Zamknięte kościoły, wprowadzane ograniczenia w obecności wiernych na Mszy Świętej – tak przedstawia się obecnie sytuacja w prawie każdym kraju na świecie. W obliczy panującej epidemii, podjęcie tak restrykcyjnych środków wydaje się konieczne. Czy jednak w ten sposób Bóg nie chce nam coś powiedzieć? Warto wrócić do dramatycznych w tym kontekście objawień w Akicie. One pokazują nam nasze życie w kontekście walki duchowej, którą teraz wielu z nas musi stoczyć.
Zobacz najnowszą książkę o objawieniach w Akicie!
Wielu chrześcijan dokonuje formalnej apostazji, a sam Kościół miotany jest nieustannymi burzami. Skandale seksualne, wrażenie odchodzenia przez Stolicę Apostolską od jednoznacznego nauczania moralnego, nieustanne spory między czołowymi kardynałami i teologami, wzajemne zarzucanie sobie herezji – to wszystko w historii Kościoła już było, ale w dobie mediów społecznościowych i błyskawicznego rozchodzenia się informacji (a czasem pseudoinformacji) nabiera szczególnego znaczenia.
Zamęt i apostazje sprawiają, że na zatracenie idą tysiące, a może miliony dusz. Dlatego też coraz częściej w naszą historię ingeruje sam Bóg, posyłając do nas Matkę Bożą. Kolejne objawienia z Rue du Bac, Lourdes, Fatimy, Akity czy Kibeho (by wymienić tylko te oficjalnie uznane przez Kościół) są wielkim wołaniem Matki, która chcąc ratować swoje dzieci, wskazuje nam fundamenty, na których możemy zbudować nasze życie w czasach chaosu i zamętu duchowego. Przychodzi do nas z macierzyńskim orędziem, brzmiącym naprawdę poważnie. Maryja z wielką troską patrzy na każdego człowieka, mając na celu nieustanne nawoływanie go do pokuty. Właśnie o tym mówi do nas również w Akicie, gdzie 12 czerwca 1973 roku objawia się po raz pierwszy siostrze Agnieszce. Jak jej przesłania możemy odczytać w dzisiejszym dniu? Co chce nam uświadomić i przed czym chce ostrzec?
Zwróćcie się ku Eucharystii
Zamknięte kościoły, wprowadzane ograniczenia w obecności wiernych na Mszy Świętej – tak przedstawia się obecnie sytuacja w prawie każdym kraju na świecie. W obliczy panującej epidemii, podjęcie tak restrykcyjnych środków wydaje się konieczne. Czy jednak w ten sposób, po raz kolejny Bóg, nie chce nam powiedzieć coś ważnego o czasach, w których żyjemy? O istocie i ważności Eucharystii, przypominała nam już Maryja podczas objawień w Akicie.
12 czerwca 1973 roku miał być kolejnym zwykłym dniem życia siostry Agnieszki. Jak co dzień miała się modlić przed Najświętszym Sakramentem. W klasztorze nie było kapelana, więc zakonnice otrzymały od biskupa zgodę na samodzielne otwieranie drzwiczek tabernakulum i adorowanie „wystawionego” w ten sposób Jezusa Eucharystycznego. Tak właśnie zamierzała zrobić s. Agnieszka. „Kiedy zbliżyłam się, by otworzyć drzwiczki tabernakulum, tak jak poleciła mi przełożona, nagle rozbłysło przytłaczające, nieznane światło” – wspominała ten moment w swoich pamiętnikach duchowych. Zakonnica była świadkiem objawienia boskości Eucharystii.
Zapisała w swoich notatkach, iż miała wówczas wątpliwości, czy to, co jej się przydarzyło, to zwidzenie, halucynacja, czy rzeczywiście objawienie prawdy o Eucharystii, o tym, że ukryty w Niej w niej Chrystus. Kolejnego dnia sytuacja się powtórzyła. Gdy zbliżyła się do tabernakulum, oślepiło ją światło. Zyskała już pewność, że to, co widzi, to, co się dzieje, nie jest złudzeniem, iluzją ani snem. „To był Jezus ukryty w Hostii, żywy, obecny, działający z całą mocą”. Czy i my w to wierzymy? Czy podchodzimy do Eucharystii z szacunkiem? Czy jest ona dla nas świętością?
Obecna sytuacja związana z ograniczonym dostępem do Mszy Świętej powinna skłonić każdego z nas do solidnego rachunku sumienia w tej kwestii.Wizje s. Agnieszki przypominają nam także, że Jezusa Chrystusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie adorują nie tylko ludzie, ale i całe stworzenie. Siostra na modlitwie zobaczyła nie tylko oślepiające światło, lecz również tłum aniołów zwróconych ku Najświętszemu Sakramentowi i wychwalających Boga słowami: „Święty, Święty, Święty”. Co w ten sposób chce powiedzieć nam Pan?
Z pewnością, że najlepszą – jedyną – drogą chrześcijanina jest adoracja, spotkanie z eucharystycznym Jezusem oraz zawierzenie Mu. Nie ma innej drogi bycia z Panem niż właśnie trwanie na adoracji, w ciszy, w milczeniu, w odseparowaniu od świata. To właśnie poprzez Eucharystię Bóg przemówił najpierw do s. Agnieszki, a następnie do każdego z nas. Światłość eucharystyczna jest dostępna dla wszystkich, możemy jej doświadczyć, jeśli tylko pokornie klękniemy przed Panem i zawierzymy Mu swoje życie.
Konieczne jest nawrócenie
Maryja przekazywała siostrze Agnieszce swoje orędzia kilkakrotnie. O czym mówiła do zakonnicy? Wielokrotnie prosiła o modlitwę za grzechy ludności i ich nawrócenie. Poprzez znaki pojawiające się na figurze Matki Bożej (rany na dłoniach, płynący pot, wychodzące z niej robaki oraz przeszywający smród, krwawe łzy), chce Ona zachęcić świat do radykalnej zmiany serca. Mówi, a wręcz krzyczy do nas w Akicie: „Wielu ludzi na tym świecie powoduje cierpienie Pana. Pragnę dusz, które by Go pocieszały przez łagodzenie gniewu Ojca Niebieskiego. Wraz z moim Synem pragnę dusz, które będą zobowiązane wynagradzać przez ich cierpienie i ubóstwo, za grzeszników i niewdzięcznych”.
Ponownie Maryja przypomina nam, że świat potrzebuje dusz, które będą wynagradzać Bogu przewinienia niewdzięcznych i grzeszników. Metoda pozostaje niezmienna – modlitwa, ubóstwo oraz cierpienie. Cierpienie, które – przypomnijmy – ma w chrześcijaństwie, jeśli zostaje zjednoczone z męką Chrystusa, znaczenie zbawcze. Wezwanie to jest wpisane w historię świata i jeśli do nawrócenia nie dojdzie, wiąże się z zapowiedzią możliwych kar dla ludzkości.
Czytając te słowa, nie należy się skupiać na zapowiedzi wielkiej kary, ta bowiem dokonuje się na naszych oczach. Ojciec święty Franciszek nazywa ją „III wojną światową w kawałkach”, wojną o wodę, o dostęp do dóbr tego świata, wojną, w której są i ludobójstwo, i śmierć z głodu, i stopniowa apostazja chrześcijan, i wielkie konflikty zbrojne, w których wciąż giną ludzie.
Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo jeszcze większej kary, niewykluczone, że w plany Boże jest wpisane jakieś ogromne, straszliwe wydarzenie, ale istotniejsze od szukania jego zwiastunów są słowa Maryi dotyczące „modlitwy, pokuty i odważnych wyrzeczeń”, które mogą złagodzić gniew Ojca. To zatem przede wszystkim wezwanie do podjęcia starań o ratowania świata przed Bożym gniewem, a nie przepowiednia, której mamy się obawiać.
Codziennie módlcie się na różańcu
13 października 1974 roku, Maryja skierowała do zgromadzenia sióstr w Akicie jedno z najbardziej wstrząsających przesłań w historii. Matka Boża wskazała w nim, co będzie się działo w Kościele, gdy ten zostanie dotknięty wielką apostazją. Zapowiedziała również straszliwe kary, jakie mogą spaść na świat.: „Jak już ci powiedziałam, jeżeli ludzie nie będą żałować i nie poprawią się, Ojciec wymierzy straszliwą karę całej ludzkości. Będzie to kara większa od potopu, taka, jakiej przedtem nigdy nie widziano. Ogień spadnie z nieba i zmiecie wielką część ludzkości, dobrych i złych, nie oszczędzając ani kapłanów, ani wiernych. Ci, którzy przeżyją, będą się czuli tak bardzo udręczeni, że będą zazdrościć umarłym. Jedynym środkiem obrony, jaki zostaje, jest Różaniec i Znak pozostawiony przez mojego Syna. Codziennie módlcie się na różańcu, módlcie się za papieża, biskupów i kapłanów”.
Wizja przedstawiona przez Maryję może wzbudzać realną obawę. Matka Jezusa mówi w Japonii apokaliptycznym językiem, ale Jej celem nie jest grożenie, lecz wielkie wezwanie do nawrócenia i czuwania. Przychodzi, chcąc nas przebudzić. W takim kluczu należy czytać przywołane słowa Matki Bożej. Tu nie chodzi o straszenie, tylko o wezwanie ludzkości do nawrócenia, do przemiany, do pokuty.
Wprost mówi o tym sama Maryja, gdy zaraz po zapowiedzi straszliwych kar przekonuje, że jest coś, co może uchronić nas przed takim losem, czyli Różaniec. Czy nie o to samo prosi w innych miejscach np. w Fatimie? Czy nie powinniśmy sięgać po niego także teraz w obliczu zagrożenia światową pandemią? Czy Maryja jako dobra Matka nie chce nas w ten sposób ratować? W takim duchu trzeba odczytywać wezwania Matki Bożej w Akicie. Zapowiedzi wielkiego prześladowania mają nas skłonić do nawrócenia, odmawiania Różańca, a nie do lęku.
Co mówi nam kryzys Kościoła?
Nie można nie zwrócić uwagi na to, że Maryja w Akicie wzywa do modlitwy różańcowej za papieża, biskupów i kapłanów. Skąd taki apel, również wpisujący się w poprzednie orędzia? Obrazy, które przywołuje w swoim przesłaniu Matka Boża, realizowały się dokładnie w czasie, w którym wypowiadała Ona te słowa. Duch kompromisu ze światem opanował wówczas Kościół, całe konferencje episkopatu odrzucały obowiązujące nauczanie, a postępowi kardynałowie przekonywali, że dość już przywiązania do starych struktur kościelnych.
Nie ma też najmniejszych wątpliwości, iż dziesiątki tysięcy kapłanów i sióstr zakonnych porzuciło wówczas życie konsekrowane. Jednak myliłby się ten, kto w proroctwie z Akity widziałby jedynie odniesienie do lat siedemdziesiątych XX wieku. Maryja przewidziała w nim też bowiem dalsze losy Kościoła, a obrazy zawarte w tamtych słowach można z powodzeniem odnieść również do naszych czasów. Czy nie to właśnie teraz dzieje się na świecie? Co ważne, przesłanie Maryi nie ma jednak do końca katastroficznej wymowy. Tak się bowiem składa, iż w Akicie przypomina nam, że także z obecnym kryzysem w Kościele Ona i Jej Syn mogą sobie poradzić i że nie ma najmniejszych wątpliwości, iż Kościół – za sprawą różańca oraz macierzyńskiej opieki Maryi – pokona i ten zakręt. Ona, właśnie w Akicie, to gwarantuje. Nie ma innej drogi odbudowy Kościoła niż radykalna wierność Ewangelii, a tę można osiągnąć tylko przez całkowite zawierzenie się Maryi.
Orędzie dla każdego z nas
Co więc jako kochająca Matka, chciała przekazać nam Maryja przez objawienia w Akicie? Bez dwóch zdań przypomniała, że mamy jedno życie, które musimy przeżyć absolutnie na poważnie. Każdy nasz wybór, ten moralny, lecz – co o wiele istotniejsze – religijny, ma znaczenie wieczne. Nasze życie to walka duchowa, w której uczestniczą nie tylko aniołowie, ale i demony (mocno przypomina o tym zarówno obraz modlących się istot anielskich, jak i smród i robactwo symbolizujące nasze grzechy), każdy grzech jest na tej drodze porażką, a każde zwycięstwo nad pokusą – wygraną.
Nie ma rzeczywistości obojętnej duchowo, nie ma wyborów, które można podjąć poza kontekstem wieczności. W świecie głębokiego kryzysu, który dotyka także Kościół, o czym Maryja mówi w Akicie niezwykle otwarcie, nie ma miejsca na kompromisy. Musimy podjąć decyzję. Z jednej strony życie trudne, odpowiedzialne, jednak mające cel i sens, z drugiej zaś – proste, przyjemne, pozbawione odpowiedzialności, ale też puste i prowadzące do głębokiej depresji. Z jednej strony trudna droga do nieba, z drugiej – piekło, i to już tu, na ziemi. Wybór należy do nas.
Tekst powstał na podstawie książki „Akita. Objawienia i przesłania”. Zobacz!