet wręcz przeciwnie – może zaprowadzić niektórych na manowce wiary. Ludzie, budujący swoje szczęście w oparciu o wzorce światowe, choćby najszczerzej deklarowali swoją wiarę, sieją nierzadko zamęt. Dlaczego? Wyjaśnia o. Jan Strumiłowski OCist.
Doskonałość rozumiana w sposób dowolny sama w sobie nie może być celem chrześcijanina. Jest ona celem tylko w zależności od Ewangelii, od jej sedna – jedynie wtedy ma właściwy kształt. W tym miejscu dochodzimy do pewnego paradoksu. Miarą doskonałości człowieka jest upodobnienie się do Boga. Pismo mówi: „bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski” (por. Mt 5, 48). Doskonałość Boga polega zaś na tym, że jest On miłością. A miłość wyklucza jakąkolwiek izolację i zamknięcie. Człowiek zatem nie może być doskonały sam w sobie, nie może być doskonałym, oderwanym i zamkniętym bytem. W doskonałości nie chodzi o szlifowanie siebie i swoich cech w taki sposób, żeby stały się one krystaliczne.
Ukryte zagrożenie
Kościół zawsze dbał o to, żeby przekazywać czystą doktrynę, oraz dawał nam wzór życia chrześcijańskiego, kanonizując kolejnych świętych: a więc troszczy się o czystość wiary i obyczajów z wiary wypływających. Święci w istocie byli ludźmi, którzy doskonale wdrożyli wiarę w życie, którzy doktrynę uczynili programem swojego życia. Być świętym znaczy nie tylko wyszlifować w sobie dobre cechy i zredukować wady.
Do takiego procesu nie jest nam potrzebna ani doktryna, ani nawet Ewangelia. Wystarczy świecka moralność. Obecnie, zwłaszcza ze strony ludzi niewierzących, pojawiają się pytania, czy trzeba być wierzącym, żeby być dobrym człowiekiem.
Przecież wielu ateistów jest dobrymi ludźmi, niejednokrotnie lepszymi od chrześcijan. Po co zatem tak pieczołowicie dbać o wiarę? Po co upierać się twardo przy trwaniu w jednym konkretnym wyznaniu?
KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE „ZACHWIANA HIERARCHIA”
Ponadto współczesny świat stawia przed nami inne wzory doskonałości, nie zawsze skupiające się wokół doskonałości moralnej. Dzisiaj doskonały człowiek to człowiek spełniony, człowiek sukcesu – uśmiechnięty, szanowany, lubiany, świadczący innym dobro, wrażliwy i tym podobne. Ikonami doskonałości są celebryci – to oni wskazują nam cel ludzkiego dążenia, wzór spełnienia, zrealizowania swoich aspiracji i pragnień.
W perspektywie katolickiej zaś coraz częściej daje nam się za wzór ludzi szczęśliwych, spełnionych, którzy budują swoje szczęście i doskonałość na kanwie wzorców światowych, a oprócz tego są jeszcze wierzący – podaje nam się ich za przykłady do naśladowania. Wydawałoby się, że jest to bardzo piękne i pociągające. Oto jakaś gwiazda, celebryta, człowiek naprawdę znaczący, który odnosi sukces, zaczyna manifestować swoją wiarę. Świat katolicki temu przyklaskuje. I oczywiście jest to zjawisko pozytywne, jednak kryje się w nim pewnego rodzaju zagrożenie.
Otóż doskonałość w świecie chrześcijańskim nigdy nie była czymś oderwanym od treści Objawienia. To nie tak, że człowiek może budować swoją ludzką doskonałość, do której dodaje szczyptę Ewangelii, chrześcijański koloryt – i oto mamy przepis na świętość. Wzorem doskonałości jest świętość, czyli doskonałość rozumiana jako coś, co wyłania się z głębi chrześcijaństwa jako jej właściwy atrybut, a nie dodatek. Doskonałość tożsama ze świętością rodzi się z życia chrześcijańskiego, wyłania się z wnętrza przeżytej doktryny. Oznacza to, że sama Ewangelia i doktryna wyznaczają rys doskonałości. Jeśli natomiast doskonałość jest czymś jedynie ludzkim, co może zaistnieć poza chrześcijaństwem, rzeczywiście Ewangelia traci swój uniwersalizm i konieczność.
Kreacja ducha świata
A w dzisiejszym świecie kulturowy wzór doskonałości jest pozaewangeliczny, niespójny i w istocie niezwiązany z Ewangelią. Błąd polega na postawieniu za wzór doskonałości wykreowanej przez ducha tego świata i usilne twierdzenie, że Ewangelia jest drogą umożliwiającą osiągnięcie tego wzoru – a to jest rzecz jasna czyste szaleństwo prowadzące nie tylko do porażki, ale też do głębokiej deformacji chrześcijaństwa. Świętość w takiej perspektywie sprowadza się jedynie do narzędzia nadającego światowemu wzorowi doskonałości poświatę wiary. Ewangelia staje się zaledwie instrumentem, który ma służyć spełnieniu ludzkich aspiracji.
KLIKNIJ TUTAJ I CZYTAJ WIĘCEJ W KSIĄŻCE O. JANA STRUMIŁOWSKIEGO „ZACHWIANA HIERARCHIA”!

No Comments