W reakcji na głośne bluźnierstwo w trakcie ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, podniosły się liczne głosy deklarujące, że żadna obrazoburcza inscenizacja nie może obrazić Boga. Czy na pewno? I czy to oznacza, że powinniśmy przejść nad tym bluźnierstwem do porządku dziennego?

W ostatnich tygodniach jednym z najbardziej wstrząsających przykładów bluźnierstw były sceny parodii obrazu „Ostatniej wieczerzy” Leonarda da Vinci w trakcie ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. W odpowiedzi na tamto wydarzenie - oprócz oburzenia - pojawili się katolicy, którzy twierdzili, że nie ma mowy o obrażaniu Pana Boga, wszak „Bóg jest miłosierny i nie można go obrazić”. 

Według takiej narracji chrześcijaństwo to kochający Bóg, który jest jakimś niesamowicie wyrozumiałym dla człowieka bóstwem akceptującym bezwarunkowo każdą słabość. 

Czy tak jest na pewno? Czy faktycznie Boga nie można obrazić? A jeśli nie można, to czy w związku z tym nie warto przywiązywać wagi do takich inicjatyw, jak modlitwy przebłagalne za akt bluźnierczy?

Ciężar czynu i waga grzechu 

Owszem, możemy powiedzieć, że Boża miłość jest tak ogromna, iż człowiek nie jest w stanie jej obrazić, łamiąc reguły prawa Bożego, ale za takim stwierdzeniem kryje się też pewna przewrotność i oczekiwanie, że możemy zrobić wiele, a Pan Bóg i tak wszystko nam wybaczy.

Istnieje różnica pomiędzy naszym chciejstwem odnośnie Bożej miłości a rzeczywistością. Kłopot w tym, iż z faktu, że ktoś nas kocha nie wynika wcale, że jego miłości nie można obrazić. Ojciec Jan Strumiłowski OCist w książce „Zachwiana hierarchia” odnosząc kwestię Bożej miłości do relacji między ludźmi stawia retoryczne pytanie, czy „w sytuacji, w której żona bezgranicznie kocha swojego męża, mąż ów nie jest już w stanie obrazić swojej żony?”. 

Odpowiedź wydaje się jasna: za sprawą złych czynów możemy obrazić Boga a popełniane przez nas grzechy nie pozostają bez konsekwencji. 

Pan Jezus - ofiara zbawienia

Grzech to po prostu demoniczna odpowiedź na Bożą miłość, szczególnie bolesna, gdy ma charakter publiczny. 

Ojciec Jan Strumiłowski zauważa w dodatku, iż grzech szczególnie boli Pana Boga z uwagi na to, iż Jego miłość jest nieskończona a zatem i obraza jaką wyrządza Mu nasz grzech jest równie nieskończona.  

Duchowny zwraca też uwagę na inną ciekawą rzecz: człowiek właściwie nie jest w stanie wynagrodzić Panu Bogu za grzech. „Żeby to zrobić, należałoby dokonać aktu przebłagania nie ludzkiego, nawet nie anielskiego, ale Boskiego” - pisze ojciec Strumiłowski

I właśnie dlatego to Chrystus, chcąc otworzyć dla nas bramy Nieba, dokonał ofiary przebłagalnej na krzyżu, która zgładziła skutki grzechu pierworodnego.

Ale czy to oznacza, że nie możemy w żaden sposób wynagrodzić Bogu krzywdy, jaką wyrządziła Mu nasza niewierność? Że nabożeństwa ekspiacyjne, ogłaszane już w niektórych diecezjach za grzech bluźnierstwa w trakcie ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich, właściwie nie mają sensu?

Święte "nie" dla grzechu i świadome wynagrodzenie

Diabeł z pewnością pracuje nad tym, byśmy nabrali przekonania, że żadne nasze starania nie pomogą w tym, by uzdrowić bezbożność tego świata. Zniechęcenie to jednak uczucie niezgodne z wiarą katolicką, która przede wszystkim zaleca nam pielęgnowanie cnoty nadziei. 

Nasze grzechy ranią Boga tak bardzo, że sami nie jesteśmy w stanie Mu tego wynagrodzić, jednak Boże miłosierdzie sprawia, że nasze święte "nie" dla grzechu wystarczy, by odnowić przyjaźń z Panem Bogiem. 

Bluźnierstwo i pokuta

Ludzie są winni Bogu wynagrodzenie za grzech, którego skutkiem jest utrata przyjaźni z Panem Bogiem. Szczególnie jeśli chodzi o bluźnierstwo czyli akt publicznego umniejszenia Bożej czci. 

Pokuta jest tutaj kluczowym aktem. O jej znaczeniu ważne słowa napisał abp Fulton Sheen. Przypomina on, że pokutę za grzechy praktykował starotestamentalny judaizm, co stanowiło przygotowanie do ustanowienia przez Chrystusa właściwego sakramentu. To dowód na to, że ekspiacja jest stałą częścią relacji Boga i człowieka. 

Przykłady z Biblii można tutaj mnożyć:

"W prawie Mojżeszowym winowajca składał swoją ofiarę, która następnie była palona w miejscu publicznym, aby pokazać, że grzesznik nie boi się przyznać do winy. Prorok Natan wysłuchał wyznania Dawida, kiedy król zgrzeszył z Batszebą, i wyznaczył mu pokutę (por. 2 Sm 12, 13–14). Jan Chrzciciel słuchał wyznania grzechów tych, którzy do niego przychodzili (por. Mt 3, 6)"

- pisze abp Fulton Sheen w książce "Sakramenty"

Wyrzeczenie się grzechu i upokorzenie

Jakkolwiek źle to nie zabrzmi: człowiek grzeszny, ale - warto o tym pamiętać - stworzony na podobieństwo Boże, jeśli chce wyrzec się grzechu i powrócić do Chrystusa, czyli żyć w łasce, musi dokonać swoistego oczyszczenia pokutą. 

A z tym - na co zwraca uwagę abp Sheen - wiąże się też upokorzenie, czego wyrazem jest właśnie wyznanie grzechu i przyjęcie pokuty, czyli rozbicie naszej pychy. Wszak grzech, jak celnie zauważa kaznodzieja, jest niczym innym jak owocem naszego rozbujałego ego. 

"Całą ohydę grzechu - pisze abp Sheen - widzimy wtedy, gdy zestawimy go z ukrzyżowaniem Jezusa. Gdy nazwiemy nasz występek i przyznamy się do winy, traci on swój nieznośny ciężar. Gdy natomiast ukryjemy grzech i pogrzebiemy go głęboko, kiedyś on wypłynie jako kompleksy". 
Publiczna pokuta

Nasz grzech natomiast uderza w cały Kościół raniąc Mistyczne Ciało Chrystusa. 

Abp Sheen:

"W jaki sposób to się dzieje? Przez pomniejszenie zasobu dobroci i miłości w całym Mistycznym Ciele. Jak ból oka wpływa na cały nasz organizm i przeszywa nas na wskroś, tak samo gdy mniej ukocham Chrystusa, osłabiam duchową kondycję Kościoła". 

Dzieje się tak nawet wówczas, gdy popełniamy grzech w skrytości, lecz szczególnie, gdy dopuszczamy się go publicznie, a to właśnie przypadek bluźnierstwa, do którego doszło w trakcie ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. 

Jeśli zatem chcemy wynagrodzić Bożej miłości tamte - i inne - skandale, miejmy na uwadze potrzebę publicznej pokuty, czyli ekspiacji. Jeśli bowiem Bóg nas kocha, to Jego miłość możemy obrazić. A jeśli tak postąpimy, należy to zadośćuczynić stosownym aktem pokutnym. 

ZOBACZ WIĘCEJ W KSIĄŻCE "SAKRAMENTY" ABP. FULTONA SHEENA

O GRZECHU I JEGO SKUTKACH PRZECZYTASZ W KSIĄŻCE "ZACHWIANA HIERARCHIA" O. JANA STRUMIŁOWSKIEGO