Czy Ojciec Pio dałby Ci rozgrzeszenie?

Jak spowiadał ojciec Pio? Komu udzielał rozgrzeszenia, a komu odmawiał? Przeczytaj artykuł

Ostatnia aktualizacja 18 kwietnia 2025

Opublikowano 14 kwietnia 2025

Najsłynniejszy spowiednik świata spędzał w konfesjonale kilkanaście godzin dziennie, ale nie wszyscy, którzy klękali przy kratkach jego konfesjonału otrzymywali rozgrzeszenie. Dlaczego Ojciec Pio nie wszystkim udzielał rozgrzeszenia? Czyżby spowiadał samych morderców?

Jak spowiadał Ojciec Pio?

Kolejka po zdrowie

Chętni, by wyspowiadać się u Ojca Pio przyjeżdżali do niego z najdalszych zakątków Włoch. We wczesnym okresie Ojciec spowiadał przez cały dzień, potem przez dziesięć godzin na dobę. Chętnych było tak wielu, że czasem w kolejce dochodziło do przepychanek. Niektórzy rezerwowali więcej czasu i przyjeżdżali do klasztoru nawet na miesiąc, aby na miejscu czekać na swoją kolej. Kiedy kapucyni zorganizowali biuro spowiedzi, zaczęli zapisywać chętnych i datę spowiedzi wysyłali telegramem. To rozwiązanie uporządkowało kolejkę chętnych. Wielu z oczekujących przyjeżdżało ze szczerym pragnieniem naprawy swojego życia. Ale byli też tacy, którzy zapisywali się z ciekawości spotkania z kimś, kto uchodzi za cudotwórcę, przepowiada przyszłość i widzi cudze grzechy. Jednych i drugich przyjmował chętnie, choć traktował zupełnie inaczej.

Krok do zdrowia

W konfesjonale ludzie doświadczali Bożego miłosierdzia i także surowego spojrzenia spowiednika. Ojciec Pio, obdarowany przenikaniem ludzkiej duszy nie tylko słuchał wyznawanych grzechów, ale widział je, jakby na własne oczy i kiedy odkrywał, że penitent chce coś zataić, albo mówi tak, żeby usprawiedliwić swoje postępowanie, reagował stanowczo. Nie gorszyły go grzechy i ludzkie słabości, irytowała go postawa lekceważenia popełnionego zła, którą dostrzegał u niektórych penitentów. Chciał pewności, że człowiek, który klęka w konfesjonale chce zmienić swoje życie, odwrócić się od zła i naprawić jego skutki. Liczył się stosunek do grzechu, a nie tylko sam grzech. „Widząc Boga, który jest bliski rzucenia swoich piorunów, nie znajduję innego rozwiązania, jak podnieść jedną rękę, by powstrzymać Jego ramię, a drugą zwrócić ku bratu, by odrzucił od siebie zło i by oddalił się od stanu, w jakim się znajduje” – mówił. Spowiedź ma być rzeczywistym oderwaniem się od zła, które najpierw musimy w sobie uznać. Szczera, dobra spowiedź to krok do zdrowia duszy.

Surowa miłość

Ojciec Pio nie dawał rozgrzeszenia tym, którzy zatajali grzechy, pomniejszali winę, lekceważyli skutki swoich postępków i byli nieszczerzy. „Nigdy nie żałuję, gdy nie dam absolucji, bo gdy ktoś przychodzi do spowiedzi nie będąc przekonanym o swoim grzechu, brak rozgrzeszenia robi mu dobrze, gdyż odwołuje go do rzeczywistego jego stanu, w jakim się znajduje i chroni go przed świętokradzką spowiedzią” – mówił. Biografowie Ojca Pio twierdzą, że nawet trzydzieści procent spowiadających się nie otrzymywało rozgrzeszenia. Wielu nie kryło oburzenia. Jak to – mówili – jadę do niego przez połowę kraju a on, taki niby święty, nie ratuje i nie wspiera, tylko surowo gromi a nawet wyrzuca z konfesjonału. Czy o to chodzi w spowiedzi? Święty mnich z Gargano był jednak w pełni przekonany, że nawrócenie jest ważniejsze od miłej atmosfery i chwilowego samopoczucia penitenta. Za tych, którzy w konfesjonale byli nieszczerzy, zatajali grzechy, Ojciec modlił się i pokutował. Jego surowość, ale też konkretne rady dla oburzonych penitentów, przynosiły owoce. Ci, którym odmawiał rozgrzeszenia – wracali. W czasie kanonizacji papież Jan Paweł II mówił: „Prawie zawsze penitenci ci wracali do niego pragnąc rozgrzeszenia”. A więc wychowanie duszy, które zaczynało się czasem od gwałtownego wyrzucenia z konfesjonału, dzięki konfrontacji z prawdą o sobie, prowadziło do rewolucji. Penitenci nie mieli go lubić, ważne, żeby się nawracali. „Czuję, że mam siłę, by wyrzec się wszystkiego, żeby tylko dusze wróciły do Jezusa i kochały Go” – mówił.

Pokój serca

„Grzech nie jest tylko pogwałceniem Bożego prawa, lecz przede wszystkim pogwałceniem miłości” – uczył. Dlatego, jeśli przystępujemy do spowiedzi nie tyle powinniśmy „rozliczyć” się z Bogiem ze złamanych reguł, pogwałcenia Jego przepisów, ale sprawdzić kiedy i w jakich okolicznościach za mało kochaliśmy, za mało okazywaliśmy miłość i dlaczego nie umieliśmy odpowiedzieć na Jego Miłość, dzięki której żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Bóg nie jest księgowym naszych uczynków, ale jest Osobą, która pragnie usłyszeć nasze „kocham Cię”. I w gruncie rzeczy brak tego wyznania, nasza obojętność wobec Niego, brak czułości są największymi przeszkodami w tym, by żyć dobrze, by się nawracać. Konfesjonał to miejsce, w którym mamy szansę zerwać z dotychczasowym złem i zacząć nowe życie. Wiele zależy od intelektualnej i duchowej kondycji spowiednika, ale warto podjąć próbę znalezienia kapłana, który pomoże nam w przemianie życia. Skoro na Gargano ludzie przyjeżdżali z całych Włoch, tylko po to, by poddać się diagnozie Ojca Pio, to czyż nie możemy postępować podobnie? Przecież gdy zapadamy na poważną chorobę ciała, odwiedzamy różnych specjalistów, nawet wyjeżdżamy za granicę tylko po to, by pomóc ciału wyzdrowieć. Czy nasza dusza nie zasługuje na podobną troskę?

Agnieszka Bugała

; ; ; ;

Podziel się

Tematy