Bluźnierstwa, do których doszło w trakcie inauguracji Igrzysk Olimpijskich w Paryżu dowiodły, że nasza cywilizacja upadła bardzo nisko. Ale nie tak nisko, by nie dało się jej podnieść. Tak jak przed wiekami ratował ją św. Ignacy Loyola, autor "Ćwiczeń duchownych", założyciel zakonu jezuitów, święty Kościoła katolickiego.

Wielu ludzi, którym bliskie są jeszcze wartości chrześcijańskie zamarło, gdy ujrzało szokujące obrazki z ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Kult brzydoty i bluźniercze sceny przeplatały się tamtej scenerii z marnej jakości rozrywką.

Pozornie może wydawać się nam, że koniec świata jest już bliski, a nas czeka rychła kara za grzech zgorszenia i gwałty dokonywane na świętościach. Jednak jeśli przypomnimy sobie, w jakiej sytuacji wykuwała się świętość Ignacego Loyoli, szybko dostrzeżemy najważniejszy fakt: że to w Bogu jest największa nasza nadzieja.

Powołany z kraju Basków

Obecnie jezuici zwykli przedstawiać św. Ignacego Loyolę wyłącznie jako mistrza praktyk duchowych, co oczywiście jest prawdą, ale niepełną. Loyola założył bowiem zakon jezuitów m.in. po to, by w wierności Kościołowi i papieżowi toczyć walkę z herezją.

Urodził się w kraju Basków, gdzie mieścił się jego rodzinny zamek Loyola i gdzie otrzymał staranne wychowanie. Inigo Lopez (bo tak brzmi jego pierwotne imię) od wczesnej młodości marzył, by zostać rycerzem. Jego pragnienie się spełniło. Jako siedemnstaolatek wstąpił do wojska, ale odniósłszy poważne obrażenia w bitwie o Pampelunę musiał zrezygnować z żołnierskiego fachu.

Długie miesiące rekonwalescencji spędzał na czytaniu licznych dzieł duchowych oraz książek najwybitniejszych uczonych ówczesnej Europy, zapoznając się wnikliwie z nauczaniem Kościoła. Nawrócił się i uznał, że jedyna służba jaka ma obecnie dla niego sens, to służba Chrystusowi.

Na dowód tego przed cudownym wizerunkiem Maryi złożył swoją broń. Był to symboliczny akt oddania się w opiekę Panu Jezusowi przez człowieka wychowanego w zamożnym rycerskim rodzie.

Ćwiczenia duchowne

Ignacy Loyola długo mierzył się jednak z własnymi słabościami i pożądliwościami ciała. Hiszpan był człowiekiem bardzo aktywnym, nawykłym do życia w towarzystwie. Stąd niełatwo było mu zdecydować się na nowe życie.

Długo zmagał się z wątpliwościami i poczuciem beznadziei. Wreszcie, pewnego dnia, Pan Bóg oświecił jego umysł, wyzwalając go z lęków i niepokoi. Owocem dziesięciomiesięcznej walki duchowej Ignacego Loyoli były napisane przez niego "Ćwiczenia duchowne", jeden z najlepszych podręczników prowadzenia duchowej walki, fundamentalny po dziś dzień dla całego Towarzystwa Jezusowego.

Pisał tam m.in. o rozeznawaniu duchów i metodach zmagania się z pokusami. "Ćwiczenia duchowne" nabrały ostatecznego kształtu aż po 19 latach życia Loyoli.

Powstaje Towarzystwo Jezusowe

Zanim Ignacy Loyola przystąpił do walki o odnowę Kościoła i zaczął mierzyć się z reformacja, odpokutował za swoje dotychczasowe życie i wraz z przyjaciółmi rozpoczął działalność duszpasterską.

To jednak nie spodobało się inkwizycji, która uznała, że bez należytego przygotowania, nie można głosić publicznie Prawdy o Chrystusie, mimo najlepszych intencji. Dlatego też Ignacy Loyola musiał udać się na studia.

Studia filozoficzne

Ignacy Loyola uchodził w swoich czasach za jednego z najbardziej zdolnych i utalentowanych osób w historii Kościoła. By zyskać podbudowę intelektualną, konieczną w służbie Bogu, po okresie duchowej walki, podjął studia filozoficzne na Uniwersytecie Alkali w Salamance.

Był jednym z najzdolniejszych studentów, świetnym oratorem i charyzmatycznym liderem. Po ukończeniu studiów postanowił na nowo rozpocząć działalność duszpasterską, choć z początku wcale nie planował założenia zakonu jezuitów.

Na zboczu wzgórza Montmartre

Święcenia kapłańskie Loyola przyjął po trzyletniem przygotowaniu i studiach. Zamierzał służyć Chrystusowi jako kapłan, jednak mistyczna wizja Chrystusa, wzywającego go do założenia zakonu przekonała Loyolę, by zdecydować się na ten krok.

Do Ignacego Loyoli dołączyli jego przyjaciele: Piotr Faber i Franciszek Ksawery. Wszyscy zebrali się na zboczu wzgórza Montmartre 15 sierpnia 1534 roku i w czasie Mszy Świętej odprawionej w tym miejscu, złożyli śluby ubóstwa, czystości oraz wierności Kościołowi. Formalnie Towarzystwo Jezusowe zostało powołane w 1540 roku dzięku bulli papieża Pawła III.

Obok ślubów ubóstwa, czystości i wierności Kościołowi, jezuici składali jeszcze czwarty ślub: oddania się do dyspozycji papieżowi. Dlaczego?

Wszystko stracone?

Kiedy dzisiaj myślimy, że wszystko zostało przegrane, a wszechpanujące nihilizm i ateizm opanowują świat, warto uświadomić sobie, że w nieco podobnych czasach przyszło żyć Ignacemu Loyoli. Właśnie dlatego musiał złożyć ślub oddania papieżowi, wszak w XVI wieku, gdy reformacja trawiła Europę, władza namiestnika Chrystusa była bardzo często kwestionowana. Odrzucał i ją i Luter, i Kalwin.

Deklaracja Loyoli i jego współbraci wobec papieża oznaczała jedno: są do jego dyspozycji.

Pamietajmy, że Loyola sprzeciwił się heretyckim prądom reformacji, ponieważ chciał pozostać wiernym Chrystusowi i Jego Kościołowi. Czy wierzył w zwycięstwo?

Na pewno tak. Faktem jest też, że kiedy rozpoczynał działalność, coraz więcej krajów opanowywała herezja protestantyzmu. Poddawały się jej Skandynawia i Niemcy a prądy heretyckie przenikały również do Holandii, Polski, Czech a nawet - co z dzisiejszej perspektywy zabrzmi dziwnie - katolickiej na wskroś Francji. Dlatego Loyola oparł się na Kościele walczącym i w Nim właśnie widział nadzieję na odnowę wiary.

Elitarna grupa

Skromny w ubiorze i wyzbyty przywiązania do dóbr tego świata Loyola zbudował zakon, który nadał dynamikę kontrreformacji. W ten sposób jego zakon dawał odpór uczniom Kalwina i Lutra.

Towarzystwo Jezusowe było zakonem na swój sposób wyjątkowym: jezuici musieli być świetnie przygotowani intelektualnie, by skutecznie mierzyć się z herezjami. Z kolei jedną z ich najważniejszych deklaracji było posłuszeństwo hierarchii a poprzez to - papieżowi.

Taka wizja zakonu sprawiła, że jezuici byli w owym czasie awangardą skutecznej walki o odnowę Kościoła.

Historia zakonu jezuitów i ich założyciela, św. Ignacego Loyoli, pokazuje nam znakomicie, że nie warto ulegać zniechęceniu. Nawet najbardziej mroczna rzeczywistość może zostać bowiem rozświetlona blaskiem wiary. To jest możliwe i oby to samo stało się także w czasach, w których przyszło nam żyć.

O walce duchowej św. Ignacego Loyoli a także o tym, jak powstał zakon jezuitów czytaj w książce "Święci, którzy zwyciężyli szatana"