Czy Bóg jest okrutny? Obserwując okrucieństwa, jakich na Ukrainie dopuszczają się Rosjanie lub krwawe działania w Strefie Gazy, możemy spytać samych siebie: dlaczego Wszechmogący nie powstrzyma wojny i dopuszcza, by nad światem panowały ciemności? 

Ślepota człowieka, wielkość Boga 

Arcybiskup Fulton J. Sheen w książce "Deklaracja podległości" zauważa, że nawet najbardziej oddani Bogu ludzie zapominają często o tym, że wszelkie tragedie i katastrofy nie dzieją się bez woli Bożej. Bóg respektuje naszą wolność i podobnie, jak pozwala nam cieszyć się pięknem tego świata, nie staje nam na przeszkodzie, gdy podejmujemy złe decyzje. 

Chrześcijanin - zauważa arcybiskup - powinien mieć właśnie taką perspektywę otaczającej nas rzeczywistości: patrzeć na świat przez pryzmat działającego Boga. Reguła miłości, którą się kieruje, nie pozwala Mu bowiem ograniczać naszej wolności. 

Abp Fulton Sheen (Wikipedia)

Miej wiarę i przekonanie o boskim celu ludzkiej historii 

Arcybiskup Fulton J. Sheen wskazuje na chrześcijańską wiarę, jako źródło odmiennego myślenia o wojnie, niż to, do którego próbuje nas przekonać świat. Zgodnie z obiegową opinią, powinniśmy przede wszystkim skupiać się na tym co powiedział ten czy inny polityk, analizować decyzje jakie podejmuje prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski czy Stanów Zjednoczonych, Joe Biden lub sekundować Europie w zakresie dostaw broni. Nie to jednak jest najistotniejsze i nie to jest świadectwem naszej wiary i nawrócenia. 

"Prawdziwy chrześcijanin - pisze abp Fulton Sheen w książce "Deklaracja podległości" - nie postrzega wojny w taki sam sposób, w jaki postrzegają ją ludzie żyjący zgodnie z duchem tego świata. Jego punkt widzenia jest odmienny pod dwoma względami. 

Po pierwsze, ma on do dyspozycji zestaw podstawowych zasad opartych na wiecznym prawie Bożym, według których ocenia daną sytuację lub problem. Odróżnia go to od osób, które dostosowują zasady, jakimi się kierują, do danej sytuacji bądź też kierują się wyłącznie emocjami. Po drugie – w przeciwieństwie do ludzi uznających wszechświat za dzieło przypadku – chrześcijanin wierzy w Boski cel ludzkiej historii". 

A zatem historia - także ta najbardziej brutalna - rządzi się pewnymi prawami, które ustanawia Bóg. Dlaczego zatem pozwala na rozlew krwi? I dlaczego, skoro jest wszechmogący - nie może sprawić, by Władimir Putin przestał rządzić Rosją a na całym świecie zapanował pokój? 

Bóg jest także w ciemnych sferach życia 

Jak zauważa abp Sheen, ludzie często zapominają, że Bóg jest obecny także tam, gdzie dzieje się zło. I dlatego nierzadko albo kpią sobie z bezczynności Boga, albo zarzucają Mu milczenie. Taka postawa opisana została chociażby w Starym Testamencie, gdzie kapłan z jednej strony modlił się do Boga, z drugiej poganie kpili z Niego. 

Także we współczesnych nam czasach, pomimo wielkiej siły Kościoła, nie brakuje osób wrogich wierze, którzy gdy tylko dostrzegą okrucieństwo wojny, wpadają w panikę świadomi, że w drobne kawałki rozsypuje się ich przekonanie o nieustannym postępie. Dlaczego zatem Bóg nie interweniuje? Gdzie jest, gdy słabnie obrona Ukrainy a rosyjski sprzęt uzyskuje nowe, śmiercionośne zdolności? 

Zdaniem abp. Sheena Bóg nie odpowiada "dokładnie z tego samego powodu, dla którego pozwala, abyśmy przecięli sobie palce, kiedy bezmyślnie chwytamy brzytwę". Wszak "czerwień krwi płynącej z rozciętej dłoni jest widomym znakiem wystąpienia przeciwko prawom rozumu. Rozum bowiem powinien był nas przestrzec, że ostrze brzytwy przetnie nam skórę. Jeśli wielkość wykroczenia przeciwko Boskiemu Rozumowi pomnożymy milion razy, otrzymamy odpowiedź na pytanie o toczącą się obecnie wojnę". 

Stijn Swinnen (Unsplash)

Ważne pytania 

Abp Sheen zauważa wprost, że źródło fali brutalności, którą obserwujemy obecnie na Ukrainie czy w Strefie Gazy ma miejsce właśnie w upadku ludzkiego rozumu, uparcie sprzeciwiającemu się Bożemu Prawu. 

Abp Sheen pisze: "Czyżbyśmy chcieli, żeby Bóg pozwalał nam łamać Jego prawa, a jednocześnie dbał o to, abyśmy nigdy nie doświadczyli konsekwencji takiego postępowania? Czyżbyśmy chcieli, żeby Bóg pozwalał łamać obietnice trwania w miłości do drugiego człowieka aż do śmierci, ale żeby powstrzymał Hitlera, Stalina i Mussoliniego przed łamaniem obietnic zachowywania pokoju z Albanią, Finlandią czy Austrią? Czy władze naszego państwa obojętnie podchodzą do łamania ustanowionego w nim prawa? Czy naprawdę powinniśmy oczekiwać, że Bóg będzie obojętnie podchodził do łamania Jego praw? Chcemy więc uniknąć poparzenia, gdy trzymamy rękę nad ogniem. Chcemy siać chwast, a zbierać pszenicę. Chcemy, aby ludzie zapomnieli o ojcostwie Boga, a następnie obwiniamy Go za to, że nie zachowują się jak bracia. Jeśli naprawdę chcemy poznać odpowiedź na pytanie, kto rozpętał tę wojnę, nie kierujmy go do Boga, lecz do naszych sumień". 

Trudno odmówić mu racji. Pozostaje jednak pytanie o Bożą interwencję. Czy rozlew ludzkiej krwi i wyjątkowe bestialstwo to nie jest moment, w którym Niebo powinno powiedzieć "dość"? 

Czy Ojciec może milczeć wobec śmierci? 

To pytanie słusznie zadaje sobie wielu ludzi. Bo jeśli Bóg jest Bogiem, jeśli mówimy o Nim "Ojciec" i nazywamy Bogiem miłości, to równocześnie powinniśmy oczekiwać, że - wbrew woli okrutnych przywódców - rzuci na kolana zło a świat wydobędzie z grzechu ratując go zarazem przed grożącą mu zagładą. Czy nie to jest fundamentem, na którym zasadza się wiara wielu z nas? Czy okrutny reżim może być silniejszy od Boga? 

Abp Sheen źródeł tych pytań dostrzega przede wszystkim w naszym błędnym rozumieniu Boga Ojca. Z jednej strony bowiem chcemy, by świat rządził się pewnymi stałymi prawami (np. prawami nauki), z drugiej - domagamy się, by w ramach "instrumentu" Bożej mocy na całym świecie prawa te zostały zawieszone mocą cudownej interwencji. 

Niezachwiana wiara w wolność

Bóg bowiem, pisze abp Sheen, respektuje naszą wolność, do której zresztą tak często rościmy sobie prawa i o której nienaruszalności świat jest wręcz przekonany. I stawia pytanie o przyszłość, jaka czeka nas po ewentualnym cudzie. 

"Czy chcemy teraz, aby Bóg odebrał nam (...) wolność, dokonując cudu, który ją unieważni? Ganimy Stalina, Hitlera i Mussoliniego za to, że niszczą ludzką osobowość poprzez rugowanie wolności. Czy chcemy, by Bóg postępował tak samo jak oni? 

Tak właśnie by zrobił, gdyby powstrzymał tę wojnę w sposób, w jaki my sobie tego życzymy. Bóg dał nam gaz, ropę i żelazo. Teraz, gdy niewdzięczni ludzie używają tych rzeczy, aby odbierać życie jedni drugim, mamy do Boga pretensje o to, że w cudowny sposób nie niweczy skutków dobrowolnych działań człowieka. A co byśmy zrobili, gdyby cud rzeczywiście się dokonał i Bóg zatrzymał tę wojnę? Czy nadal żylibyśmy tak, jak żyliśmy dotychczas? Czy Ameryka z wdzięczności wobec Stwórcy zerwałaby stosunki z krajami nastawionymi wrogo wobec Boga, takimi jak jak Rosja czy Niemcy? Czy w zamian za cud wychowywalibyśmy nasze dzieci w miłości do Tego, który nas ocalił? Czy przywrócilibyśmy świętość więzów małżeńskich, uznając je ponownie za element życia narodu? Cud, o który prosimy, nie uratowałby nas. Uratować nas może tylko nawrócenie do Boga przez modlitwę i pokutę. I to byłby prawdziwy cud" - pisze abp Sheen. 

Abp Fulton Sheen i papież Jan Paweł II

Bóg jest Ojcem 

Wydaje się, że tak, jak pragniemy życia w pokoju, tak często sami skazujemy się na cierpienie, by później oczekiwać z rozpaczą cudownej interwencji. Tak, jak nasza pycha rości sobie prawo do niezachwianych reguł, które pragniemy rozciągać na inne kraje, tak w wyjątkowych sytuacjach gotowi jesteśmy na każde słowo bluźnierstwa, byle zażądać do Boga znaku obecności. 

Boża miłość jest doskonała i jest czymś znacznie więcej niż nasze pragnienie odwrócenia złych skutków działania człowieka. Jest większa nawet niż obsesyjne pragnienie życia w sterylnym bezpieczeństwie. Bóg jest naszym Ojcem a jego miłość jest potężniejsza od najbardziej złudnej i kuszącej ziemskiej filozofii życia. 

ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE ABP. FULTONA SHEENA „DEKLARACJA PODLEGŁOŚCI”

Deklaracja podległości