Okazuje się, że ani nie św. Józef, ani nie najsłynniejszy Włoch, Ojciec Pio. Rekordzistą w wypraszaniu cudów jest libański święty, ojciec Szarbel! Żył zaledwie 70 lat i zarówno w trakcie życia jak i po śmierci potrafił wyprosić u Boga niekończąca się ilość interwencji. Potwierdzono aż 45 tys. cudów ojca Szarbela. Jak to możliwe?

Libańczycy nazywają go „świętym Bogiem upojonym”. Jeśli jeszcze nie znasz św. Szarbela – warto nadrobić ten brak. 

Początki

Nazywał się Jusuf Makhluf, urodził się w maju 1828 r. w Libanie, jako piąty syn ubogich rolników. Jego ojciec był prostym człowiekiem, o niezachwianej wierze. Matka -  kobietą o duchowości głębokiej i kontemplacyjnej. Wszystkim swoim dzieciom zaszczepiła potrzebę codziennej, ufnej modlitwy. Jusuf, nauczony ciężkiej pracy rolników pomagał rodzicom, ale całym sercem, od najmłodszych lat, był zjednoczony z Bogiem. To tajemnica Josufa i Boga w jaki sposób to zjednoczenie się kształtowało i wyrażało.

Wysoki, chudy i cichy, promieniował pokojem i wzruszał do łez każdego, kto go spotykał. W wieku 23 lat wstąpił do maronickiego klasztoru św. Marona w miejscowości Annaya i tam otrzymał imię zakonne Szarbel. W nowicjacie, który odbywał w klasztorze św. Marona, odwiedziła go mama. Tęskniła za synem, bardzo chciała go zobaczyć, jednak kobiety nie mogły przebywać za klauzurą. Zza kraty usłyszała głos syna i spytała:

– Synu, co robisz, chowasz się przede mną?
– Spotkamy się w niebie, mamo i będziemy razem przez całą wieczność – odpowiedział.
źródło: https://sieradz-praga.pl/swieci-na-kazdy-dzien-24-grudnia-sw-szarbel-makhlouf-pustelnik-z-libanu/
CELA ŚW. SZARBELA źródło: https://sieradz-praga.pl/swieci-na-kazdy-dzien-24-grudnia-sw-szarbel-makhlouf-pustelnik-z-libanu/

Tajemnica samotności

O. Szarbel po szesnastu latach życia w klasztorze poprosił o możliwość oddalenia się do pustelni. Otrzymał zgodę i przez następne dwadzieścia trzy lata jego jedyną myślą był Bóg i Jego chwała. Chodził cicho, zawsze ze spuszczonymi oczami, odmawiając Różaniec. Medytował, odprawiał mszę świętą i pracował. Jadł raz dziennie i – zgodnie z regułą – nie mógł spożywać mięsa, jaj ani serów. Nie mógł też jeść surowych warzyw i owoców. Nie używał soli, pieprzu i oliwy.

W chwili śmierci ważył zaledwie 50 kg przy 170 cm wzrostu. W ciągu dnia ciężko pracował w polu, a po południu miał obowiązek przyjmować tych, którzy przychodzili po poradę, byli chorzy lub potrzebowali spowiedzi. Według maronitów mnich - pustelnik po swojej pracy poświęca czas wszystkim, którzy do niego przychodzą. Nie może im odmówić. Żadna minuta dnia i nocy nie należy do mnicha. Dzieli czas między Boga i ludzi, a w istocie służy Jemu w nich.

„Kierunek, który obierasz jest ważniejszy niż prędkość, z jaką się poruszasz. Jaki jest pożytek z prędkości i przyspieszenia, kiedy kierunek jest błędny? Nie zaczynaj niczego na ziemi, jeśli nie będzie to miało końca w Niebie, nie wybieraj takiej drogi na ziemi, która nie doprowadzi cię do Nieba”.

I służył, a cuda działy się przez całe jego życie. Pewnego wieczoru, gdy wracał późno z pracy poprosił brata o olej do lampy. Ten, posłuszny przełożonemu, który zabronił mnichom używania oliwy po południu na znak ubóstwa, napełnił lampę Szarbela wodą. Ojciec nie wiedział o tej nowej dyspozycji. Kiedy przełożony klasztoru udał się do swojego pokoju, zobaczył, że z celi ojca Szarbela dochodzi światło. Wszedł i zastał go czytającego oficjum przy świetle lampy i zapytał:

„Dlaczego pali się twoja lampka?”.

Szarbel odpowiedział: „Przebacz mi z miłości do Chrystusa”. Brat powiedział do przełożonego: „Ale lampa jest napełniona wodą, a nie olejem, nie dałem mu oleju!”. Przełożony nie dowierzał. Wziął lampę, opróżnił ją i rzeczywiście, wylała się z niej woda. Był tak poruszony, że przed wyjściem z celi ukląkł i poprosił Szarbela o przebaczenie.

GRÓB ŚW. SZARBELA źródło: LLEWCC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Ojciec Szarbel zmarł wieczorem 24 grudnia 1898 r. Osiem dni wcześniej, jak zawsze, klęczał w lodowatej kaplicy, modląc się i przygotowując do Mszy Świętej. Z trudem doszedł do ołtarza i rozpoczął liturgię. Dwukrotnie był bliski upadku, a podczas przeistoczenia ojciec Makary musiał mu pomóc trzymać kielich. Udar zmusił go do spędzenia ostatniego tygodnia w cierpieniu, na gołej ziemi.

Cierpiący i umierający Szarbel, nie przestawał się modlić, odmawiał przyjmowania pożywnych posiłków, aby nie naruszyć składanych ślubów. W noc Bożego Narodzenia, po przyjęciu sakramentu namaszczenia chorych, umarł. Przez pokryty śniegiem ogród mnisi przenieśli jego ciało do lodowatej kaplicy. Drżąc z zimna, przez całą noc czuwali przy zmarłym. „W jaki sposób Szarbel mógł godzinami klęczeć przed tabernakulum w tej zimnej kaplicy, przez dwadzieścia trzy długie zimy?” – pytali samych siebie.

Cuda św. Szarbela

Po pogrzebie ojca zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe. Nad jego grobem pojawiła się poświata, jasna, ale intensywna, która nie chciała zgasnąć przez 45 dni i nocy. Wyglądała jak łuna, było ją widać z daleka i to sprawiło, że do grobu zaczęły ciągnąć rzesze ludzi. Po kilku miesiącach władze zakonu zdecydowały zbadać zjawisko i podjęły decyzję o ekshumacji ciała zakonnika.

Odkryli, że ciało Szarbela jest nienaruszone, elastyczne, ciepłe, jakby mnich tylko zasnął. Odkryto też, że wydziela ciecz, nieznanego pochodzenia. Po umyciu, nałożeniu nowych szat i umieszczeniu w nowej trumnie,  zaniesiono zmarłego do kaplicy. Jednak mimo tych zabiegów nieznana ciecz nadal się wydzielała… Trwało to 1977 r., roku, w którym Kościół ogłosił go świętym, a więc przez 79 lat!

Olej św. Szarbela

Dziś widzialnym znakiem, przez który święty Szarbel pomaga, jest jego olej. Można otrzymać porcję oleju pisząc na adres maronickiej wspólnoty w Annaya. Olej to szczególne relikwie. Mnisi błogosławią olej relikwiarzem św. Szarbela w trakcie nabożeństwa, gdy dotykają nim kości świętego. Cudów za jego wstawiennictwem nieustanie przybywa. Ojciec wyprasza nawrócenia, uzdrowienia, ocala z pożarów, bombardowań i – co wydaje się nieprawdopodobne – osobiście dokonuje operacji chirurgicznych. Takiego cudu doświadczyła Nouhad Al-Chami. Święty Szarbel zoperował ją, dzięki czemu może chodzić i zaszył ranę nicią, nieznaną medycynie. Po badaniu okazało się, że to jego włos.

„Jeśli chcecie, aby wasza dusza była zbawiona módlcie się do Matki Bożej o wstawiennictwo. Ona będzie poręczycielką waszego zbawienia”

Jeśli zdarzyło się, że straciłeś wiarę, brakuje ci nadziei, nie możesz doświadczyć miłości, która przywraca życie, albo zawalił ci się świat – wołaj do św. Szarbela. Libański mnich nieustannie pomaga, interweniuje i czyni wielkie cuda.

Agnieszka Bugała