Zamordowali jej syna. Noc, kiedy dowiedziała się o tamtej zbrodni była najgorszą w jej życiu. A mimo wszystko i dla nich znalazła słowa otuchy i to tuż po pogrzebie ukochanego syna. Śmierć ks. Jerzego Popiełuszki, choć była ciosem dla Marianny Popiełuszko, to jednak nie zabiła w niej wiary. Nic dziwnego, wszak wychowała błogosławionego Kościoła katolickiego.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko urodził się w Okopach (wieś w województwie podlaskim) i pochodził z bardzo skromnej rodziny. Cichą bohaterką jego życia była matka, Marianna Popiełuszko. Wraz z mężem Władysławem prowadzili gospodarstwo rolne i wychowali pięcioro dzieci.
Najbardziej tragiczna historia dotknęła jednak Jerzego Popiełuszki. To z początku zwykły duszpasterz, stał się jedną z ważniejszych postaci nie tylko w warszawskim Kościele, ale w całej Polsce. Stawał w obronie najuboższych i pokrzywdzonych. To dlatego zdecydował się pełnić posługę duszpasterza ludzi pracy.
Ksiądz Popiełuszko na celowniku
Ksiądz Jerzy dość szybko trafił na celownik funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Rozpracowywali go jeszcze jako kleryka. Jako kapłan nie odznaczał się żadnym szczególnym charyzmatem do działalności politycznej. Był diecezjalnym duszpasterzem służby zdrowia, uczył katechezy.
Istotny przełom w jego działalności nastąpił w 1980 roku. To wtedy odprawił słynną Mszę Świętą dla pracowników Huty Warszawa. Wspierał regularnie "Solidarność", zaś gdy wprowadzono stan wojenny, ksiądz Jerzy Popiełuszko aktywnie pomagał prześladowanym przez władze komunistyczne.
Od 28 lutego 1982 roku w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu odprawiał Msze święte w intencji Ojczyzny. Były to niezwykle ważne wydarzenia dla ludzi stawiających opór porządkom, zaprowadzanym przez władze PRL.
Homilie ks. Jerzego Popiełuszki były wsparciem dla tych, którzy w czasach tzw. karnawału Solidarności uwierzyli w możliwość przemian systemowych i zostali moralnie rozbici decyzją o wprowadzeniu stanu wojennego.
Popularność księdza Jerzego Popiełuszki w okresie stanu wojennego. To dlatego Służba Bezpieczeństwa postanowiła go zabić?
W pracy duszpasterskiej ks. Jerzy kierował się wezwaniem św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj". Jego postawa sprawiła, że stał się popularny na terenie całej Polski, szczególnie wśród ludzi odrzucających komunistyczny reżim.
Zapewne dlatego został celem oprawców z Służby Bezpieczeństwa PRL. Władze kościelne, zdając sobie sprawę z gęstniejącej atmosfery wokół księdza Jerzego Popiełuszki, usiłowały go chronić. To dlatego ówczesny prymas Polski kardynał Józef Glemp chciał wysłać go na studia do Rzymu.
Ks. Jerzy jednak odmówił. Nie wyobrażał sobie zostawić tych, których jemu - jako duszpasterzowi - powierzono. Dla esbecji był to jasny sygnał. Wkrótce ksiądz Jerzy miał zostać zamordowany.
Tajemnica zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki
Według powszechnie znanej wersji - jest to relacja funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa PRL - po porwaniu ks. Jerzego, 19 października 1984 roku, wykonano na nim wyrok śmierci. Jednak tak naprawdę sprawa do dzisiaj nie jest w pełni wyjaśniona. Kto naprawdę zabił ks. Jerzego? I na czyje zlecenie w istocie działali mordercy?
Te pytania pozostaną bez odpowiedzi. Dość powiedzieć, że zbrodnia wstrząsnęła całą Polską a sam pogrzeb księdza Jerzego Popiełuszki zgromadził tłumy.
Męczeńska śmierć księdza oczywiście najgłębiej wstrząsnęła Marianną Popiełuszko. Dr Milena Kindziuk w książce "Matka Świętego" opisuje, w jaki sposób kobieta zareagowała, gdy zobaczyła przygotowane do pochówku ciało ks. Jerzego.
"Stanęli oniemiali [rodzice ks. Jerzego - przyp. red.] a po sekundzie oboje zaczęli głośno płakać. Nie było już mocnych. Przed nimi leżało na wznak kochane ciało ich syna. Udręczone ciało. Wywarło na nich piorunujące wrażenie.
– Ja jestem ból do samego nieba – powie później matka kapłana, uginając się pod ciężarem cierpienia".
Przebaczenie. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko
Męczeńska śmierć ks. Jerzego była dla Marianny potężnym wstrząsem. Żadna matka nie myśli nawet o tym, że mogłaby przeżyć śmierć swojego syna. Marianna podobnie - nigdy nie myślała o jego śmierci, choć wiedziała, że swoją działalnością ks. Jerzy musi się narażać wysoko postawionym ludziom.
"Matka świętego" - nie bez przyczyny dr Milena Kindziuk tak właśnie nazwała bohaterkę swojej książki. Nie chodzi jedynie o to, że jej synem był błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko. Jej oddanie macierzyństwu również miało w sobie coś ze świętości, a cierpienie, którym została naznaczona, zaprowadziło ją wprost do heroicznego świadectwa chrześcijańskiej miłości.
Mariana Popiełuszko w czasie żałobnej Mszy Świętej widziała tłumy ludzi i transparenty wyrażające ogromny szacunek i wdzięczność za niezłomną postawę jej syna. To wówczas padły też słowa prymasa Józefa Glempa o potrzebie przebaczania. Później matka świętego coś co zapewne głęboko pracowało w jej duszy. Nie był to efekt niczyjej podpowiedzi, lecz doświadczenia cierpienia w bliskości z Panem Bogiem.
"Odpuszczamy zabójcom księdza Popiełuszki. Nie mamy do nikogo nienawiści, a jedynie prosimy, aby Bóg przyjął niewinne ofiary przemocy, aby przyjął czystość naszego serca ku takiej sprawiedliwości, która oczyści społeczeństwo z wszelkiego bezprawia w umiłowanej Ojczyźnie.
Mordercy nie z synem, tylko z Bogiem walczyli. Przecież oni uderzyli nie w Popiełuszkę, ale w sutannę. Uderzyli w cały Kościół. Ale nikogo nie osądzam, śmierci niczyjej nie żądam. Pan Bóg sam kiedyś osądzi. Ile trzeba, tyle mordercy będą musieli odpokutować. Niech im Pan Jezus daruje. Najbardziej bym się cieszyła, żeby się oni nawrócili. Ja już im przebaczyłam"
Te znamienne słowa, przywoływane w 40. rocznicę śmierci ks. Jerzego, mają swoistą siłę rażenia. I są przejmującym świadectwem świętości Marianny Popiełuszko.