Była całkowicie niewinna i nieskalana, chociaż zaznała smutku. Odwieczny wróg ścigał Ją, ale nie mógł Jej dosięgnąć (zob. Ap 12, 13–16). Była pełna łaski, a Bóg zachował Ją od grzechu (zob. Łk 1, 28). Miała na imię Maryja. Była nową Ewą. Jej posłuszeństwo wobec Boga posłużyło jako potężny miecz, który rozciął węzeł zawiązany niegdyś przez nieposłuszeństwo pierwszej Ewy.
Od pierwotnej tragedii w raju upłynęły tysiące lat. Głowa węża nie została jeszcze zmiażdżona, a jego jad rozlał się po całej ziemi. Miliony potomków wygnańców z Edenu trafiły do niewoli, a wielu z nich zostało zdrajcami, kolaborantami, i przyłączyło się do oddziałów złego zdobywcy.
ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE „ŚWIĘCI, KTÓRZY ZWYCIĘŻYLI SZATANA”! KLIKNIJ TUTAJ!
Jednak przez stulecia Bóg powoli wyjawiał swój plan bitwy. Zwoływał wojowników, którzy pozostaną odważni i lojalni w walce, nawet jeśli będą słabi i zranieni. Na Jego wezwanie odpowiadali ludzie z każdego pokolenia.
Na linii frontu
Dwa tysiące lat temu jeden spośród aniołów, którzy nadal byli wierni Bogu, pojawił się przed Maryją, by wezwać Ją na wojnę. Nie było to jednak wezwanie do obrony przed pokusami diabła – pełne łaski cnoty Jej duszy stanowiły dla Niej zbroję, której Szatan nigdy nie przeniknąłby w ten sposób.
Została natomiast wezwana do szturmu na bramy piekła. Ta pokorna, skromna, młoda Dziewica miała zająć miejsce na linii frontu. Stanęła twarzą w twarz z samym księciem ciemności, jaśniejąc i promieniując mocą wszechmogącego, najwyższego Boga (zob. Łk 1, 35).
Jak Maryja mogła zrealizować takie przeznaczenie? Została powołana, by być Matką Bożą – aby Jej Boski Syn mógł wypełnić odwieczne proroctwo. Przyjmując od Niej ciało, by stać się człowiekiem, mógł walczyć z wrogiem i pokonać go w imieniu ludzkości. Ale niebieski Ojciec najpierw poprosił Ją o zgodę na przyjęcie tej wyjątkowej, niezwykle wymagającej roli.
Maryja pokornie przyjęła tę wiadomość: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38).
W tamtej chwili „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). Począł się Jezus Chrystus, Naczelny Dowódca nowej, niezwyciężonej armii. W śmiałym akcie pokory i miłości, który przechodzi wszelkie pojęcie, Syn Boży rozbił namiot na polu bitwy tej nieszczęsnej planety – wiedząc, że ceną za zwycięstwo będzie Jego własna krew.
Matka smutków
Nie minęło wiele czasu, a przedwieczny wąż – teraz żarłoczny smok pałający żądzą krwi – wkroczył do akcji. Nie potrafił w pełni przewidzieć strategii swojego Przeciwnika, ponieważ nie umiał wyobrazić sobie Boskiej pokory ani zrozumieć Boskiej miłości. Wiedział jednak dość, by zorientować się, że Dziecko kobiety będzie rządzić „rózgą żelazną” (Ap 12, 5), która ma zmiażdżyć jego diabelską głowę.
Jeśli nie mógł kusić Matki, zamierzał zamordować Dziecko – i zatopić Jej duszę w rozpaczy. Pierwszą brutalną próbą była rzeź niewiniątek w Betlejem, zakończona porażką. Smok uknuł więc długoterminowy plan przyszłego ataku; w międzyczasie jednak skierował swój gniew na Maryję.
KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE „ŚWIĘCI, KTÓRZY ZWYCIĘŻYLI SZATANA”!
Nigdy nie była grzeszną matką, ale zamierzał zrobić wszystko, by była matką smutną.
Proroctwo Symeona w świątyni mówiące, że Jej duszę przeniknie miecz, było tylko początkiem żalu (zob. Łk 2, 35). Gdy sąsiedzi twierdzili, że Maryja oszalała albo, co gorsza, była cudzołożnicą; kiedy mały Jezus zgubił się w Jerozolimie; gdy samotnie opuścił dom, by rozpocząć posługę; kiedy wrogowie potępili Go, uznając za bluźniercę, wyzywali od opętanych oszustów, usiłowali zrzucić go w przepaść – smok bezustannie szeptał swoje najmroczniejsze groźby, usiłując rozbudzić w Maryi najgłębsze lęki.
Jednak pomimo tej męki Maryja pozostała niezachwiana niczym twierdza z kości słoniowej. Jej dusza była ukrytym ogrodem; tam Matka Boża jednoczyła się z Panem i czerpała od Niego siłę. Wiedziała, że odwieczny wróg nie może podejść bliżej, niż pozwala na to Boża opatrzność. Jej deklaracja wobec niebios pozostawała niezmienna: „Niech mi się stanie według słowa twego”. W swoim czasie Bóg miał rozproszyć ludzi „pyszniących się zamy- słami serc swoich” (Łk 1, 51).
Zmiażdżony łeb węża
W końcu nadeszła godzina, w której książę ciemności rozpoczął swoje mordercze panowanie (zob. Łk 22, 53). Wyobraźcie sobie tę scenę: prześlizguje się między stopami Maryi u podnóża krzyża, na którym wisi Jej Syn. Kiedy Ona patrzy, jak serce z Jej serca kona w agonii, wróg szepcze:
„Zwyciężyłem. Oboje ponieśliście porażkę. Teraz On stanie się pokarmem dla robactwa”.
Wydaje się, że wszystko stracone. Ale Maryja jest królową, a do tego wojowniczką. „Wielkie rzeczy uczynił” Jej Wszechmocny, a Jego miłosierdzie i moc zwyciężą (zob. Łk 1, 49–51).
Maryja ma na sobie „pełną zbroję Bożą”, dzięki której może się „ostać wobec podstępnych zakusów diabła” (zob. Ef 6, 11). Prawda o Jej Synu i Jego misji ciasno opina Ją w pasie.
KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ KSIĄŻKĘ „ŚWIĘCI, KTÓRZY ZWYCIĘŻYLI SZATANA”
Napierśnik sprawiedliwości osłania Jej serce. Tarcza niezachwianej wiary zatrzymuje wszystkie strzały Złego. Silne przekonanie, że Bóg jest Zbawcą (zob. Łk 1, 47) służy Jej za hełm, który chroni Jej umysł przed kłamstwami wroga (zob. Ef 6, 14–17).
Przypomina sobie słowa, które Bóg wypowiedział do Niej wiele lat wcześniej – że Jej Syn jest Królem, który będzie „panował na wieki” (Łk 1, 33). Chwyta więc to słowo niczym miecz przeciwko odwiecznemu wrogowi (zob. Ef 6, 17). Jej stopy są obute w Ewangelię pokoju, przesiąknięte krwią Jezusa, która spłynęła z krzyża świętego – wieczystej ofiary, która wreszcie pojedna świat z Bogiem.
Gdy Jej Syn wydaje z siebie ostatni bojowy okrzyk: „Wykonało się!” (Misja wykonana! Zwycięstwo!) – wąż unosi swój ohydny łeb nad kamienistą ziemię w ostatniej próbie sterroryzowania Maryi. Ona jednak patrzy mu w oczy, unosi poplamioną krwią stopę i miażdży mu głowę.
Demony drżą na dźwięk Jej imienia
W następnych dniach po tym chwalebnym triumfie wiara i hart ducha Maryi zostały wynagrodzone po królewsku: Jej Syn powstał z martwych i wstąpił na tron w niebie. Tam ponownie zaczął panowanie po prawicy swojego Ojca.
Maryja bardzo chciała pójść tam za Nim. Ale Kościół ustanowiony przez Jezusa na ziemi potrzebował jeszcze przez pewien czas Jej wiarygodnego świadectwa, mądrości i przykładu – ponieważ wróg, choć został pokonany, mógł jeszcze mierzyć się z ludźmi w bitwie aż do dnia, w którym Jej Syn powróci na ziemię i na zawsze wtrąci go do więzienia.
WIĘCEJ CZYTAJ W KSIĄŻCE „ŚWIĘCI, KTÓRZY ZWYCIĘŻYLI SZATANA”
Kiedy wreszcie naszedł czas Jej ponownego zjednoczenia z Synem, Jezus nie przyjął jedynie Jej duszy, lecz zabrał Ją razem z ciałem na miejsce u swego boku. To z Jej ciała otrzymał swoje ciało, teraz wyniesione do chwały. Nie porzuciłby go i nie pozwoliłby, żeby rozłożyło się w ziemi. W niebie, zarówno od aniołów, jak i od zbawionych dusz, Maryja odebrała cześć i chwałę należną Królowej, Matce Króla Wszechświata.
Nie zapomniała jednak o losie swoich dzieci na ziemi – dzieci, które Jezus powierzył Jej, gdy umierał na krzyżu (zob. J 19, 26–27). Tak jak On wstawia się za nimi po prawicy swojego Ojca (zob. Rz 8, 34), tak Ona wstawia się za nimi po prawicy swojego Syna. A ponieważ aniołowie są teraz na Jej rozkazy, wysyła ich, by dołączyli do walki na ziemi w imieniu wszystkich ludzi, którzy proszą Ją o wsparcie.
Demony nauczyły się drżeć na dźwięk Jej imienia. Święty Bonawentura, jeden z Jej najbardziej oddanych czcicieli, zauważył: „Ludzie nie boją się potężnej, wrogiej armii tak, jak siły piekła obawiają się imienia i ochrony Maryi”.
Królowa Aniołów stała się zgubą diabłów.
WIĘCEJ CZYTAJ W KSIĄŻCE „ŚWIĘCI, KTÓRZY ZWYCIĘŻYLI SZATANA”. ZOBACZ TUTAJ!

No Comments