Objawienia w Medjugorje często są kwestinowane, a niezwykłe rzeczy, które tam się dzieją przypisuje się demonowi. Czy to możliwe by w Medjugorje działał jedynie szatan?
Wędrówce na Podbrdo, wzgórze objawień, towarzyszą chóralne modlitwy. Wierni odmawiają różaniec, pieśni i hymny do Matki Bożej rozbrzmiewają za dnia i w nocy. Medjugorje to mała miejscowość. Parafia znajduje się w odległości około półtora kilometra od wzgórza. Szeregi pielgrzymów, którym dotrzymują towarzystwa księża i zakonnice, wyruszają z sanktuarium, aby wąskimi, wyboistymi ścieżkami podążać w górę. Jedni odważnie sforują się przed grupę, inni idą o kulach, jeszcze inni poruszają się na wózkach i pod czujnym okiem krewnych bądź przyjaciół docierają do dwóch dużych niebieskich krzyży, przy których rzesze wiernych przystają na modlitwę.
Właśnie tam miało dojść do pierwszych objawień i część widzących nadal doświadcza w tym miejscu mistycznych uniesień.
Szatan się czai?
Są także pielgrzymi, którzy nie zatrzymują się w drodze na szczyt i bez ustanku zanoszą Maryi dziękczynne modlitwy. Ścieżka jest stroma, ale ziemskie sprawy wydają się schodzić na drugi plan, podobnie jak kanikuła i malujące się na twarzach mozoły wędrówki. Myśli wybiegają ku rzeczom świętym, ku pragnieniu odnalezienia pokoju w tym przybytku wiary pełnym niewytłumaczalnych uzdrowień i nawróceń.
Obecność Boga jest wyraźnie wyczuwalna, co do tego nie ma wątpliwości, ale w pobliżu czai się również szatan, gotów się ujawnić i zakłócić modlitwy, omamić pokusami i zdusić w zarodku wszelką rodzącą się nadzieję.
Demon już w latach osiemdziesiątych znalazł się pod ostrzałem jako rzekomy sprawca pierwszych objawień. „To dzieło diabła!”, grzmiał niejeden niedowiarek, a ludzi, którzy spoglądali na Medjugorje sceptycznie, nie brakowało nawet w łonie Kościoła. Wszystko wskazuje jednak na to, że pomylili się w swoich osądach. „Hipoteza dotycząca demonicznego pochodzenia objawień jawi się jako nieprawdziwa i pozbawiona podstaw, sprzeczna z tym, co zaobserwowano u początków zjawiska, a także z dobrymi owocami, jakie owo zjawisko wydało”.
Pierwsze objawienia w Medjugorje, te z 1981 roku, nie były więc dziełem demona – tak przynajmniej orzekła międzynarodowa komisja teologiczna pod przewodnictwem kard. Camilla Ruiniego, powołana przez Benedykta XVI w 2010 roku dla zbadania sprawy objawień.
CZYTAJ WIĘCEJ W KSIĄŻCE „MAM NA IMIĘ SZATAN”. KLIKNIJ TUTAJ!
W 2014 roku kardynał z regionu Emilia-Romania, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch i emerytowany wikariusz generalny Jego Świątobliwości na diecezję rzymską, przedstawił wyniki dochodzenia papieżowi Franciszkowi. Z przeprowadzonych badań jasno wynika, że autentyczność pierwszych siedmiu objawień nie podlega dyskusji i że w tamtych pozostających poza czasem chwilach, w których Gospa przekazała młodym widzącym orędzia, nie sposób stwierdzić działania diabła.
Szatan w świętym miejscu?
Czy jest możliwe, żeby książę tego świata wywierał wpływ nawet na miejsce, które powszechnie uważa się za krynicę łask? Kard. Camillo Ruini odpowiada na to pytanie z właściwą sobie serdecznością:
„W naszych dociekaniach nie zajmowaliśmy się obecnością demona w Medjugorje. W raporcie nie ma na ten temat wzmianki. Wiemy jednak, że nie można wykluczyć, że on tam jest. Pamiętajmy, że demon może wodzić na pokuszenie nawet świętych. Jako przykład podam św. Antoniego Opata, który wielokrotnie mierzył się z demonem”.
Taka hipoteza nie powinna nas więc dziwić. W rzeczy samej, szatan zawsze był obecny. Pojawiał się w trakcie najżarliwszych modlitw albo w pobliżu najważniejszych miejsc bośniackiego miasteczka. Ukazywał się widzącym i bez skrupułów rozpraszał wiernych odmawiających różaniec.
Odpowiedź abp. Hosera
W 2017 roku papież Franciszek powołał kogoś w rodzaju komisarza do spraw Medjugorje. Wydelegował do Bośni specjalnego wysłannika, który od 2018 roku pełnił tę funkcję na czas nieokreślony. Zmarł w 13 sierpnia 2021 roku. Wcześniej jednak zdołał powiedzieć bardzo wiele na temat rzeczywistości duchowej w Medjugorje. Co mówił na temat możliwych zjawisk demonicznych w tym miejscu?
„Akurat to, że objawień nie można przypisywać działaniu demona, nietrudno zrozumieć. Spójrzmy chociażby na Fatimę. Przecież wpływowe portugalskie środowiska masońskie też starały się wmówić ludziom, że opowieści pastuszków są wyssane z palca. To samo przydarzyło się tutejszym widzącym: komuniści dokładali starań, żeby zafałszować objawienia. Próbowali je ukrywać, ponieważ nie były po ich myśli. Zresztą nie byli w tym osamotnieni: w Kościele również podjęto pewne kroki”.
TEKST JEST FRAGMENTEM KSIĄŻKI „MAM NA IMIĘ SZATAN”. WIĘCEJ ZNAJDZIESZ TUTAJ!

No Comments