Często spotykam się z zarzutem, że straszę piekłem, a to wywołuje w ludziach traumę, powoduje lęk. Mam wrażenie, że to jest bardzo sprytna i dobrze przemyślana taktyka szatana polegająca na tym, że najlepszą duchową strategią jest udawanie, że jak czegoś nie widzimy, to tego nie ma – pisze ks. Piotr Glas w nowej książce „Ocalenie w Maryi”, którą znajdziesz TUTAJ.
Wróg, z którym walczymy, nie jest wymyślony. To nie jest owoc zbyt bujnej wyobraźni. To bezwzględny i niewidzialny zabójca. Często słyszę zarzuty, że katolik nie powinien być osobą, która wokół siebie dostrzega tylko ciemność i zło.
I w pełni się z tym zgadzam. Wsłuchuję się jednak też w słowa św. Piotra, który mówi: „Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć” (1 P 5, 8). To mówi nam Pismo Święte. W innym miejscu czytamy: „Duch wyraźnie mówi, że niektórzy w czasach ostatecznych odstąpią od wiary, a zwrócą się ku duchom zwodniczym i ku nauce demonów. Zwiodą ich obłudni oszuści, którzy własne sumienie skalali piętnem zbrodni” (1 Tm 4, 1–2). A także: „skoro zawsze byliście posłuszni, to nie tylko wtedy, gdy jestem z wami, lecz tym bardziej teraz, gdy jestem nieobecny, z lękiem i drżeniem starajcie się o własne zbawienie” (Flp 2, 12).
Święty Paweł mówi nam wyraźnie: o swoje zbawienie mamy walczyć z lękiem i drżeniem, bo ono nie jest nam dane z przydziału. To nie jest tak, że nie ma wroga i po śmierci wszyscy idziemy do nieba. Mówienie o zbawieniu powszechnym i Bożym miłosierdziu, które nie potrzebuje naszej współpracy, naszego wysiłku, jest kłamstwem. Miłosierdzie Boże będzie obecne wtedy, kiedy w naszym życiu dokonamy wyboru życia z Bogiem. Kiedy zrobimy coś, co pozwoli nam wrócić do Niego, gdziekolwiek teraz na swojej ścieżce jesteśmy. Jeśli jednak zuchwale myślę, że niezależnie od tego, co zrobiłem lub będę robił w moim życiu, Pan Bóg i tak mi na koniec przebaczy, grzeszę pychą, grzeszę przeciwko Duchowi Świętemu. A Jezus powiedział wyraźnie: „temu, kto by mówił przeciw Duchowi Świętemu, nie zostanie odpuszczone ani w tym życiu, ani w przyszłym” (Mt 12, 32).
Wielkie zwiedzenie
Często spotykam się też z zarzutem, że straszę piekłem, a to wywołuje w ludziach traumę, powoduje lęk. Mam wrażenie, że to jest bardzo sprytna i dobrze przemyślana taktyka szatana polegająca na tym, że najlepszą duchową strategią jest udawanie, że jak czegoś nie widzimy, to tego nie ma, że najlepiej od tego uciec, zostawić, nie przejmować się, jednym słowem – jakoś to będzie i wszystko się ułoży. Cała idea miłego i przyjemnego chrześcijaństwa, tak dynamicznie rozwijająca się i popularna zwłaszcza wśród młodych, dla wielu jest receptą na wszelkie bolączki i trudności. Taka koncepcja wiary jest wielkim zwiedzeniem.
Chrześcijaństwo nie jest ucieczką od problemów lub gotową receptą na wszelkie choroby, lecz wielkim wezwaniem Boga do stawienia czoła niewidzialnym siłom, które zrobią wszystko, abyśmy nie dostali się do obiecanego królestwa w niebie. Chrześcijaństwo od samego początku zaprasza nas do bardzo konkretnego, niezwykle radykalnego działania. Sam św. Paweł streszcza swoje gorliwe życie jako apostoła Chrystusa bardzo pięknymi i mocnymi słowami: „Stoczyłem piękną walkę. Bieg ukończyłem. Wiarę ustrzegłem. Teraz czeka na mnie wieniec sprawiedliwości, który w owym dniu wręczy mi Pan, sprawiedliwy sędzia. A nie tylko mnie, ale również wszystkim, którzy umiłowali Jego przyjście” (2 Tm 4, 7–8).
ZOBACZ NAJNOWSZĄ KSIĄŻKĘ KS. PIOTRA GLASA „OCALENIE W MARYI”