Jak donoszą watykańskie źródła, kardynał Raymond Leo Burke ma zostać „ukarany” przez Watykan i pozbawiony mieszkania oraz pensji. Miał o tym zdecydować sam papież Franciszek. To na razie niepotwierdzone informacje, ale jeśli do tego dojdzie, będzie to kolejny – po bp. Josephie Stricklandzie – duchowny, który znalazł się na celowniku Watykanu. Dlaczego tak się dzieje? Wiele wyjaśnia komentarz byłego prefekta Kongregacji Nauki i Wiary, kard. Gerharda Müllera.
Watykan od pewnego czasu coraz bardziej zdecydowanie traktuje konserwatywnych hierarchów. Bp Joseph Strickland od wielu miesięcy jest traktowany niczym persona non grata lub co najmniej problematyczny duchowny. Najpierw przez wiele tygodni w jego diecezji pracowała wysłana przez Watykan specjalna komisja. Później został odwołany z urzędu, a powody tej decyzji nie są do dzisiaj jasne.
KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ KSIĄŻKĘ BP. JOSEPHA STRICKLANDA!
Niepokój o losy duchownych wiernych Tradycji Koscioła narastają po ostatnich doniesieniach z Watykanu. Według wiarygodnych źródeł papież Franciszek miał stwierdzić, iż podejmie niebawem decyzję o odebraniu uznanemu duchownemu, kard. Raymondowi Burke’owi, mieszkania oraz pensji. Niektórzy twierdzą, że to sygnał, jaki papież wysyła wszystkim hierarchom, by dwa razy zastanowili się, zanim podejmą decyzję o publicznej krytyce działań Watykanu. A za taką uznane zostały dubia, przesłane nie tak dawno do Ojca Świętego, pod którymi podpisało się pięciu kardynałów, w tym wspomniany kard. Burke.
Sprawa wydaje się być jednak głębsza. Mówił o tym sam kard. Gerhard Müller w książce „W dobrej wierze”, w której diagnozował problem, jaki ma Watykan z katolikami dochowującymi wierności Tradycji. Duchowny i były prefekt Kongregacji Nauki i Wiary wspomina o „tendencji do reformowania Kościoła na protestancką modłę”. Nazywa ten proces wręcz „protestantyzacją” dokonującą się w „ukradkowy sposób” i realizującą „liberalną wizję, która lekceważy tradycję”.
„Kardynał Carlo Maria Martini twierdził, że licząc od epoki oświecenia, Kościół jest spóźniony o dwa stulecia – wyjaśnia schemat progresywnego myślenia, jaki wkradł się do Watykanu kard. Müller – jeżeli ma się zmodernizować, musi nadrobić stracony czas. To oznacza, że aby dotrzymać kroku współczesności, Kościół potrzebuje innowacji – tak w kwestii rodziny, jak i życia. Protestanci (którzy już w czasach Lutra zainicjowali proces zmian) cieszą się opinią najbardziej postępowych. Katolicyzm, wprost przeciwnie, uchodzi za niebywale zacofany. Kościół katolicki zwykło się uważać za przestarzałą, skostniałą instytucję, która nie podąża z duchem czasu. Protestanckie nabożeństwa coraz bardziej przypominają sympozja, zbawcza ofiara krzyża i Eucharystia są tam spychane na margines. Oto kontekst, w jakim za pontyfikatu obecnego papieża upowszechnił się pogląd, jakoby „tradycjonaliści” byli przeciwnikami toczącego się procesu modernizacji, spowalniającymi reformy Franciszka. Ta sytuacja powinna nas skłaniać do refleksji”.
Jeśli kard. Müller ma rację, to w karach wymierzanych najwyższym rangą duchownym kryje się coś więcej, niż tylko decyzja zwierzchnika. To swoisty proces powolnego rozkładu Kościoła. Dlatego niewolno nam przejść obojętnie obok przypadków bp. Stricklanda czy kard. Burke’a. Pamiętajmy o nich w swoich modlitwach.
ZOBACZ NOWĄ KSIĄŻKĘ KARD. GERHARDA MULLERA „W DOBREJ WIERZE”. KLIKNIJ TUTAJ!