Kiedy wszystko co było dla nas cenne ulega zniszczeniu lub traci znaczenie, musimy znaleźć bezpieczeństwo i nadzieję. Jest nim tylko Bóg. A zatem jest tylko jedna droga: głęboki i świadomy powrót do Boga, bez kompromisów ze światem, a szczególnie śmiertelnym grzechem– mówi ks. Piotr Glas, rekolekcjonista. Właśnie ukazała się NOWA KSIĄŻKA KS. PIOTRA GLASA „OCALENIE W MARYI, KTÓRĄ ZNAJDZIESZ TUTAJ.
Jaką rolę do odegrania ma Kościół w dobie kryzysu cywilizacji?
Bardzo ważną i dlatego trzeba postawić to pytanie inaczej: czy Kościół tej roli podoła? Upadają wielkie autorytety, mamy kryzys wiary i kryzys moralny w samym Kościele. Na horyzoncie pojawia się też ogromny kryzys gospodarczy i ekonomiczny, a ja sądzę, że to jest dopiero początek tego, co nas czeka w tym roku. Czy zatem Kościół podoła? Czy jest na tyle silny duchowo i moralnie, aby przyjść z pomocą zdesperowanym ludziom?
Zadaniem Kościoła jest prowadzenie ludzi do zbawienia oraz przypominanie wszystkim, że to właśnie Bóg ma być postawiony w samym centrum tego świata, bo ten świat do Boga, podobnie zresztą jak sam Kościół. Muszą przyjść jakieś zmiany, żeby Kościół mógł naprawdę skutecznie zacząć oddziaływać na ten, pogrążający się w coraz to większym chaosie, świat. Szczególnie zaś wiele musi się zmienić, jeśli chodzi o mentalność tych ludzi, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za wyznaczenie kierunku, w jakim nasz Kościół podąża.
Jeśli dobrze rozumiem, zdaniem księdza, Kościół powinien skupiać się na tym, co złego dzieje się w jego wnętrzu i troszczyć się o przekaz wiary, a nie zajmować się światem zewnętrznym?
Odpowiem w ten sposób: Kościół mógłby być o wiele mniejszy niż obecnie, a równocześnie mieć większą moc oddziaływania na ten świat i ludzi. Zmiany w nas samych są konieczne, aby przetrwać.
Czyli powinna pozostać ta reszta biblijna?
Ta mała reszta biblijna może stać się zaczynem i dokonać więcej dobrego przy współpracy z Łaską Bożą niż duża, ale skostniała instytucja.
Jakie są największe zagrożenia dla współczesnego człowieka, który pragnie żyć w zgodzie z Chrystusem?
Największym zagrożeniem dla życia duchowego jest strach. Strach paraliżuje nasza duchowość, zabija ufność do Boga, który jest Panem naszego życia. W tym kontekście pojawia się proste pytanie, które powinien sobie postawić każdy z nas: jeżeli sam stanę wobec osobistego wyboru między Prawda Chrystusa, a wygodą, karierą czy niemoralnością w życiu, to co zrobię?
Strach to jedyne zagrożenie?
Z nim dopiero wiążą się kolejne, jak utrata wiary, a zatem nasza ufna zależność od Boga. Strach paraliżuje księży, paraliżuje biskupów, paraliżuje wielu świeckich członków Kościoła. Szatan sprytnie i bezbłędnie wykorzystuje strach, aby nami manipulować. Nie ma człowieka, na którego diabeł nie miałby przysłowiowego haka. Nie ma człowieka, który by nie popełnił w życiu jakichś błędów. I to właśnie dlatego diabeł będzie wszystko robił, aby to on był tym głównym rozdającym karty.
To już jest strach nie przed świadectwem, ale przed sobą samym.
Tak. Tutaj trzeba postawić pytanie, na ile strach i lęk wpłynie na nas i na nasze decyzje, że bez obaw o jakiś grzech z przeszłości, będziemy mogli dokonać wolnych wyborów i głosić Prawdę. Prawie każdy z nas ma coś na sumieniu, więc ten strach w nas jest w pewien sposób naturalny. To sprytna duchowa pułapka.
Jak tej pułapki uniknąć?
Nie ma innej drogi jak wyznanie naszej winy przed Bogiem i pokładanie całkowitej w Nim ufności. Bo tak właściwie to czego my się naprawdę boimy? Tego, że to Bóg może pokierować moim życiem, a ja mogę utracić kontrolę nad tym, co robię? Niestety, naszym życiem steruje dzisiaj świat, media społecznościowe, współczesne mody, czyli opinie innych ludzi. Jeżeli my jako Kościół mamy wyjść z kryzysu wiary, musimy pozbyć się tego paraliżującego nas strachu i z ufnością dziecka zwrócić się ku Bogu.
Wydaje się, że dla Kościoła to nie powinno być to trudne. Dlaczego zatem Kościół tego nie robi?
Dlatego, że takie wyzwolenie może wiele kosztować. Tą ceną może być prestiż, ale też osobiste kariery, stanowiska, pieniądze, wpływy, poczucie komfortu rozumianego jako bezpieczeństwo, stabilność. Stracić można wiele.
Mówi ksiądz o strachu jako najpoważniejszym zagrożeniu. A co jest największą tragedią współczesnego człowieka? Dlaczego zmaga się on z tak wielkim kryzysem tożsamości?
Największą tragedią współczesnego człowieka jest brak wiary. Niestety, dotyczy to również nas kapłanów wszystkich stanów.
Nawet kapłanów?
Tak. Matka Boża wiele razy napominała nas: nie wierzycie, nie żyjecie wiarą, nie żyjecie tym, co głosicie. Jesteście dwulicowi, obłudni. No niestety, musimy – każdy z nas musi – uderzyć się w piersi i przyznać, że strach i brak wiary sprawił, że żyjemy w rozdwojeniu: wiara jest jakimś wydzielonym elementem naszej osobowości, a życie tymczasem biegnie swoim torem. Co innego mówimy, a inaczej postępujemy. W praktyce u ludzi świeckich sprowadza się to często do schematu: w niedzielę jestem wierzący, a od poniedziałku do soboty prowadzę życie tak jakby Bóg nie istniał, czyli żyję tak, jak żyją ludzie niewierzący.
Jak zatem ten lęk przezwyciężyć?
Sądzę, że przyjdzie już niedługo czas, kiedy wiara zacznie się odradzać. Wielu zacznie przeżywać wiarę, odkrywać swoje chrześcijaństwo na nowo. Przyjdzie czas nawrócenia. Może ono nastąpić poprzez jakieś wydarzenie, potężny kryzys ekonomiczny czy społeczny. Bóg już niedługo może dać nam wszystkim czas, w którym będziemy musieli dokonać najważniejszego wyboru: czy jesteśmy za Nim czy przeciw Niemu. Innej drogi nie będzie. Bo innej drogi po prostu nie ma.
W każdym razie obecna sytuacja pokazuje, że nie wystarczy tylko być ochrzczonym, odebrać dobre, katolickie wychowanie. W życiu trzeba jeszcze tej wiary doświadczyć, by zacząć nią żyć na co dzień. Czasami może dokonać się to nawet na skutek jakiegoś tragicznego wydarzenia, jakim na przykład jest dzisiaj epidemia i towarzysząca jej niepewność oraz lęk przed śmiercią. Wtedy właśnie uświadamiamy sobie, że wcale nie jesteśmy tak niezależni oraz samowystarczalni.
Wierzę, że w czasach, jakie przeżywamy dzisiaj, w sercach wielu ludzi pojawi się potrzeba zmiany, często bardzo bolesnej i radykalnej. Kiedy wszystko co było dla nas cenne ulega zniszczeniu lub traci znaczenie, musimy znaleźć bezpieczeństwo i nadzieję. Jest nim tylko Bóg. A zatem jest tylko jedna droga: głęboki i świadomy powrót do Boga, bez kompromisów ze światem, a szczególnie śmiertelnym grzechem. W obecnym czasie pandemii, wielu ludzi odchodzi z tego świata bez możliwości pojednania się z Bogiem, bez kapłana przy ich boku. Nie odkładajmy wyboru na później, bo może zabraknąć nam czasu… Jak mówił ksiądz Gobbi: stańmy świadomie przy Maryi.