Mistycy nie mają wątpliwości: piekło to ogień, który spala, ale nie może się spalić. To straszliwe miejsce kaźni. Ks. Grzegorz Bliźniak, w książce „Nieskończone Boże miłosierdzie i koniec czasów” mówi o tym, że Bóg pragnie uratować nas przed ogniem piekielnym, ale też podpowiada, co my sami musimy zrobić, by tam nie trafić.
ZOBACZ NOWĄ KSIĄŻKĘ KS. GRZEGORZA BLIŹNIAKA
Wróćmy jeszcze do piekła. Mówiłeś mi kiedyś, że to brak przyjaźni z Bogiem, ale Matka Boża pokazuje przerażającą wizję, w której jest także mowa o straszliwych cierpieniach.
Brak przyjaźni z Bogiem to najkrótsze określenie istoty piekła, ale to nie oznacza, że nie można o nim powiedzieć czegoś więcej, że nie da się szerzej opisać kar, z jakimi możemy tam mieć do czynienia. Pierwszą z nich jest utrata Boga na całą wieczność, a z nią wiąże się cały szereg kolejnych, zarówno natury cielesnej, jak i duchowej. Mówi o tym w przerażającej wizji Święta Faustyna:
„Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie – ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie – nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka – jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka – jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana; siódma męka – jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk, są męki dla dusz poszczególne, które są męki zmysłów: każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą”. (Dzienniczek 741)
O ogniu piekielnym, który spala, a nie może spalić, mówią w zasadzie wszyscy mistycy. Trzeba też mieć świadomość, że choć teraz cierpienia, o jakich mowa, odnoszą się tylko do duszy, po zmartwychwstaniu ciał w piekle będą także przerażające cierpienia cielesne, bo potępieni także trafią do piekła ze swoimi ciałami. Niezależnie jednak od szczegółów, należy powiedzieć jasno, że cierpienie w piekle będzie wielkie, ostateczne, nieodwołalne, wieczne. Kiedy człowiek sobie to uświadomi, odechciewa mu się grzeszyć. Każdemu, kto ma wielkie pokusy i chęć obrażania Pana Boga, zaleciłbym, żeby sobie poczytał o piekle.
Jak rozumieć obietnicę, że jeśli raz odmówię Koronkę do Miłosierdzia Bożego, będę zbawiony?
Na pewno nie magicznie. Ostateczna walka o duszę człowieka dokonuje się w chwili śmierci, to jest moment decydujący o wieczności. Pan Bóg jeszcze raz pyta: „Kim Ja dla ciebie jestem? Chcesz być ze Mną w wieczności?”. Myślę, że właśnie z tym momentem związane są obietnice. Zostanie mi wtedy dana łaska wyboru Boga, opowiedzenia się po właściwej stronie, a ostatecznie – łaska zbawienia. Raz w życiu odmówiona Koronka do Miłosierdzia Bożego pomoże mi w chwili śmierci z tak wielką ufnością zwrócić się do Boga, że będę zbawiony.
Takich obietnic wybawienia od piekła w momencie umierania mamy więcej. Najpierw szkaplerz, którego noszenie ma nas ocalić przed piekłem, później obietnice związane z kultem Najświętszego Serca Pana Jezusa czy dziewięcioma pierwszymi piątkami miesiąca, wreszcie wspomniana koronka.
Bóg tak kocha człowieka, że coraz bardziej obniża wymagania, jakie nam stawia, żebyśmy dostąpili zbawienia. U Świętej Małgorzaty Marii Alacoque to było dziewięć pierwszych piątków – co stanowi jednak pewien wysiłek – a do Świętej Faustyny Jezus mówi, że wystarczy tylko krzyknąć: „Jezu, ufam Tobie!”, odmówić raz w życiu koronkę i już… Jezus wręcz błaga, by człowiek zrobił cokolwiek, by pokazał, że chce być zbawiony – to Mu wystarczy.
Pan Bóg zmienia zdanie?
Nie. Tylko On wie, widzi, że ludzie dzisiaj są tak zdeprawowani, tak słabi, działanie Szatana jest tak wielkie, a czas krótki, że robi wszystko, absolutnie wszystko, żeby uratować jak największą liczbę dusz.
Rozmawiał: Tomasz P. Terlikowski

No Comments