Był 28 maja 1981 r., niedziela Wniebowstąpienia Pańskiego. W pałacu biskupów przy ul. Miodowej w Warszawie umierał kard. Stefan Wyszyński. Miał 80 lat.
Diagnoza
„W połowie marca 1981 r. wystąpiły u Księdza Prymasa objawy zaburzeń układu pokarmowego, które utrzymywały się przez kilka dni mimo leczenia. Konsylium lekarskie ustaliło program postępowania diagnostycznego, zrealizowany w klinikach i zakładach Akademii Medycznej w Warszawie. Na wyraźne życzenie Jego Eminencji zespół leczący składa się ze specjalistów krajowych” – czytamy w komunikacie lekarskim z dnia 14 maja 1981 r. a więc wydanym dzień po zamachu na Jana Pawła II.
Prymas pisze: „Dzisiaj pozostaje nam jedno: wszystkie nasze cierpienia i udręki starajmy się dołączyć do tej wielkiej męki świata. Najmilsi, i ja, dotknięty obecnie najrozmaitszymi moimi dolegliwościami fizycznymi muszę uważać je za skromne i małe w porównaniu z tym, co dotknęło Głowę Kościoła”. Dalej prosi, aby modlitwy skierowane w jego intencji skierować, przez wstawiennictwo Maryi, za papieża.
Wizyta najdroższej Matki
W tym czasie w parafiach archidiecezji warszawskiej trwa peregrynacja kopii Obrazu Jasnogórskiego, 19 maja Ikona trafia do domu na Miodową. Modlitwa trwa przez całą noc, ale Prymas nie może już przyjść do kaplicy, dlatego następnego dnia Obraz zostaje przyniesiony do jego pokoju. Zapada cisza, aż wreszcie padają słowa, które przeszły do historii: „Dziękuję Ci, Matko, że jeszcze raz przyszłaś do mnie. Tyle razy przychodziłaś do mnie, zwłaszcza na Jasnej Górze. Ale i ja przychodziłem do Ciebie. Dziękuję, że 20 lat chodziłaś ze mną po Polsce. Byłaś zawsze dla mnie największą Łaską, Światłem, Nadzieją i programem mojego życia. Wiem, że nie jestem tego godzien od samego początku, ale Ty byłaś zawsze zachętą, aby wszystko postawić na Ciebie”. Na koniec z wielkim wzruszeniem dotknął Obrazu, a potem, gdy go wynoszono z pokoju, długo patrzył za Maryją. Tego dnia przeżył jeszcze kolejną punkcję jamy brzusznej.
Ostatnia rozmowa z papieżem
Kolejne dni przynoszą coraz poważniejsze zaburzenia czynności serca. Lekarze zlecają przetoczenia krwi.Prymas pije wodę w Lourdes, w zawierzeniu i modlitwie, ale widać, że przygotowuje się do odejścia. Porządkuje dokumenty, żegna się z odwiedzającymi. Ale jednocześnie chce żyć, wrócić do zdrowia, doczekać 600-lecia obecności Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze…
24 maja Jan Paweł II chce rozmawiać z Prymasem, ale połączenie nie jest możliwe. Prymas nie jest w stanie dotrzeć do telefonu, jest już zbyt słaby. Zapada decyzja o poprowadzeniu linii telefonicznej do łóżka chorego i następnego dnia o godz. 12.15 dzwoni umówiony telefon. Świadkowie tej rozmowy odnotowali ogromne wzruszenie Prymasa. „Módlmy się za siebie wzajemnie, między nami jest Matka Najświętsza… Cała nadzieja w Niej” – mówił do dzwoniącego z Rzymu Przyjaciela.
Kalwaria Prymasa
W kaplicy trwa modlitwa, lekarze podejmują decyzje o kolejnych zabiegach. Noce są coraz cięższe, mimo to chory w ogóle się nie skarży, znosi cierpienie z wielkim męstwem i cierpliwością. W kaplicy przy Miodowej trwa nieustanna adoracja. 27 maja rano kard. Wyszyński, resztką sił, ale w pełni świadomie, przyjmuje Komunię świętą. Mały kawałek Hostii podany na łyżeczce okaże się być Wiatykiem. Prymas zapada w ciężki sen i kontakt z nim się urywa. Od wieczora lekarze już wiedzą, że rozpoczęła się agonia. Przy łóżku trwają modlitwy za konających, przychodzi rodzina Prymasa. Udaje się położyć chorego na prawym boku i włożyć w jego ręce zapaloną gromnicę. Oddech ustaje o godz. 4.40, 28 maja, w niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego. W pokoju jest bardzo cicho, tak, jakby Prymas tylko zasnął. Różaniec, który półszeptem odmawiali klęczący wokół jego łóżka, płynął dalej, przez duszny pokój na Miodowej.
Kard. Stefan Wyszyński zmarł w czasie Tajemnic Bolesnych na nowotwór jamy brzusznej o wybitnej złośliwości i szybkim postępie. „Per Mariam omnia Soli Deo”, czyli „samemu Bogu przez Maryję” – jak mawiał.
ZOBACZ WYJĄTKOWE KSIĄŻKI O KARD. STEFANIE WYSZYŃSKIM
***
W chwili śmierci był kapłanem od 1924 r., a więc przez 57 lat, biskupem od 35 lat a kardynałem od 28 lat. Od 1946 r. inwigilowany, obserwowany i podsłuchiwany – najpierw przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, a od 1956 r. Służby Bezpieczeństwa. Każde jego słowo, zdanie czy nawet gest trafiały – w formie raportu – do rąk dyrektora Departamentu IV MSW i były szczegółowo analizowane. Rejestrowano wszystkie jego homilie i przemówienia, kontrolowano listy wychodzące z pałacu przy Miodowej. Przez trzy lata więziony – w Rywałdzie, Stoczku Klasztornym, Prudniku i Komańczy. Autor Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego i inicjator Wielkiej Nowenny Tysiąclecia. Kapłan niezłomny, który nigdy się nie poddał, nie pozwolił zastraszyć, ale też nie zgorzkniał i nie stracił wiary w możliwość naprawy życia i postępowania drugiego człowieka. Wszystko postawił na Maryję.
„Moja droga była zawsze drogą Wielkiego Piątku na przestrzeni tych trzydziestu pięciu lat służby w biskupstwie. Jestem za nią bardzo Bogu wdzięczny” – mówił.
Agnieszka Bugała – dziennikarka i autorka m.in. książki "Ulmowie. Sprawiedliwi i błogosławieni"