Chrześcijańscy teologowie, a wśród nich coraz częściej katolicy i liberalni protestanci, tak bardzo boją się zarzutu o niedocenienie judaizmu (współczesnego), że na wszelki wypadek porzucają i negują własną Tradycję – pisze Paweł Lisicki w książce „Kto fałszuje Jezusa”.
KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ KSIĄŻKĘ PAWŁA LISICKIEGO „KTO FAŁSZUJE JEZUSA?”
Patrząc na wysyp tekstów i książek autorów, którzy starają się zanegować narodziny Jezusa w Betlejem, ktoś mógłby uznać, że powodem tego są nowe odkrycia archeologiczne lub nowe, nieznane dokumenty, które na Jego narodziny rzucałyby całkiem inne światło. Nic z tych rzeczy. Przeciwnie, jeśli uznać, że nasza wiedza na temat funkcjonowania systemu rzymskiego jest obecnie większa niż wcześniej, to powinno to prowadzić do odrzucenia wcześniej wysuwanych wątpliwości. Jest jednak dokładnie odwrotnie. Narodziny w Betlejem neguje się dziś z kilku powodów.
Jak diabeł święconej wody
Po pierwsze, zgoda na to, że Jezus tam się urodził, mogłaby pociągać za sobą uznanie, iż faktycznie w ten sposób wypełniło się proroctwo. Skoro racjonaliści z góry je odrzucają, będą negować też narodziny w Betlejem. Ich zdaniem Bóg nie istnieje, nie mógł zatem ani niczego zaplanować, ani tym bardziej przepowiedzieć, ani, co jest kolejnym wnioskiem, sprawić. Istnieją jedynie ludzkie wyobrażenia, stany świadomości i pragnienia, mylnie brane za zapis Bożych interwencji. Jeśli zatem dzieje się coś, co takim oczekiwaniom odpowiada, to najwyraźniej znaczy to, że jednej fantazji odpowiada inna.
Ale jest i drugi powód: coraz większa niechęć chrześcijańskich teologów do posługiwania się proroctwami jako argumentem na rzecz prawdy Ewangelii. „Na nieszczęście w ostatnich latach coraz częściej usiłuje się w niektórych kręgach pisać na nowo historię judaizmu w taki sposób, by pokazać, że judaizm, łącznie z judaizmem czasów Chrystusa, nigdy nie skupiał się na przyjściu Mesjasza. W niektórych przypadkach podejście takie jest inspirowane modernizmem, którego wyznawcy mają ogromną trudność w uznaniu roli nadprzyrodzonej interwencji w sprawy ludzkości.
KLIKNIJ TUTAJ I CZYTAJ WIĘCEJ W KSIĄŻCE PAWŁA LISICKIEGO „KTO FAŁSZUJE JEZUSA?”
Jednakże może to być też podyktowane chęcią powstrzymania Żydów od rozważania roszczeń chrześcijaństwa” (lok. 844). Chrześcijańscy teologowie, a wśród nich coraz częściej katolicy i liberalni protestanci, tak bardzo boją się zarzutu o niedocenienie judaizmu (współczesnego), że na wszelki wypadek porzucają i negują własną Tradycję.
Rozumują następująco: jeśli Mesjasz został przepowiedziany przez proroków w Starym Testamencie i jeśli Jezus swym życiem i czynami owe proroctwa wypełnił, to dlaczego przeważająca większość Żydów Mu współczesnych, a za nimi wszystkie kolejne pokolenia aż do naszych czasów nie uznały w Jezusie Chrystusa? Religijna polityczna poprawność sprawia, że nie mogą na to pytanie odpowiedzieć tak, jak czynili to ich przodkowie i jak podpowiada zdrowy rozum: z powodu ignorancji, zadufania, ślepoty, pychy. Taka odpowiedź naruszałaby, oczywiście, zasady dialogu międzyreligijnego i mogłaby narazić teologa na zarzut antysemityzmu, a tego boi się on dziś bardziej, niż kiedyś diabeł święconej wody.
Negowanie proroctw
Dawny sposób uzasadniania roszczeń Kościoła przez odwołanie się do proroctw musi zostać odstawiony do lamusa. Blaise Pascal, jeden z najbardziej wykształconych chrześcijan XVII wieku, poświęcił znaczącą część swoich Myśli (przypomnę, że są to fragmenty dzieła pomyślanego jako wielka apologia katolicyzmu) interpretacjom proroctw i wykazaniu, że wszystkie one wskazywały jednoznacznie na Chrystusa; dziś taki sposób rozumowania objęty jest swego rodzaju anatemą. O ile przez wieki wielu żydowskich komentatorów starało się albo pomijać ważne proroctwa, albo wręcz zmieniać ich treść, tak by nie wskazywały na Chrystusa, dziś robią to sami chrześcijanie.
„Kumrańskie teksty pokazały ponad wszelką wątpliwość, że stało się to, o czym mówił Justyn. W polemice z Kościołem dokonywano zmian, poprawek i zniekształceń tekstów. Na przykład początek Listu do Hebrajczyków tak w Septuagincie, jak i we fragmencie z Kumran zawiera słowa: „Niech oddają Mu cześć aniołowie Boży” (LXX Pwt 32, 43; Hbr 1, 6), ale nie ma ich w tekście masoreckim. Ten kluczowy werset pokazuje, że Jezusa utożsamiano z Jahwe, Pierworodnym” – pisała słusznie Margaret Baker.
CZYTAJ WIĘCEJ W KSIĄŻCE PAWŁA LISICKIEGO „KTO FAŁSZUJE JEZUSA?”
Tekst masorecki to tekst hebrajski ustalony na X wiek, który jest podstawą współczesnych przekładów Starego Testamentu. W wielu punktach odbiega on zarówno od Septuaginty, tłumaczenia greckiego, jak i od przekazów odnalezionych w Kumran. Głównym tego powodem, jak można sądzić, jest trwający przez wieki, już od I wieku po Chr. spór z chrześcijanami. To samo zauważa Riesner: w literaturze rabinicznej albo je pomijano, albo w ogóle nie interpretowano tych fragmentów biblijnych, które mogłyby wspierać poglądy chrześcijan (s. 30). Jak pokazują inni współcześni autorzy, późniejsi rabini, a także żydowscy kopiści odpowiedzialni za obecny tekst Starego Testamentu miejsca takie wręcz usuwali albo zmieniali ich znaczenie, byle tylko nie mogły być wykorzystywane przez chrześcijan w debacie religijnej.
Niechęć rabinów
To właśnie tłumaczy zapewne osobliwy fakt: rabini z ogromną niechęcią zajmowali się proroctwem zawartym w piątym rozdziale Micheasza (5, 1). Jak wynika z pisma Celsusa, mogło w tym przypadku chodzić o sprzeciw wobec chrześcijańskich roszczeń do tego, że Jezus był Mesjaszem. Byłoby to zatem pośrednie potwierdzenie chrześcijańskiej tradycji: właśnie dlatego, że chrześcijanie mówili o narodzinach Jezusa w Betlejem, wskazujący na to tekst proroka Micheasza był przez krytyków żydowskich pomijany. Nie wpadli jeszcze na pomysł, który twórczo rozwinęli współcześni krytycy Jezusa, a zgodnie z którym istnienie proroctwa jest dowodem na brak faktu. W przeciwieństwie do dzisiejszych agnostyków, starożytni Żydzi podzielali z chrześcijanami tę samą wiarę w działanie Boga i w znaczenie proroctw; nie przyszłoby im do głowy, że chrześcijanie zmyślili swoje opowieści w oparciu o proroctwo. Dlatego woleli pozbyć się proroctwa, nie negując faktu.
Dzisiejsi racjonaliści, chociaż kieruje nimi ta sama wrogość do Chrystusa, zostawiają proroctwo i negują fakt, uznając, że skoro był przepowiedziany, to nie mógł się wydarzyć. Tyle że starotestamentowy tekst wcale nie mówi jednoznacznie, że Mesjasz urodzi się w Betlejem. Jak zauważył Berger, „u Micheasza 5, 1.3, który jest cytowany przez Mateusza 2, 6, nie mówi się o narodzinach Mesjasza w Betlejem. Gdyby nie wiedziano o tym na podstawie innych źródeł, nie dałoby się tego wywieść z Księgi Micheasza 5, 1.3. Tam i we fragmencie Ewangelii Mateusza 2, 6 mówi się jedynie, że przywódca Izraela przychodzi z Betlejem; również u Micheasza nie nazywa się On «Synem Dawida»” (s. 244). Dokładnie. Sam tekst prorocki przywołany przez Mateusza nie wystarczyłby, żeby powiązać narodziny Jezusa z Betlejem. Dopiero wiedząc o tym fakcie, ewangelista znalazł odpowiadający temu fragment Pisma: tak samo jak to było w przypadku proroctwa dotyczącego narodzin z Dziewicy.
„A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie wyjdzie dla mnie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności” (Mi 5, 1). Równie dobrze można by uznać, że „z ciebie wyjdzie” nie odnosi się do narodzin, ale na przykład do tego, że Betlejem byłoby miejscem szczególnego objawienia. Albo do tego, że w Betlejem wydarzy się coś nadzwyczajnego.
TEKST POCHODZI Z KSIĄŻKI PAWŁA LISICKIEGO „KTO FAŁSZUJE JEZUSA?”. KLIKNIJ TUTAJ I CZYTAJ WIĘCEJ!

No Comments