„W pierwszych godzinach nocnych Jezus przyszedł na świat. Nie mam słów, by wyrazić to, co czułam. Gdy się narodził, spojrzałam na jego twarzyczkę i zawładnęły mną wielkie emocje: płakałam i dziękowałam Panu za Jego dobroć. Jezus jest pięknym dzieckiem. Józef, cały wzruszony, owinął dziecko w szatę, którą przygotowałam, i położył je w moich ramionach. Chciałam wykrzyczeć światu radość, którą czułam. Po jakimś czasie Józef zamienił żłób w łóżeczko i tam położyliśmy śpiącego chłopca. Czuwaliśmy. Pokorny i inne zwierzęta zbliżyły się i świętowały z nami. Święta noc, piękna noc. Słowo Boże stało się ciałem. Emmanuel mieszka pośród nas”.
Z nowenny „Dziewięć miesięcy z Maryją”
Maryja zdecydowawszy o tym, że chce być matką Boga, stała się „nową Ewą”, która wyda na świat „nowego Adama” – Jezusa Chrystusa. Grzech pierwszych rodziców stał się przyczyną upadku całej ludzkości, a Maryjne fiat, to nie tylko indywidualna deklaracja Maryi. Ona w imieniu całej ludzkości wyraziła pragnienie przyjścia na świat Mesjasza – obietnicy Nowego Przymierza.
Matka Boża dlatego też stała się Matką nas wszystkich, bo w imieniu nas wszystkich zdecydowała się przyjąć najwspanialszy dar, jakim Bóg zapragnął obdarzyć ludzi. Jej oddanie Bogu i bezwzględna pokora przeczą postawie tych, którzy dopuścili się grzechu pierworodnego – pysznych i nieposłusznych Stwórcy.
Ale w gotowości Maryi do przyjęcia Chrystusa jest coś jeszcze. Jak celnie zauważa abp Fulton Sheen, w słowach „narodził się z Maryi Panny” ukryty jest dar, jaki Bóg ofiarował nam w postaci Matki rodzaju ludzkiego. „Stwierdzenie to jest prawdziwe nie tylko w stosunku do Chrystusa, lecz także każdego chrześcijanina, chociaż w mniejszym stopniu. Każdy człowiek rodzi się z kobiety w ciele, jako członek rasy Adama. Rodzi się także z niewiasty w Duchu, jeśli należy do odkupionej rasy Chrystusa” – pisze kaznodzieja w książce „Maryja. Pierwsza miłość świata”. I dalej czytamy: „Tak jak Ona ukształtowała Jezusa w swoim ciele, tak też kształtuje Jezusa w naszych duszach” – czytamy.
ZOBACZ KSIĄŻKĘ „MARYJA. PIERWSZA MIŁOŚĆ ŚWIATA”
A zatem jako nasza Matka, Maryja pragnie kształtować nas tak, byśmy myśląc o Niej, myśleli o Chrystusie. Tu znów myśl amerykańskiego kaznodziei: nie możemy myśleć o Chrystusie, nie myśląc o Maryi i nie możemy myśleć o Maryi nie myśląc o Chrystusie. Jej głównym celem nie jest bowiem odbieranie chwały dla siebie, ale pośrednictwo między nami a Chrystusem. Gdy zatem Maryja przypomina nam, że jest Współodkupicielką, nie robi tego po to, by upominać się o zaszczyty, lecz by wskazywać nam drogę do swojego Syna.
Taki jest też sens licznych objawień Maryjnych szczególnie dramatycznych w ostatnich dwóch wiekach. Matka Boża nie tylko prosi w nich o modlitwę, ale nawołuje do pokuty a wreszcie: ostrzega przed karą za grzechy. Przepowiadane wojny, epidemie i kataklizmy nie są – jeśli spojrzymy z „perspektywy nieba” – straszeniem ludzkości, lecz formą Bożej pedagogiki. To w ten sposób Matka Boża pragnie nas kształtować. Ta, Która została poczęta bez grzechu pierworodnego, Która w naszym imieniu przyjęła na świat Tego, Który odkupił nas od śmierci wiecznej, dzisiaj przychodzi, by przypomnieć o tym, o czym zapomnieliśmy: że celem naszego życia nie jest zbudowanie raju na ziemi, lecz niebo.
Socjolodzy zwracają uwagę, że żyjemy w „społeczeństwie rottweillerów”, a świat po epidemii COVID19 raczej nie zmieni się na lepsze. Będzie w nas jeszcze więcej nieufności, dystansu, a być może nienawiści. Być może wielu zatraci także perspektywę wspólnoty – nie tylko tej narodowej, ale też wspólnoty wiernych, jaką jest Kościół. Z tej perspektywy Maryjne fiat, Jej zgoda na narodziny Chrystusa i – wreszcie – przyjście Boga na świat, przypomina nam, że jesteśmy dziećmi Boga. Dzięki doniosłemu wydarzeniu w Betlejem, przestaliśmy być niewolnikami grzechu, a staliśmy się córkami i synami.
No Comments