Matka Boża w Laus pokazała widzącej Benedykcie piekło i zapowiedziała, że jedynym ratunkiem przed potępieniem są spowiedź i Eucharystia. Jak często powinniśmy się spowiadać, by dobrze przygotować swoją duszę na czas Bożego sądu?
KLIKNIJ TUTAJ I CZYTAJ WIĘCEJ NA TEMAT NIEZWYKŁYCH OBJAWIEŃ Z LAUS!
Objawienia w Laus rozpoczęły się w XVII wieku i trwały 54 lata. To najdłuższe objawienia Maryi w historii Kościoła. I choć 400 lat to bardzo dużo czasu, przesłania Matki Bożej nadal są aktualne. W czasach, gdy grzech staje się normą a ateizm nową modą, orędzia Maryi z Laus dotyczące spowiedzi i Eucharystii, jako jedynego ratunku przed grożącym nam piekłem, wydają się być wręcz ponagleniem.
Czy naprawdę pragniesz Boga?
W pierwszym etapie objawień Matka Boża skupiła się na życiu sakramentalnym widzącej Benedykty i modlitwie. Nie znaczy to, że dziewczyna miała złe nawyki – podobnie jak wszystkie mieszkanki ówczesnej wsi chodziła w niedzielę do kościoła, a i w dni powszednie przypominała sobie o Panu. Lecz to nie mogło wystarczyć.
Skoro Msza Święta odbywa się każdego dnia, dlaczego nie mielibyśmy z tego korzystać? Mamy czas na inne rzeczy, a często nawet go trwonimy. Czy nie byłoby lepiej codziennie karmić duszę? „Ja jestem chlebem życia”, mówi Pan. „Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6, 35.51). Czy można zlekceważyć tę wskazówkę? Przyjmowanie Ciała Chrystusa nie jest tylko przejawem pobożności: to rzeczywiste, owocne spotkanie z Bogiem, który zstępuje z nieba i odnawia ofiarę, aby zgładzić grzechy świata, obdarzyć nas łaską i napełnić nieskończoną miłością.
Dlaczego nie wychodzimy Bożej miłości naprzeciw, skoro codziennie mamy taką możliwość? To naglące pytanie Maryja zdawała się kierować do Benedykty. Jak to: kochasz kogoś, ale nie pragniesz z nim przebywać? Jesteś złakniony łask, ale odpychasz Uosobienie łaski? Pragniesz Bożych przywilejów, ale nie samego Boga? Gdyby Bóg chciał, żeby Msza Święta odbywała się tylko w niedzielę, wydałby Kościołowi odpowiednie dyspozycje. Jednak tego nie zrobił. Bóg pragnie być naszym codziennym pokarmem i gdybyśmy nauczyli się choć trochę wsłuchiwać w naszą duszę, zrozumielibyśmy, że ona dzieli to pragnienie.
Ojciec Pio miał niegdyś powiedzieć, że w godzinie śmierci najbardziej pożałujemy tych Mszy Świętych, w których nie wzięliśmy udziału. Nie chodzi tu, rzecz jasna, o żadne buchalteryjne obliczenia czy magiczne sztuczki: po prostu powinniśmy przyjmować Ciało Chrystusa w sposób godny, z czystym i pełnym skruchy sercem.
Każdy grzech obraża Boga!
Relacja z Bogiem nie jest ani kwestią improwizacji, ani też wynikiem podejmowanych przez człowieka wysiłków. Zawdzięczamy ją Panu, który ofiarowuje się duszy jako boski Oblubieniec. Innymi słowy w trakcie Mszy Świętej zawiązuje się prawdziwy węzeł małżeński.
Maryja w trakcie objawień w Laus poprosiła Benedyktę o uczestnictwo w Mszy Świętej. Kropka. I o modlitwę. Nie oburzyło Jej to, że dziewczyna znała tylko jedną czy dwie modlitwy, ponieważ wiedziała, że nie było jej dane odebrać należytej edukacji religijnej. Dlatego nauczyła podopieczną litanii loretańskiej i poleciła jej regularnie ją odmawiać.
TUTAJ ZOBACZ WIĘCEJ NA TEMAT OBJAWIEŃ W LAUS!
Przed pójściem na Mszę Świętą warto się wyspowiadać – ta dobroczynna prawda zachowuje aktualność. Nie chodzi oczywiście o to, że ilekroć przystępujemy do Komunii Świętej, powinniśmy – jak ten i ów utrzymuje – być wyspowiadani, ta zasada dotyczy tylko grzechów ciężkich. Nie ulega jednak wątpliwości, że regularna spowiedź jest konieczna. Święta Teresa z Ávili nie rozgraniczała zbyt pieczołowicie grzechów śmiertelnych i powszednich, ponieważ wiedziała, że te drugie również „obrażają Boga”. Z kolei kard. John Henry Newman, wyniesiony niedawno na ołtarze, mawiał: „Kościół katolicki uważa, że lepiej, aby słońce i księżyc spadły z nieba, by ziemia zatrzymała się w miejscu, a rzesze, które ją zamieszkują, umierały z głodu w najgorszych męczarniach […], niż by jedna dusza – nie powiem: uległa zatraceniu – ale popełniła choćby jeden grzech powszedni”.
Tradycja i historia Kościoła znają zwykłych ludzi i świętych, którzy przystępowali do spowiedzi co tydzień, czasem co dwa-trzy dni, a niekiedy nawet codziennie. I uzna to za przesadę jedynie ktoś, kto nie wie, czym w istocie jest grzech. Gdyby posiadł taką wiedzę, nie traktowałby ze wzgardą tych, którzy często się spowiadają. Mała Hiacynta z Fatimy trafiła do szpitala w Lizbonie i tam tuż przed śmiercią skarżyła się mniszkom na kobiety, które odwiedzały swoich krewnych „nieprzyzwoicie ubrane”. Dziewczynka kiwała głową i ze łzami w oczach mówiła: „Gdyby wiedziały…”. A przecież 13 lipca 1917 roku pasterka ujrzała piekło i usłyszała od Matki Bożej, że grzech nieczystości dla wielu osób staje się przyczyną wiecznego potępienia. Tamto westchnienie – „Gdyby wiedzieli…” – wyrażało więc żal i ubolewanie nad niefrasobliwością, z jaką traktujemy grzech i myślimy o nim.
Spowiedź wrogiem demona
Spowiadając się, uznajemy naszą mierność i ułomność, pokornie przyznajemy się do błędów, uznając zarazem moc Boga, który w swojej nieskończonej dobroci podnosi nas, umacnia, oczyszcza. Spowiedź jest potężnym wrogiem demona, dlatego demon dokłada wszelkich starań, aby wyszydzać ów sakrament i zniechęcać nas do niego.
Można powiedzieć, że spowiedź jest istotą i sercem Laus. Oto dlaczego Maryja bezzwłocznie wyjednała dla widzącej Benedykty dar rozeznania serc. Dla biednej pasterki był on źródłem wielu udręk i dziewczyna prosiła zapewne Matkę Bożą, aby ją od niego uwolniła. Dar był jednak dobrodziejstwem dla osób, które przychodziły do widzącej i które należało prowadzić.
KLIKNIJ TUTAJ I CZYTAJ WIĘCEJ NA TEMAT OBJAWIEŃ W LAUS!
Benedykta widziała grzechy innych ludzi i mówiła im o nich. Grzesznicy byli tym zapewne zdumieni, ale też szukali widzącej, aby z jej pomocą gruntownie się przygotować do spowiedzi. Wieczorami Benedykta była wykończona: w jej pamięci żyły setki grzechów, które bez wątpienia zasmucały ją i niepokoiły. Często zaszywała się w jakimś kącie i płakała, ale Maryja przychodziła do niej i strofowała ją łagodnie: nie powinna była rozmyślać o złu, skoro spowiedź przyniosła grzesznikom tyle dobrego. Krótko mówiąc: widząca obcowała ze złem przez całe życie. Trudno nam sobie wyobrazić brzemię, jakie tego rodzaju dar nakłada na wrażliwą duszę, która pragnęłaby być otoczona jedynie pięknem…
Uciec przed ogniem piekielnym
Spowiedź–Komunia Święta: to połączenie jest nieodzowne, jeżeli naprawdę chcemy być dziećmi Bożymi. Chrześcijaństwo nie jest gnozą, ideologią, abstrakcyjnym credo, jakich wiele. Pojęcie wierzącego niepraktykującego było dla Benedykty niezrozumiałe, ponieważ ten, kto wierzy, przyjmuje, godzi się, ufa. Ten zaś, który jest przedmiotem naszej wiary, rzekł: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” (Mt 26, 26), a także: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16, 16) i: „Ktokolwiek nie uznaje Syna, nie ma też i Ojca” (1 J 2, 23).
Szatan również jest wierzącym niepraktykującym, ba, wierzy głębiej od nas! Jego znajomość Boga, rozumiana jako świadomość Jego bytu, istnienia, jest rozleglejsza od naszej. Szatan jednak nie chodzi do kościoła i nie przystępuje do sakramentów, bo brakuje mu pokory. To on chciałby być dawcą życia i przedmiotem uwielbienia stworzeń. A ponieważ sam będąc stworzeniem, nie jest w stanie tego osiągnąć, przeto zajadle atakuje świat i ludzi, żeby zniszczyć dzieło Boga. Szatan nienawidzi Boga i nienawidzi ludzi. Nienawidzi wszystkich, nikogo nie wyłączając.
Jeżeli chcemy ustrzec się największego z wierzących niepraktykujących, sami musimy praktykować. Któryż święty nie uczestniczył w nabożeństwach, nie spowiadał się, nie adorował Boga w Eucharystii? Wiara równa się praktykowaniu, ponieważ Bóg wyszedł nam naprzeciw i ustanowił sakramenty, żeby stać się życiem naszego życia, żebyśmy byli silni, pokorni, niezwyciężeni.