Św. Franciszek z Asyżu przedstawiany jest często jako biedaczyna kochający zwierzęta. Czy założyciel zakonu braci mniejszych faktycznie taki był? O jakich faktach na temat tego świętego milczą współczesne źródła?
Zanim przywdział habit franciszkański.
W rodzinie bogatego kupca
Św. Franciszek z Asyżu (a właściwie Giovanni Bernardone) wychował się w rodzinie bogatego kupca. Chętnie korzystał z licznych uciech. W Asyżu uchodził za uwielbiającego uczty młodego bogacza.
Jego postawa diametralnie zmieniła się, gdy udał się na kolejne wojny. W trakcie pobytu w Spoleto Franciszek otrzymał Boże wezwanie do służby i od tego momentu jego życie diametralnie się zmieniło.
Szczególnym momentem na drodze nawrócenia Franciszka z Asyżu było wykonanie gestu, którego dotąd bardzo się brzydził i obawiał: pocałowanie trędowatego.
Od tego momentu można powiedzieć, iż rozrywkowy syn bogatego kupca, wstąpił na drogę modlitwy.
Święty Franciszek wzywa do pokuty
Franciszek przedstawiany fałszywie
Święty Franciszek z Asyżu jest nierzadko przedstawiany jedynie jako wesoły biedaczyna, który jest patronem ekologów. Tymczasem - obok ubóstwa - ważną częścią misji Franciszka było głoszenie Ewangelii a szczególnie potrzeby pokuty i modlitwy.
Gdy tylko Franciszek otrzymał od papieża Innocentego III ustną zgodę na regułę zakonu braci mniejszych, zaczął wraz z grupką towarzyszy głosić potrzebę nawrócenia, szczególnie podkreślając rolę Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości.
Ubogie życie stanowiło oczywiście ważną część życia Franciszka i jego współbraci, ale istotnym elementem ich nauczania była ortodoksja.
Gdy Franciszek usłyszał wezwanie od Boga, by odbudować Jego Kościół, to chodziło m.in. o to, by wrócić do Prawdy Ewangelii.
Kazania do zwierząt
Głęboki szacunek Franciszka do Bożego stworzenia
Pragnienie chwały nieba, zaprowadziło Franciszka również do bliskości życia ze stworzeniem Bożym. Franciszek doceniał dzieło Boże w każdym jego elemencie i - co ważne - żył blisko natury.
Jest wiele historii opisujących szczególne relacje św. Franciszka ze zwierzętami. Jedną z bardziej znanych jest opowieść o "nawróceniu" wilka z Gubbio. Stworzenie terroryzowało mieszkańców tej włoskiej miejscowości i kiedy Franciszek tam przybył, zdecydował się stanąć oko w oko z bestią.
Gdy wilk obnażył kły, Franciszek zwrócił się do niego tymi słowami: "rozkazuję ci, w imię Chrystusa, nie czynić nic złego ni mnie, ni nikomu". I od tej pory wilk stał się... potulny jak baranek.
Inna historia wiąże się z napotkanym chłopem, który niemiłosiernie okładał osła kijem. Gdy zwierzę go ugryzło, Franciszek podszedł do wściekłego rolnika i pouczył go, że naszym obowiązkiem jest przede wszystkim niekrzywdzenie naszych braci mniejszych, czyli zwierząt.
Nawracanie muzułmanów
Św. Franciszek z Asyżu jako zwolennik nawracania na katolicyzm
Panuje obiegowa opinia, że Franciszek z Asyżu był sympatycznym zakonnikiem, który nigdy nikogo nie skłaniałby do nawrócenia na katolicyzm. Szczególnie pogląd ten upowszechnił się względem muzułmanów, z którymi Franciszek faktycznie spotkał się i - o tym dzisiaj mówi się mniej - chciał ich nawrócić.
Franciszkę marzył o działalności misyjnej. Próbował wypraw na Bliski Wschód i na dłużej zakotwiczył dopiero w Egipcie. Tam spotkał się z sułtanem Melekiem El-Kamelem.
Nie było to jednak zwykłe, pokojowe spotkanie. Choć sam Franciszek został przyjęty w Egipcie bardzo dobrze, czynił wszystko, żeby nawrócić muzułmanów. Zdecydował się tam nawet na próbę ognia, która miała wykazać istnienie prawdziwego Boga, jednak muzułmanie ostatecznie wystraszyli się i odmówili udziału w takim przedsięwzięciu.
Żadne próby i pokusy ze strony sułtana nic nie dawały: Franciszek dzielnie bronił wiary wobec niego, usiłując nawrócić go na prawdziwą wiarę katolicką. Niestety, wyjechał ze świadomością, że sułtan pozostał muzułmaninem.
Kochał kapłanów i Eucharystię
Franciszek z Asyżu nie został księdzem?
Rzadko się o tym mówi, ale Franciszek nigdy nie został kapłanem, zawsze był diakonem. Pozostawał wiernym synem Kościoła, ale nigdy nie zdecydował się mimo to na kapłańską drogę. Dlaczego?
Trudno jednoznacznie przesądzać. Niektórzy twierdzą, że z powodu wielkiej pokory. Franciszek tak bardzo czcił Eucharystię, że nie wyobrażał sobie, by mógł zbliżyć się do stołu Pańskiego jako kapłan.
W trakcie Mszy Św. był bardzo skupiony i przejęty a wielka miłość do Boga i Eucharystii sprawiała, że z wielką czcią traktował również samych kapłanów.
Często wzywał do modlitwy za księży, szczególnie tych grzesznych. Mówił także znamienne słowa: „Jeśli zobaczyłbym Anioła i księdza, najpierw zgiąłbym kolano przed kapłanem, dopiero później przed Aniołem”. I nie było w tym nic z ubóstwienia człowieka. W słowach tych przejawia się głęboki szacunek dla każdego człowieka, który codziennie obcuje z największą świętością.
To dlatego przyjął jedynie święcenia diakonatu i nigdy nie zdecydował się przyjąć święceń kapłańskich.
Święty Franciszek i pierwsze stygmaty
Krwawiące rany na ciele Franciszka z Asyżu
Święty Franciszek był także pierwszym stygmatykiem, a przynajmniej pierwszą znaną Kościołowi osobą, która otrzymała krwawiące rany jako znaki Męki Pańskiej.
Na jego ciele stygmaty pojawiły się pod koniec życia. Podupadał już wówczas na zdrowiu a Chrystus obdarzył go licznymi wizjami mistycznymi. Pewnego dnia doświadczył też mistycznego zjednoczenia z Ukrzyżowanym.
Stąd właśnie stygmaty na jego ciele. Chrystus podarował mu je w trakcie jednej z wizji. Rany znajdowały się na jego dłoniach, stopach oraz w boku. Był to wielki dowód miłości Boga do św. Franciszka i jego braci.
Cuda św. Franciszka. Nieznane fakty
Jak Franciszek zachwycał swoich braci i wiernych Kościoła Św.?
Gdyby święty Franciszek żył we współczesnych nam czasach, byłby zapewne rozpoznawalny na całym świecie. Swoich braci i napotkanych ludzi zachwycał m.in. cudami, jakich dokonywał przez niego Bóg.
Działo się tak właśnie dlatego, by działalność zakonu braci mniejszych mogła zyskać rozgłos i by sami oni mogli prężniej działać w Kościele, a następnie odmienić Go zgodnie z wolą Boga.
Jakimi cudami zachwycał Franciszek? Z jego udziałem dokonały się dwa cuda wskrzeszenia, i bardzo liczne uzdrowienia. Mocą Boga uzdrawiał chorych na przeróżne choroby: rannego strażnika, który spadł z wieży, chłopca przygniecionego przez wrota, leczył kalectwa, brak wzroku, epilepsje, paraliże.
Św. Franciszek był też egzorcystą. Stawał do walki z demonami i z pomocą Boża zwyciężał.
Św. Franciszek z Asyżu. Zaskakujący cud
Święty Franciszek uzdrawiał także po śmierci. Głośna jest historia, gdy jeden z mieszkańców Kastylii, mający wielkie nabożeństwo do Franciszka, został zraniony przez rozbójnika. Rana wydawała się śmiertelna, a jej znakiem był nóż tkwiący w szyi.
Lekarze orzekli, by nie wyciągać noża, ponieważ otwarcie rany mogło doprowadzić nieszczęśnika do rychłej śmierci. Gdy mężczyzna cierpiał męki, pewnej nocy wyprostował się, a nóż... sam wyskoczył z rany z taką mocą, że odbił się od drzwi izby.
Obecni przy tym ludzie byli bliscy szaleństwa, ale cudownie uzdrowiony mężczyzna wyjaśnił im, że to sam św. Franciszek - do którego zawsze miał wielkie nabożeństwo - przybył, by go uzdrowić.