Ulmom udało się, pod jednym dachem, połączyć domowy kościół i domową synagogę w jednym, modlitewnym wołaniu, by Najwyższy zechciał ocalić mieszkańców…
Pierwsze w tegorocznym Wielkim Poście nabożeństwo Drogi Krzyżowej warto odprawić z błogosławioną rodziną Ulmów – Wiktorią, Józefem, Stasią, Basią, Władziem, Franiem, Antosiem, Marysią i siódmym, nieznanym nam z imienia, Dzieckiem.
STACJA I – Jezus na śmierć skazany
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Noc była chłodna. Lepka mgła otulała marcowe pola. W sadzie Ulmów świeżo pobielone przez Józefa pnie drzew odcinały się od ściany nocy. Fachowo przycięte po zimie gałęzie szykowały się do zawiązywania kwiatów na owoce piątej, wojennej wiosny. Dotykał je pierwszy brzask dnia. Świtało. Słońce miało wzejść o godzinie 5.33, ale już od 4.52 poprzedzał je wiosenny brzask. Był piątek, 24 marca 1944 r., dwa tygodnie przed Wielkanocą. Uśpiony dom Ulmów oddalony mniej więcej o dwieście metrów od głównej drogi z Łańcuta do Markowej kołysał w resztkach snu szesnaście a licząc dziecko pod sercem Wiktorii – siedemnaście – osób.
Nikt ze śpiących nie wiedział, że na furmankach od Łańcuta nadciągają wykonawcy szatańskiej idei nie tylko ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, ale też kwestii Polaków ukrywających Żydów. Nikt nie wiedział, że zostali już na śmierć skazani.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA II – Jezus bierze Krzyż na swoje ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Nie wiemy, jakie akty strzeliste powtarzali na co dzień Józef i Wiktoria. Nie znamy słów ich prywatnych modlitw i westchnień – te słyszał tylko Bóg. Ale poznając ich życiowe decyzje, szacunek, jakim obdarzali siebie w małżeństwie, radość z jaką witali kolejne z poczętych dzieci możemy być pewni, że Duch Święty mieszkał pod ich dachem. Współpracowali z Nim, by mieć siłę wytrwać w miłości.
Nikt nie potrafi kochać sam z siebie. Nie jesteśmy źródłem miłości. Jesteśmy jak strumień, który tylko wypływa ze źródła, ale nim nie jest. Źródłem jest Bóg. Odłączeni od Niego ryzykujemy, że staniemy się wyschniętym, pustym korytem. Czy puste koryto może kogoś napoić? Ochłodzić? Obmyć? Przynieść ulgę? Aby mieć siłę kochać – męża, żonę, dzieci, przełożonych, Kościół – trzeba wołać o obecność Ducha Świętego. Sami nie damy rady wziąć krzyża na swoje ramiona.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA III – Jezus upada po raz pierwszy pod krzyżem
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
W czasie rozstrzeliwania na miejscu egzekucji słychać było straszne krzyki, lament ludzi, dzieci wołały rodziców, a rodzice już byli rozstrzelani. Wszystko to robiło wstrząsający widok. Jednak lament i płacz dzieci nie obudziły w oprawcach żadnych, ludzkich uczuć. Wręcz przeciwnie, chcieli mordować dalej i nie cofnęli się nawet przed rozstrzelaniem dzieci. „Żandarmi naradzali się co zrobić z dziećmi. Szef jednak tej żandarmerii w końcu dał polecenie, by rozstrzelać je tak, jak i starszych. Widziałem jak Kokott osobiście zastrzelił troje względnie czworo dzieci wyprowadzonych z tego mieszkania. Oprócz tych dzieci zostało zastrzelone jeszcze jedno dziecko, przez innego z żandarmów, także łącznie zastrzelono pięcioro dzieci – o ile sobie przypominam. Rodzina ta nazywała się Ulma” – zeznawał w 1958 roku świadek zbrodni.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA IV – Jezus spotyka swoją Matkę
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Może też się zdarzyć, że człowiek, który traktuje Ewangelię na serio, stanie przed ogniową próbą wiary i miłości – zaryzykuje życie własne, by pomóc uratować życie innych ludzi. I jeśli nie spotka na swojej drodze ludzi złych – to tę próbę przeżyją wszyscy, ratujący i ratowani. Jeśli jednak spotka – ktoś doniesie, zdradzi – Jezusowe wyznanie, że „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” może stać się w życiu człowieka otwierającego drzwi dramatycznym faktem. I to właśnie przydarzyło się Ulmom. Zamordowano ich w wigilię Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, święta, które jak żadne inne uświadamia nam jaką rangę w oczach Boga ma początek życia człowieka pod sercem matki.
Mieli Ewangelię na stole i Ewangelię w sercach. Brali ją dosłownie, jeden do jednego. To był dla nich punkt wyjścia w podejmowaniu decyzji. Bez kalkulacji i bez szacowania ryzyka, gdy chodziło o udzielanie pomocy drugiemu człowiekowi. Dopisali do niej swoją kartę.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA V – Szymon z Cyreny pomaga nieść Krzyż Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Markowa pod zarządem Niemców zamieniła się w piekło. Żydzi nie mieli prawa żyć – taki był niemiecki plan i rozkazy. Polacy, przerażeni i zagrożeni eskalacją niemieckiej nienawiści, mogli co najwyżej zamknąć oczy i płakać w ukryciu. Mogli próbować pomóc, ale za to, gdyby Niemcy się dowiedzieli, płacili własnym życiem. Trudno było być człowiekiem w tych nieludzkich czasach.
A jednak Józef i Wiktoria spróbowali. Po raz pierwszy pomogli Żydom latem 1942 r., gdy Niemcy zaczęli polowanie. Józef, narażając życie, pomógł zbudować schron w polnych zaroślach, kobiecie o imieniu Ryfka, jej dwóm córkom i wnuczce. Mężczyźni z tej rodziny prawdopodobnie zostali już wcześniej zamordowani przez Niemców i kobiety zostały zdane same na siebie. Józef Ulma pomógł czterem ukrywającym się Żydówkom zbudować w lesie ziemiankę, a później, systematycznie, jego żona Wiktoria przynosiła im żywność i wodę. Niestety, trzy kobiety i roczna dziewczynka zostały odnalezione i rozstrzelane 13 grudnia 1942 r. w czasie obławy.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA VI – Weronika ociera twarz Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Ulmowie ukrywali Żydów. Być może mogli zakazać im opuszczania strychu. Być może mogli nie angażować ich do wspólnej pracy. Być może mogli kazać im wegetować, w ciszy i w strachu. A jednak Ulmowie nie tylko dali im schronienie, ale przez angażowanie ich do wspólnych zadań, prac zarobkowych pozwolili prześladowanym i poszukiwanym, choć na chwilę, poczuć się ludźmi. Nie – zwierzyną, na którą ktoś poluje, ale człowiekiem, który ma prawo oddychać, modlić się, jeść, spać, pracować i kochać. Ma prawo nie drżeć o własne życie. Nie wiemy, czy Józefowi i Wiktorii przez tę ich serdeczną gościnność udało się dać żydowskim rodzinom chociaż namiastkę spokoju dawnego życia. Wydaje się jednak, że to właśnie próbowali robić. Traktowali Żydów jak rodzinę a nie więźniów, którzy ściągają na głowę problemy, zagrożenie i niebezpieczeństwo. Rozumieli, że to nie Żydzi im zagrażają, ale prześladujący Żydów Niemcy.
Czy można ich za to winić?
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA VII – Jezus po raz drugi upada pod krzyżem
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej wszystko się zmieniło. Wojska niemieckie wkroczyły do Markowej 9 września 1939 r. Mimo, że nie wszyscy od razu zdawali sobie z tego sprawę, Niemcy mieli jasny plan: uczynić z Polaków naród niewolników i taniej siły roboczej. Mieli też pomysł na to, co zrobić ze społecznością żydowską. Natychmiast zaczęła działać niemiecka policja, powołano jednostki żandarmerii.
Kolejne z rozkazów wywoływały coraz większy strach. Ludzie naprawdę nie wiedzieli, co ich czeka, choć starli się wspierać i pomagać sobie nawzajem. Kiedy jeszcze przed zakończeniem kampanii wrześniowej, ale już po 17 września, niemieckie wojsko podjęło pierwszą próbę wypędzenia Żydów z jarosławskiego Generalnego Gubernatorstwa na tereny zajęte przez sowietów, była jasne, że na Żydów został wydany wyrok śmierci. Jeszcze nikt nie wiedział, jak zostanie wykonany, ale nie było wątpliwości, że Niemcy chcą wyczyścić miasta i wsie z mieszkańców wyznających judaizm. Pogarda i nienawiść do Żydów szła od Berlina, w niemieckim sercu i mundurze.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA VIII – Jezus pociesza płaczące niewiasty
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Dlaczego Józef zdecydował się pomagać Żydom, mimo, że ściągał na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo? Władysław Ulma, najmłodszy brat Józefa, odpowiedział przed laty na to pytanie bardzo krótko: „Bo był człowiekiem”.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA IX – Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Większość markowskich Żydów została we wsi, nie chciała uciekać. Wśród sąsiadów, których znali od urodzenia czuli się bezpiecznie. Jednak Niemcy nie byli zadowoleni z tego, że nie udało im się zantagonizować wiejskiej społeczności. Od lata aż do późnej jesieni 1942 r. trwało w Markowej polowanie na Żydów. Odnalezionych – idących ulicą, albo stojących przed domem – rozstrzeliwano na miejscu, bez ostrzeżenia. Tych, którzy próbowali się ukrywać wywlekano z ziemianek, ze stodół i dołów wykopanych w polu. Zabijano starców i dzieci, kobiety i mężczyzn. Polowano na ludzi w dzień i w nocy. Jeśli nie rozstrzelano Żydów na miejscu, to po złapaniu więziono ich w piwnicy jednego z markowskich domów, który zresztą stoi do dziś. Na ścianach betonowej, ciemnej piwnicy widoczne są jeszcze napisy wyryte przez więzionych tam ludzi. W pamięć tych, którzy przeżyli wojnę wryły się też śpiewane w nocy psalmy złapanych, czekających na pewną śmierć ludzi. Markowa, pod zarządem Niemców zamieniła się w piekło.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA X – Jezus zostaje odarty z szat
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Nie ma większej miłości, gdy ktoś oddaje swoje życie po to, by uratować drugiego człowieka. nie ma pewniejszego biletu do nieba, niż tak kochać, by w miłości chcieć upodobnić się do Jezusa. Wiktoria i Józef zdali egzamin z człowieczeństwa poddanego w czasie wojny okrutnej próbie. Wojna to nienawiść, a nienawiść zawsze próbuje ośmieszyć i zdyskredytować miłość…
A jednak będziemy sądzeni tylko z miłości. To miłość jest tą szatą, w którą musimy być ubrani, by móc wejść do nieba. Na progu wiecznego życia czekający na nas Ojciec to Miłość. Niebo zamieszkają ludzie, którzy kochali najbardziej, jak potrafili. Wiernie, uczciwie. Aż do śmierci.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA XI – Jezus zostaje przybity do krzyża
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Stanisława Kuźniar wspominała, że gdy przyszła do domu Ulmów, to wszystko było we krwi. Krew kapała z sufitu na stół w izbie, ściany i powała były zakrwawione. Przed domem pobojowisko, a na podłodze leżały zdjęcia. Dom był przeszukany, wszystkie szafki otwarte. Za wiele tam nie było, ale i tak co cenniejsze, to zabrali. Płakała, gdy mówiła o tej zbrodni.
No i o dzieciach. Gdyby je ocalili, a nie rozstrzelali, jak psy, to ona by je wychowała. Kochała je, a sama własnych nie miała, więc dała by im dom. To morderstwo niosła przez całe życie. Nie pogodziła się, choć serce miała dobre, nie szukała zemsty. Po prostu nigdy nie zrozumiała jak oni mogli to zrobić…
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA XII – Jezus umiera na krzyżu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Bez wiary w żywego Boga trudno uwierzyć, że okrutne cierpienie i śmierć, których doświadczyli Wiktoria, Józef i ich dzieci, miały jakikolwiek sens. Nie uratowali przecież ani Żydów, ani siebie. Dwudziesty czwarty marca 1944 r. dla wielu ludzi był dniem klęski Ulmów. Dzień podobny do tego w Jerozolimie, gdy Jezus wlókł na Golgotę, resztką sił, ciężką belką krzyża. Dzień porażki miłości, tryumfu nienawiści, przemocy i bólu. Dzień łez.
A jednak, po trzech dniach od śmierci na krzyżu, Chrystus Zmartwychwstał i dał wieczną gwarancję zwycięstwa – miłości nad nienawiścią, dobra nad złem, życia nad śmiercią.
Na zawsze i nieodwołalnie.
Dlatego każda męczeńska śmierć, za wiarę i z miłości, jest jak winda, która wiezie męczennika w ramiona Ojca, a Ten, choć zapłakany, natychmiast całuje ślady męki swojego dziecka. Koronuje pokonanych tu, na ziemi, przez ludzką nienawiść, koroną wiecznej chwały.
Zaprasza ubranych w szaty miłości do domu.
W którym będą bezpieczni, na który nikt nie napadnie, w którym będą kochać na wieki.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA XIII – Jezus zostaje zdjęty z krzyża i oddany Matce
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Wiktoria często śpiewała Godzinki o Najświętszej Maryi Pannie. Oboje, mąż i żona, należeli do Żywego Różańca. Matka Jezusa była w ich domu Tą, do której idzie się po pomoc. Jak w Kanie Galilejskiej, gdy nowożeńcom zabrakło wina i nawet nie zdążyli nic zaradzić, bo Ona, Maryja, zobaczyła ten brak pierwsza. I powiedziała Jezusowi, że młodzi będą mieć kłopoty. Nie wiemy, ile różańców odmówili Ulmowie, ale wiemy, że w Matce Jezusa szukali wsparcia. Szóste z ich dzieci otrzymało na chrzcie Jej imię.
Bez Maryi nie ma Kościoła. To Ona, na Górze Kalwarii, otrzymała zadanie bycia Matką chrześcijan. To Ją, po cudownym zaśnięciu, Bóg przyjął z ciałem i duszą prosto do nieba.
Ta, której Niepokalane Serce przeszył miecz niepojętej boleści.
Ta, która tuliła martwe ciało Syna zna – jak nikt – smak łez, cierpienia, zdrady, biedy, niesprawiedliwych wyroków i tego, co najtrudniejsze: śmierci dziecka.
Z Nią droga do nieba jest pewna.
Któryś za nas cierpiał rany…
STACJA XIV – Jezus został złożony do grobu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i Błogosławimy Tobie…
Trudno sobie wyobrazić tę chwilę, w której Wiktoria i Józef Ulmowie, a także ich dzieci: Stasia, Basia, Władzio, Franio, Antoś, Marysia i siódme, nieznane nam z imienia Dziecko, płacili życiem za pomoc i schronienie, którego odważyli się udzielić ośmiorgu Żydom.
Była zimna, marcowa noc, gdy ich ciała osuwały się na ziemię w przydomowym ogródku.
Niemcom wydawało się, że zakończyli historię całej rodziny.
A jednak po tym, gdy Jezus pokonał śmierć i wrócił, w chwale Zmartwychwstania, żadna śmierć, żadnego człowieka nie kończy jego życia, ale jedynie je zmienia – z doczesnego – w wieczne. Na progu wiecznego życia na każdego z nas czeka Bóg Ojciec.
W Nim się rodzimy – przez chrzest.
W Nim zmartwychwstaniemy – przez miłość i ofiarę Jezusa.
Któryś za nas cierpiał rany…
Agnieszka Bugała
