Człowiek z natury jest tylko stworzeniem Boga, prawie tak jak kamień czy ptak, chociaż niektóre atrybuty Stwórcy odzwierciedla wierniej niż gwiazdy i rośliny. Rzeczywiście, porządek nadprzyrodzony jest czymś, do czego człowiek nie ma prawa; niemniej był on kiedyś naszym przywilejem. Obecnie zaś każdy człowiek jest królem na wygnaniu. Od pewnego czasu nadprzyrodzony przywilej bycia dzieckiem Bożym, uprawnionym do nazywania Boga Ojcem, stał się dla człowieka tak nieosiągalny jak życie dla kryształu. Jak więc człowiek wstępuje w boskie życie?
Bóg daje nowe życie
Odpowiedź jest prosta: musimy przestrzegać prawa, które wygląda na powszechne. Nawet pamiętając o różnicach między naturą a łaską, trzeba nam przestrzegać prawa dotyczącego minerałów, które wstępują w życie roślin, a także roślin, które wstępują w życie zwierząt. Prawo to nakazuje, że musimy dla siebie umrzeć. Każda rzecz, jeśli ma zyskać doskonalsze życie, musi najpierw umrzeć dla siebie, a więc musi się poświęcić. Nic nie rodzi się do wyższego życia, o ile nie urodzi się z góry. Gdyby roślina mogła mówić, powiedziałaby minerałowi: „Jeśli się nie narodzisz powtórnie, nie ujrzysz mojego królestwa”. Te obrazy stanowią daleką i niedoskonałą analogię do naszego życia. Chrystus ma prawo tak mówić, bo jest Słowem; On jeden może powiedzieć człowiekowi, że „jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3, 5). Te powtórne narodziny to chrzest. Poprzez zanurzenie w ożywczych wodach tego sakramentu umieramy dla naszego życia naturalnego i zaczynamy żyć życiem duchowym, już nie jako stworzenie, lecz jak dzieci rodziny Trójcy Świętej, w której mamy prawo nazywać Boga Ojcem. Roślina ginie i zostaje pogrzebana w swoim życiu rośliny, także i my, w bardziej nadzwyczajny sposób, „przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 4).
Pocałunek Boga
Boskie życie łaski jest nam przekazywane głównie przez sakramenty. Całe nasze życie społeczne ściśle splata się z „sakramentami”, w szerokim znaczeniu tego słowa, jako że to, co zawierają, ukrywają, a dają to, co zasłaniają. Nie irytuje nas uścisk dłoni ani pocałunek, przynajmniej nie powinny. Czasem jednak pocałunek nie jest najlepszym sposobem wyrażania i okazywania miłości. Całując, możemy dopuścić się zdrady, podobnie jak zrobił to Judasz. A przecież prawdziwie zakochanym nie wydaje się, żeby pocałunki ich rozdzielały, wdzierały się między nich albo wyszydzały ich miłość tylko dlatego, iż są aktem fizycznym, a więc zewnętrznym. W ich odczuciu są wyrazem tego, co kryje się w ich sercach. Sakramenty są pocałunkiem Boga, przez które On nie tylko wylewa skarby swojej miłości, lecz także zaspokaja głód zmysłów, myśli i duszy.
7 źródeł Boskiego życia
Sakramenty łączą nas z życiem Boga. Istnieje podobieństwo między życiem fizycznym, a duchowym. Na poziomie fizycznym możemy wymienić pięć elementów niezbędnych do życia jednostkowego i dwa do życia społecznego. Jako jednostki fizyczne, po pierwsze, musimy się urodzić; po drugie, musimy urosnąć; po trzecie, musimy się odżywiać; po czwarte, musimy leczyć nasze rany; po piąte, musimy się pozbyć wszelkich chorób i dolegliwości. Jako istoty społeczne zaś, po pierwsze, musimy mieć porządek i rząd; po drugie, musimy przekazać nasze życie potomności. Analogicznie istnieje siedem elementów niezbędnych do zachowania porządku duchowego, a odpowiadają one siedmiu sakramentom. Po pierwsze, musimy się narodzić – to chrzest święty; po drugie, musimy dorosnąć duchowo i osiągnąć etap chrześcijańskiej dojrzałości – to bierzmowanie; po trzecie, musimy pokrzepiać nasze dusze chlebem życia – to Eucharystia; po czwarte, musimy opatrywać nasze duchowe rany – to spowiedź; po piąte, musimy usunąć wszelkie ślady duchowych dolegliwości – to namaszczenie chorych. A jako że jesteśmy istotami społecznymi, potrzebujemy władzy i źródła jedności – to święcenia kapłańskie; musimy również podtrzymywać istnienie naszej rasy – to małżeństwo. Życie duchowe jest więc udoskonaleniem życia fizycznego, a siedem sakramentów ustanowionych przez Chrystusa to siedem źródeł Boskiego życia, które wypływają ze zbiornika, jakim jest Kalwaria.
Narodziny wymagają śmierci
Rozważmy na przykład chrzest święty. To nie przypadkowy rytuał, tylko prawo życia – specjalne prawo wynikające z porządku nadprzyrodzonego, ale mimo wszystko prawo. Bóg mógł użyć jakichś innych środków, aby włączyć nas w swoje życie, jednak te, które zastosował, współgrają z całym porządkiem, w jakim działa natura. Zatem konieczność chrztu jako środek wiecznego zbawienia pochodzi od Boga. Tak powiedział sam Jezus Chrystus. Nie jest to jedynie zalecenie przeprowadzenia zwyczajowego rytuału, jak chcieliby nas przekonać niektórzy ludzie we współczesnym świecie. Spoglądając znów na naturę, widzimy, że cała ona żąda chrztu w tym sensie, iż wymaga ona śmierci jako warunku powtórnych narodzin. Ten proces umierania dla życia, zainicjowany w nas przez chrzest, musi być kontynuowany przez całe chrześcijańskie życie, więc wymaga umartwienia.
Czy chcesz trafić do nieba?
To jeden z aspektów procesów metabolicznych życia chrześcijańskiego. „Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno” (J 12, 24). Moc odnalezienia życia w śmierci czyni ziarno szlachetniejszym niż diament. Przy upadku w ziemię traci ono zewnętrzną osłonkę, która powstrzymywała moc życia tkwiącą w jego wnętrzu. Gdy tylko osłona ginie, życie w postaci źdźbła pcha się ku górze. Jeżeli my także nie umrzemy dla świata – z jego występkami i pożądliwościami – nie trafimy do życia wiecznego. Jeśli mamy żyć życiem wyższym, trzeba nam umrzeć dla życia niższego; jeśli żyjemy w niższym życiu tego świata, umieramy dla wyższego życia, którym jest Chrystus. Można ująć to prawo w ramy pięknego paradoksu wygłoszonego przez naszego Pana: jeżeli chcemy zachować swoje życie, musimy je stracić; jeżeli chcemy je zachować dla wieczności, musimy je stracić na jakiś czas; jeżeli chcemy je ocalić dla domu Ojca, musimy je stracić dla tego nudnego świata; jeżeli chcemy je ocalić dla doskonałej szczęśliwości, musimy je stracić dla przelotnych rozrywek śmiertelności.
Tekst opracowany na podstawie książki „Idź do nieba!” abp Fultona Sheena

No Comments