Święta Bernadetta Soubirous rozmawiała z Maryją aż osiemnaście razy. Objawienia w Lourdes trwały od 25 marca do 16 lipca 1858 r., w spotkaniach brały udział tłumy ludzi, ale tylko Bernadetta widziała „Białą Panią”. I choć Kościół uznał prawdziwość objawień – wcale nie musimy w nie wierzyć.
„Nie jestem zobowiązana sprawić, abyście uwierzyli w to co zobaczyłam i usłyszałam, jestem zobowiązana wam o tym opowiedzieć” – mówiła Bernadetta w czasie przesłuchań.
Nie musisz wierzyć Maryi
To prawda, Kościół daje nam taką możliwość w zajmowaniu stanowiska wobec objawień maryjnych, a także innych, nazywanych prywatnymi. Katechizm Kościoła Katolickiego rozstrzyga kategorycznie, że żadne objawienia prywatne, także te, które zostały uznane przez Kościół za autentyczne, „nie należą do depozytu wiary” (KKK 67). Nie musimy zatem dawać im wiary, nie mamy obowiązku odwiedzać sanktuariów, czytać treści objawień i poznawać życiorysów widzących. II Sobór Watykański w Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym mówi, że najgłębsza prawda o Bogu i o zbawieniu człowieka jaśnieje „w Chrystusie, który jest zarazem Pośrednikiem i Pełnią całego Objawienia” –mówił papież Benedykt XVI. W Chrystusie Bóg powiedział wszystko, co chciał ludziom objawić o sobie samym. „Nie będzie już innego Słowa oprócz Niego” – znów kategorycznie stwierdza Katechizm. I dlatego nie mamy obowiązku wierzyć słowom Maryi, które w Lourdes skierowała do Bernadetty w dialekcie, który dziewczyna mogła zrozumieć. Jeśli jednak widzimy, że treść orędzia Maryi, świadectwo życia Bernadetty, a także setki cudów, które w lourdzkiej Grocie miały miejsce, umacniają naszą wiarę i zbliżają nas do Boga – możemy śmiało wchodzić w nurt tajemnicy tych objawień.
Trudny start
Wszystko zaczęło się w deszczowy poranek 11 lutego 1858 r. Bernadetta ma czternaście lat i razem z młodszą siostrą, i jeszcze jedną dziewczynką idzie nazbierać drewna na opał. Mieszkają niedaleko a w dolinie, do której właśnie schodzą, nie brakuje gałęzi, które dobrze palą się w zimne dni lutego. Rodzina cierpi skrajne ubóstwo. Ojciec Bernadetty, François, nie ma ręki do interesów. Zaczynał jako młynarz, ale po paśmie niepowodzeń stracił pracę i dom.
„Za biedę, w jakiej żyli mama i tatuś, za to, że się nam nic nie udawało, za upadek młyna, za to, że musiałam pilnować dzieci, stróżować przy owcach, za ciągłe zmęczenie…dziękuję Ci Jezu” - napisze kilka lat później w swoim notatniku Bernadetta.
Ona
Dziewczynki muszą przejść na drugą stronę górskiego potoku Gave. Nie ma tam mostu, idą po kamieniach. Próbują zdjąć buty, żeby ich nie zamoczyć i wtedy to się zaczyna – najpierw szum wiatru, ale żadne drzewa się nie poruszają, potem „słodkie i ożywcze światło”. I w tym świetle, w grocie Massabielle – Ona. Ale właściwe kto? Bernadetta nie wie. Odruchowo sięga po różaniec i wtedy widzi „Biała Panią”, która modli się razem z nią! Mimo zaproszenia dziewczyna nie ma odwagi podejść bliżej i „Pani” znika.
„Nie obiecuję ci szczęścia na tym świecie, lecz w innym” –powie Maryja Bernadetcie w czasie kolejnego spotkania. A wiele lat później od niechętnych jej sióstr zakonnych w klasztorze w Nevers, usłyszy: „Jak to dobrze, że nie jestem Bernadettą…” W czasie kolejnego spotkania, 25 marca 1858 r., Bernadetta, która nie zna się na teologii, usłyszy od Maryi słowa, które wstrząsną później badającymi prawdziwość jej zeznań: „Jestem Niepokalanym Poczęciem”.
Nie wie – bo skąd ma wiedzieć – że cztery lata wcześniej, 7 stycznia 1854 r., papież Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej i w ten sposób sama Maryja niejako potwierdziła w Lourdes nauczanie Kościoła.
Co dalej?
Bernadetta, której objawienia wywrócą życie do góry nogami, wystawią na wiele zranień, szyderstw i poniewierkę, do śmierci będzie żyła jakby jedną nogą w raju, w poczuciu doświadczenia nieziemskiego szczęścia, które dały jej spotkania z Maryją. „Dziękuję Ci, ponieważ gdyby było na ziemi dziecko o większej ignorancji i większej głupocie, byłabyś je wybrała…” – napisze. „Dziękuje za dni, w które przychodziłaś Maryjo, i za te, w które nie przyszłaś. Nie będę Ci się umiała odwdzięczyć, jak tylko w raju. Ale i za otrzymany policzek, za drwiny, za obelgi, za tych, co mnie mieli za pomyloną, za tych, co mnie posądzali o oszustwo, za tych co mnie posądzali o robienie interesu… dziękuję Ci Matko” – napisze w pamiętniku wydanym pt. „Notatnik Świętej Bernadetty z Lourdes”.
Przesłanie dla nas
Kiedy pytano Bernadettę, czy „Pani” przekazała jej jakąś wiadomość, dziewczyna odpowiedziała krótko: „Tak, usłyszałam słowa: „Pokuta, pokuta, pokuta. Módlcie się do Boga o nawrócenie grzeszników”. Maryja, w objawieniach, którym nie musimy dawać wiary, nie zachęca nikogo do zachwytu Nią samą, ale do naprawy swojego życia, do nawrócenia, które jest warunkiem wejścia w przestrzeń Boga. Nikt nie oglądał Boga twarzą w twarz, ale trwania w stanie łaski uświecającej, a więc troska o to, by wyznawać grzechy, postanawiać poprawę i za każdym razem, gdy popełnimy grzech wracać, jak marnotrawny syn, do ciepłych ramion Ojca, jest sposobem na szczęśliwe, pełne życie. To nie znaczy, że tu, na ziemi, nie doświadczymy trudów. Obietnica szczęśliwego życia dotyczy wieczność, w którą każdy z nas wejdzie po śmierci. Wiara jest łaską, ale jest też zobowiązaniem do wierności przykazaniom i podejmowaniem takich decyzji, które nie oddzielają nas od Boga. „Jeżeli nie uwierzycie, nie zrozumiecie – głosił prorok Izajasz. Przesłanie Maryi w Lourdes, wypowiadane w miejscowym, pirenejskim dialekcie, niesie biblijny przekaz: nawracaj się i wierz w Ewangelię.
W 2025 r. mija 167. rocznica objawień Matki Bożej w Lourdes. Każdego roku sanktuarium odwiedzają miliony pielgrzymów z całego świata.
– Wcale nie jesteś cudowna westchnął masz nieforemną głowę szorstko cię ociosali przynajmniej o półtora centymetra za długi palec
– Mój ty cymbale – pomyślała Cudowna – bo mnie ludzie pokochali
Ks. Jan Twardowski, Rozmowa z cudowną figurą
Agnieszka Bugała