Latem 2021 r. razem z mężem podróżowałam po Francji. Znałam już historię wizytki, s. Marii od Najświętszego Serca Konstancji Barnaud, służebnicy Bożej, która założyła Straż Honorową Najświętszego Serca Pana Jezusa i z zawodowej ciekawości postanowiłam odnaleźć jej grób w Bourg-en-Bresse. Namówiłam męża i pojechaliśmy do małego miasteczka. Jednak nie miałam pojęcia, jaki będą konsekwencje tych poszukiwań…
Rozczarowanie w Bourg-en-Bresse
Najpierw spotkało nas rozczarowanie. W miasteczku Bourg-en-Bresse historia s. Marii nie jest w żaden sposób rozpowszechniona. Owszem, informacje na temat Arcybractwa Straży Honorowej pojawiają się, ale o samej siostrze Marii Konstancji nikt nie słyszał.
Odwiedziliśmy główny kościół w miejscowości – otwarta na oścież była nawet zakrystia – ale poza siedzącym przy głównym wejściu monsieurze nie spotkaliśmy nikogo. Mężczyzna spytany o zakonnicę z XIX w. powiedział, że nie wie, rozłożył bezradnie ręce, ale od razu zapalił się do udzielenia nam pomocy. Szybko zaznaczył na mapie w telefonie wszystkie sakralne miejsca w miasteczku, podpowiedział jak tam dojechać skrótami, bez nadkładania drogi. Wskazał jeszcze adres miejskiego cmentarza, bo w czasie rozmowy przyszło mi do głowy, że skoro proces beatyfikacyjny trwa, a siostra nie jest złożona w żadnej ze świątyń, to może wciąż spoczywa na cmentarzu. Pożegnani serdecznie – wyruszyliśmy.
W pierwszej kolejności pojechaliśmy do wskazanego Royal Monastery of Brou, imponujących budynków klasztornych na skraju miasta, ale i tu nikt nie słyszał o s. Marii...
Po szybkiej kawie skierowaliśmy się na miejski cmentarz, na szczęście jedyny w miasteczku. Okazało się, że metropolia jest rozległa. Co prawda podzielona na strefy, według kolejności lat pochówków, ale dająca niewielkie szanse na znalezienie grobu siostry z być może niewyraźną inskrypcją. Postanawiamy spróbować. Wchodzimy do punktu informacyjnego ulokowanego przy głównym wejściu, ja – na podanej karteczce – piszę dane poszukiwanej zmarłej z datami narodzin i śmierci. Cierpliwy Francuz stuka w klawiaturę komputera i po chwili wpatrywania się w ekran stwierdza, że takiej tu nie ma. Wydaje mi się to niemożliwe, ale to on ma komputer, spis nagrobków i zmarłych. Proszę jeszcze raz, podpowiadamy, że widzimy na mapie cmentarza małą strefę wspólnych nagrobków sióstr wizytek.
Nieoczekiwane odkrycie na cmentarzu
Monsieur uśmiecha się serdecznie i mówi, a właściwe woła radośnie, że tak, racja, jest takie miejsce! Wstaje zamaszyście i każe nam iść za sobą - zaprowadzi na miejsce! Idziemy, czujemy wspólne emocje z sukcesu w małym śledztwie. Francuz zapala papierosa i zerka na nas uśmiechając się coraz szerzej. Wreszcie jest, ogrodzona niskim płotem przestrzeń z tabliczkami zamontowanymi na całej ścianie, od góry do dołu wypisano nazwiska sióstr i daty śmierci, szesnaście tablic, osiem z lewej i osiem z prawej strony. Nasz przewodnik otwiera wiekową furtkę i zaprasza między nagrobki - czcionka jest mała, trzeba stanąć bliżej. Stoimy. Czytamy. I nie ma! Nie ma siostry Marii…
Nasz przewodnik najpierw jest zdziwiony, a potem opowiada historię cmentarza, w której odnajduje epizod przenoszenia grobów w 1910 r. z innych, mniejszych cmentarzy miasta i łączenia ich w jedną nekropolię. To w tym wydarzeniu widzi przyczynę braku grobu zakonnicy. Jest wyraźnie rozczarowany, że nie mógł pomóc i po chwili kurtuazyjnych ukłonów i podziękowań odchodzi do swoich obowiązków a my zostajemy przed rzędami nazwisk sióstr grawerowanych w kamieniu piękną, francuską czcionką, na złoto.
Ja też jestem rozczarowana, ale wciąż, wbrew faktom, mam nadzieję, że jakoś jednak się z s. Marią Konstancją znajdziemy. W porywie serca, wierząc w świętych obcowanie, mówię szeptem: „Mario, jeśli tu leżysz – pozwól znaleźć swój grób. Jeśli pozwolisz - zapiszę się do Arcybractwa po powrocie”.
Wiem, że targuję się ze świętą, ale wiem też, że święci lubią takie umowy, czasem to właśnie przez nie skłaniają nas do dobra.
Świętych obcowanie
Idziemy cmentarną aleją, słońce praży, ptaki drą się w ciszy. My, zmęczeni, lekko rozczarowani, na głos modlimy się za zmarłych. Co zrobi siostra Maria? Bo tu, jak łatwo się domyślić, jest miejsce na jej popis.
Nagle w cmentarną aleję wjeżdża niski, ciemny samochód. Odsuwamy się instynktownie, ale auto staje, a w otwartej szybie widzimy uśmiechniętego od ucha do ucha naszego przewodnika po cmentarzu. „Je m'ai trouvé!” – woła. Czyli: „Znalazłem ją!” Wsiadamy, a on w euforii pędzi w odległą strefę cmentarza. Wreszcie hamuje, niemal w miejscu, i biegnie do podobnej jak wcześniej, ogrodzonej płotkiem parceli. Uśmiechnięty wskazuje płytę z imieniem siostry. Złote litery błyszczą w słońcu. Auto rusza, my nie ruszamy, machamy do siebie, bez słów. Na niewielkim kawałku białego kamienia odczytujemy imię i nazwisko siostry Marii Konstancji Bernaud, która w 1863 r. założyła Honorową Straż Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Dopiero po powrocie do bramy cmentarza dziękujemy panu po wielokroć. Ale w tamtej chwili czas zatrzymuje się – w zadziwieniu, w tajemnicy świętych obcowania i we łzach wzruszenia.
Agnieszka Bugała – dziennikarka i autorka m.in. książki "Ulmowie. Sprawiedliwi i błogosławieni"