• Ks. Piotr Glas
  • Proroctwo dla Polski
  • Proroctwo dla Kościoła
  • Zawierz się Maryi
  • Walka duchowa
  • Święci na pomoc
Twoja walka duchowa
Zawierz się Maryi 0

Maryja wydobyła go z otchłani i stał się „kapłanem Różańca” [MOCNE ŚWIADECTWO]

By admin · On 6 września, 2022

Irlandzki kapłan Patrick Peyton jest dzisiaj Sługą Bożym. Zasłyną wielką miłością do Maryi i propagowaniem modlitwy różańcowej. Założył między innymi wspólnotę Krucjaty Różańca Rodzinnego. Nie byłoby to możliwe, gdyby Matka Boża nie uratowała go przed straszliwą tragedią.

Zanim ks. Patrick Peyton stał się oddanym czcicielem Matki Bożej, został dotknięty przez bardzo poważną chorobą. Gdy wydawało się, że jest już bliski kalectwa, z pomocą przyszła mu właśnie Maryja. To wtedy zrozumiał, iż powinien Jej poświęcił wielkie dzieło, dzieło swojego życia.  

Krew na chusteczce

Był rok 1937, gdy Patrick Peyton studiował w amerykańskim seminarium. Jak pisze w swojej autobiografii, oddawał się wtedy zarówno pracy nad sferą duchową jak i umysłową. Poświęcał się każdego dnia, z trudem znajdując czas na odpoczynek. Pewnego razu jednak organizm zaczął odmawiać mu posłuszeństwa: na chusteczce, której użył do otarcia ust zobaczył plamy krwi. Zbagatelizował to sądząc, iż doszło do niegroźnego krwotoku z nosa. Niedługo potem, gdy zmęczony w ciągu dnia udał się na krótką drzemkę, poczuł w ustach ciepłą krew. Zrozumiał, że stało się najgorsze: zachorował na gruźlicę. Chorobę, która mogła przekreślić jego wielkie pragnienie zostanie kapłanem.

„Krwotok był na tyle silny, że musiałem znaleźć jakieś naczynie na krew. Przed oczami miałem mroczki, uginały się pode mną kolana. Myślę, że gdybym wtedy zemdlał i upadł na chory bok, wykrwawiłbym się na śmierć. Kiedy czekałem na lekarza, wydawało mi się, że krew próbuje przerwać chusteczkę jak woda tamę – było to uczucie podobne do tego, jakie ma się pod koniec krwotoku z nosa: że najmniejszy ruch spowoduje jego nawrót” – wspomina ks. Patrick Peyton w swojej autobiografii.

KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ CAŁĄ BIOGRAFIĘ KS. PEYTONA, WIELKIEGO CZCICIELA MARYI!

Szybko trafił do szpitala, gdzie rozpoczął długą kurację. Był to dla niego trudny czas, wszak z powodu zmęczenia musiał zrezygnować z codziennej aktywności. Nieustannie odczuwał zmęczenie, zmuszano go do odpowiedniej diety. Nie znano wówczas żadnego leku na tę chorobę, stąd stosowano metody odciążające organizm. Wreszcie usiłowano podjąć się specjalnego zabiegu polegającego na wprowadzeniu powietrza do jamy opłucnej poprzez wkłucie, przez co płuco zapadało się i odpoczywało. Była to jedyna szansa na odzyskanie zdrowia. Niestety, mimo stałej kuracji, zabieg nie przynosił pożądanych efektów. Stan Peytona pogarszał się. Wreszcie ostatnią szansą okazał się zabieg skutkującym okaleczeniem młodego seminarzysty. „Istnieje pewna możliwość, ale to desperacki krok” – poinformował go lekarz. – Moi koledzy i ja jesteśmy gotowi podjąć się operacji. Jesteśmy przekonani, że w pana przypadku inna kuracja nie zadziała. Jedyną alternatywą jest usunięcie kilku żeber i złamanie kilku innych. Wymagałoby to trzech rozległych operacji, które w rezultacie doprowadzą do zapadnięcia łopatki, co umożliwi płucu odpoczynek, który jest konieczny do wyzdrowienia”.

Diagnoza była szokująca. W ten sposób Peyton stanął wobec groźby trwałej utraty zdrowia, co z pewnością uniemożliwiłoby mu przyjęcie święceń kapłańskich. Tak zapisał we wspomnieniach swoje ówczesne myśli młody ks. Peyton: „Dotarłem na szczyt kalwarii – powiedziałem sam do siebie. Miałem rozdarte serce. W najlepszym przypadku, nawet gdyby operacja się powiodła, straciłbym kolejny rok. Możliwe, że zostałbym zmuszony do porzucenia marzenia o kapłaństwie. A jednak nie chciałem oddawać się rozpaczy. Próbowałem postrzegać samego siebie tak, jakbym naprawdę był na Kalwarii, chciał dzielić cierpienia Chrystusa i zaakceptować swój los jako zesłany przez Boga”.

„Ona mnie uleczy!”

A jednak coś nie dawało mu spokoju. Z jednej strony seminarzysta czuł, że Pan Bóg chciałby, żeby zadbał o swoje zdrowie i skorzystał z tego, co proponuje medycyna. Z drugiej był niemal pewien, że jest jeszcze inna możliwość. Ogromne wrażenie wywarła na nim wówczas rozmowa z ks. Corneliusem Hagertym, profesorem etyki w seminarium. Zachęcał on podopiecznego do żarliwej modlitwy, a przede wszystkim do ofiarowania się Maryi. „Wyjaśnił mi, jak mocno przepełniona sensem byłaby modlitwa do Najświętszej Maryi Panny, gdybym włożył w nią całą swoją wiarę. – Maryja będzie tak dobra, za jaką Ją uważasz – kontynuował. – Jeśli uważasz, że robi wszystko na pięćdziesiąt procent, to tak będzie. Jeśli uważasz, że na sto procent, to będzie stuprocentowa. Nikt z nas nigdy nie daje z siebie wszystkiego. Zawsze niedomagamy, zatrzymujemy się, zanim wytężymy wszystkie swoje siły”. Ks. Hagerty wskazał następnie Peytonowi, jak wielką siłę ma modlitwa poprzez wstawiennictwo Maryi. „Maryja jest wszechmogąca w mocy swojej modlitwy. Jest wszechmogąca w mocy swojego wstawiennictwa u swojego Syna. Maryja może zrobić wszystko to, co może zrobić Bóg. Różnica nie polega na tym, co może zrobić Bóg, a co Maryja. Różnica polega na tym, w jaki sposób tego dokonują. Bóg czegoś chce i to się dzieje z Jego woli. Maryja modli się do Niego o coś, a On to robi. Nigdy Jej nie odmówi”.

POZNAJ ŻYCIE KS. PEYTONA! KLIKNIJ TUTAJ!

Te słowa umocniły młodego seminarzystę. Peyton podjął decyzję: zamiast operacji, postanowi zwrócić się o pomoc do Maryi. Zaufał Bogu i postanowił zwrócić się do Niego przez Jego Matkę, w nadziei, że Ona mu pomoże. W dzienniku zanotował wprost i zdecydowanie: „Ona mnie uleczy”.

Mgła się podniosła

Jakiś czas potem wydarzyło się coś niezwykłego. „Jadłem kolację w łóżku, a w radiu leciała jakaś irlandzka muzyka nadawana z Londynu. Właśnie wtedy przygnębienie, depresja i ciemność ulotniły się z mojej duszy i zastąpiły je światłość, wolność i nadzieja. Wiele razy miewałem gorsze i lepsze nastroje, ale to było coś innego. Mgła nareszcie się podniosła” – zanotował w swoim dzienniku.

Niedługo potem doszło do kolejnego badania i okazało się, że płuco nie wymaga groźnej dla zdrowia operacji. Możliwe jest jego leczenie bez poważniejszej ingerencji medycznej. To sprawiło, że Peyton i jego bliscy podjęli jeszcze bardziej intensywną modlitwę. Po wielu tygodniach modlitw do Matki Bożej, kleryk został zbadany ponownie.

Wspominając moment, gdy otrzymał wyniki, ks. Peyton zanotował: „Wiedziałem, że zostałem uzdrowiony – jak człowiek na ławie oskarżonych może być pewny swojej niewinności, choć to wcale nie oznacza, że wyrok będzie dla niego korzystny. Byłem przerażony, że lekarze będą przesadnie ostrożni, że będą nalegali, bym nadal leżał w łóżku i stracił kolejny rok. W końcu jednak pomodliłem się i przywołałem swoją wiarę. Drżącymi dłońmi rozdarłem kopertę. Maryja mnie nie zawiodła. „Po omówieniu pańskiej sytuacji na zebraniu personelu – przeczytałem w liście – doszliśmy do wniosku, że może pan bezpiecznie podjąć aktywność przez jedenaście godzin w tygodniu. Co ważne, powinien pan odpoczywać tak dużo, jak to tylko możliwe, a jeśli w którymkolwiek momencie pojawią się jakieś objawy, powinien pan natychmiast się z nami skontaktować. Byłem wniebowzięty tymi wiadomościami, choć również przerażony. To było działanie samej Maryi i Ona brała za to odpowiedzialność. „Maryjo, mam nadzieję, że nigdy nie przyniosę Ci hańby” – krzyknąłem głośno z sercem przepełnionym wdzięcznością, że jestem wolny i mogę znów podążać do mojego celu”.

Ta decyzja oznaczała koniec problemów zdrowotnych Peytona, który mógł kontynuować drogę do kapłaństwa. Otrzymał wreszcie upragnione święcenia i stał się żarliwym czcicielem Maryi. W historii Kościoła zapisał się przede wszystkim jako promotor modlitwy różańcowej, nazywany jeszcze za życia „księdzem od różańca”. W trakcie Soboru Watykańskiego II wniósł wiele dla uznania przez Kościół ważnej roli Matki Bożej, mimo iż wówczas dominowało raczej przekonanie, iż powinna ona zostać umniejszona z uwagi na dialog ekumeniczny. Założył również ruch Krucjaty Różańca Rodzinnego, a także inne wspólnoty i organizacje promujące modlitwę rodzinną. Mawiał często, że „rodzina, która modli się razem, trzyma się razem”. Zajmował się także ewangelizacją w mediach. Był na tym obszarze jednym z prekursorów. Wyprodukował kilka programów a nawet filmów o tematyce różańcowej i religijnej. W 2017 roku papież Franciszek ogłosił go Czcigodnym Sługą Bożym.  

Ks. Patrick Peyton byłby dzisiaj zapewne przez niektórych kapłanów określony mianem „maksymalisty maryjnego”, a jednak jego działalność nie tylko przyczyniła się do szerzenia kultu Maryjnego a co za tym idzie – oddawania chwały Chrystusowi. Jego działalność miała również charakter ewangelizacyjny, wszak prowadzona była z wielkim rozmachem i nowoczesnymi środkami.

TEKST POWSTAŁ NA PODSTAWIE AUTOBIOGRAFII KS. PATRICKA PEYTONA „WSZYSTKO DLA NIEJ”

Share Tweet

admin

You Might Also Like

  • Zawierz się Maryi

    Zawierz się pod płaszczem Matki Bożej z Guadalupe. Modlitwa o ratunek z nieba!

  • Proroctwo dla Kościoła

    Po śmierci Benedykta XVI nastąpi „koniec czasów”? [PROROCTWO Z GARABANDAL]

  • Zawierz się Maryi

    Michał Archanioł udzielił Komunii na oczach tysięcy ludzi! Niesamowity cud Garabandal

No Comments

Leave a reply Cancel reply

Najnowsze

  • Antychryst już rządzi światem? Abp Sheen: te 3 zasady doprowadzą do duchowego odrodzenia

    1 lutego, 2023
  • Ks. Piotr Glas o walce Maryi z demonami. „Opętany widział, jak Ona gromi szatana”

    27 stycznia, 2023
  • Zawierz się pod płaszczem Matki Bożej z Guadalupe. Modlitwa o ratunek z nieba!

    24 stycznia, 2023
  • Ks. Piotr Glas o walce z potężnym demonem: pojawił się Michał Archanioł, bestia wyła z bólu!

    19 stycznia, 2023
  • Po śmierci Benedykta XVI nastąpi „koniec czasów”? [PROROCTWO Z GARABANDAL]

    16 stycznia, 2023

Zobacz nas na Facebooku

  • Home
  • O nas
  • Kontakt

© 2019 Wydawnictwo Esprit. All rights reserved.